Jak zwykle kolejny dzień mijał spokojnie, bez żadnych zarzutów. Wtorkowa
poranna pogoda okazała się być wyjątkowo ciepła, więc chłopak nie
ubierał na siebie kurtki, był w samej bluzie, pod którą miał biały
t-shirt i czarnych rurkach, do których założył conversy. Rui był dopiero
ponad miesiąc w nowej szkole, a już zdołał przyzwyczaić się do innego
klimatu. Jak zwykle wziął torbę z książkami i wyruszył na zajęcia, z
nawyku zabrał ze sobą pająka, którego usadowił na swoim ramieniu.
Kroczył spokojnie korytarzem, oddawał wyzywające spojrzenia tym, którzy
śmiali się na niego takim wzrokiem spojrzeć. Nie był osobą, która
chciała spokojnie zawierać przyjaźnie, nie interesował się śmieciami;
ludźmi, którzy postradali rozum i uważali się za najmądrzejszych,
najważniejszych na świecie. Wyszedł z budynku, a jego uwagę przykuł
Azjata taszczący ze sobą torbę, który wiekiem wyglądał mu na co najmniej
czternaście lat. Przetarł dłonią twarz i wzdychając ciężko stwierdził,
że nie potrzebnie się interesuje. Z obojętną miną wszedł do klasy,
zajął wolne miejsce tuż przy oknie. Posadził pajączka na ławce, aby móc
spokojnie się rozpakować i dokończyć czytać książkę " W jego oczach",
którą poleciła mu kuzynka. Nim się zorientował zaczęła się pierwsza
lekcja, notował w zeszycie wszystko to co trzeba było, ale gdy tylko
nauczyciel zaczął wspominać o problemie, jaki mu się przytrafił z
uczniem... Rui momentalnie wrócił do książki ignorując tym samym
wykładowce.
- Rui Woods, co to ma znaczyć..., te zachowanie?! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!- warknął już wkurzony nauczyciel, ciągłym upinaniem go by uważał.
Chłopak wzruszył ramionami. - A co pana to obchodzi? Po prostu tutaj
sobie siedzę, robię notatki jak trzeba, żeby nie pożyczać zeszytu, a to
czy słucham pana bredni, bezsensownych historii o tym co się panu
przytrafiło w życiu z pewnym uczniem zamiast tego o czym jest temat
dzisiejszej lekcji, to już nie pański interes... Nah, z resztą nie muszę
słuchać tego wywodu... - zauważył przeciągając się. - Rui Woods, co to ma znaczyć..., te zachowanie?! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!- warknął już wkurzony nauczyciel, ciągłym upinaniem go by uważał.
- No dobrze... Coś tam słuchasz... - westchnął zrezygnowany nauczyciel religii, który widać nie miał czasu na kłótnie. Chłopak skrzywił się lekko i gładził tułowie tarantuli, która siedziała mu na kolanach. Pierwsza lekcja minęła dość szybko, czarnowłosy spakował się i poszedł na kolejną lekcję, a mianowicie hiszpańskiego. Nie miał problemu z tym językiem, był nawet bardzo podobny do portugalskiego (w końcu to tak jakby to był polski i czeski, czy rosyjski). Stał pod salą, nie wyciągał książki, w końcu wolał zająć się karmieniem swojego zwierzaka. Jednak, jego oczom nie umknęła niższa postać, zauważył tego samego chłopaka, którego zauważył przed budynkiem szkoły. Jak się domyślił chodził z nim do klasy. Zerknął na wystające klucze z jego kieszeni, a raczej breloczek z napisaną cyfra dziewięćdziesiąt dziewięć. Uniósł zdziwiony brwi i cicho podszedł do chłopaka, który stał i wpatrywał się w plan lekcji.
- Cześć... Em, ty też mieszkasz w pokoju dziewięćdziesiąt dziewięć? - spytał patrząc na niego fiołkowymi oczami spod czarnej grzywki. Azjata spojrzał na pająka, który muskał odnóżami szyję Rui. - A, to mój pająk, nie bój się go, nic ci nie zrobi.. - uśmiechnął się sztucznie, co wyglądało jakby uśmiechał się prawdziwie.
< Kaito? za wszelkie błędy przepraszam x3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz