Kaito chciał się zatrzymać na placu szkolnym by rozglądnąć się
trochę dookoła, ale zrezygnował, gdyż przez ciężar torby bolało go już
ramię. Poszedł więc od razu do recepcji, gdzie dostał kluczyk do pokoju
numer dziewięćdziesiąt dziewięć.
Do pokoju przyszedł pół godziny przed rozpoczęciem pierwszej lekcji... Nie było szansy, że zdąży. Zaczął więc się powoli rozpakowywać. Każdy przedmiot dostał swoje własne miejsce, a ubrania cudem udało mu się włożyć do szafy... Eh, mama mówiła żeby nie brał ich aż tyle, ale on nie umiał się rozstać z chociaż jednym, no cóż. Następnie udał się do łazienki. Oho, całkiem spora była. To dobrze, będzie gdzie dać wszystkie jego szampony, żele, odżywki, szczotki i całą masę innych rzeczy niezbędnych dla niego. Po rozpakowaniu się, stwierdził, że musi wziąć kąpiel. Długa podróż autem bez klikatyzacji jednak robi swoje.
Rozpakował się, umył (zajęło mu to pół godziny, nawet nie wiedział, że potrafi się tak szybko wykąpać), przebrał w czerwono-pomarańczową koszulę w kratkę, granatowe rurki i jego ulubione szare trampki i wreszcie był gotowy do wyjścia. Wziął torbę z książkami, klucze od pokoju i wyruszył w poszukiwaniu sali kolejnej lekcji, która zodnie z planem trzymanym przez niego w ręce, miała się odbyć w sali numer pięć. Będzie to lekcja hiszpańskiego... Uhh, jak on tego nie lubi. Po co mu w ogóle potrzebna jest znajomość innych języków niż angielski i japoński. Nauczyciel w poprzedniej szkole, mówił mu, iż ludzie uczą się nowych języków głównie dla samej radości z ich poznawania. Niestety, jego ani trochę to nie cieszyło. Najwięcej czasu zawsze zajmowała mu właśnie nauka języków obcych. Poza tym jest to nauka nie przynosząca żadnych skutków. Dwa lata uczył się francuskiego, a i tak teraz nawet jednego zdania nie umie dobrze skleić. Wyrwał się z zamyślenia i zobaczył, że już jest przy odpowiedniej sali. Udał się koło grupki ludzi, którzy zapewne byli członkami jego klasy i zaczął szukać na planie lekcji kiedy to jeszcze będą mieć kolejną lekcję hiszpańskiego. Przeszkodził mu czyiś głos.
- Cześć... Em, ty też mieszkasz w pokoju dziewięćdziesiąt dziewięć?Do pokoju przyszedł pół godziny przed rozpoczęciem pierwszej lekcji... Nie było szansy, że zdąży. Zaczął więc się powoli rozpakowywać. Każdy przedmiot dostał swoje własne miejsce, a ubrania cudem udało mu się włożyć do szafy... Eh, mama mówiła żeby nie brał ich aż tyle, ale on nie umiał się rozstać z chociaż jednym, no cóż. Następnie udał się do łazienki. Oho, całkiem spora była. To dobrze, będzie gdzie dać wszystkie jego szampony, żele, odżywki, szczotki i całą masę innych rzeczy niezbędnych dla niego. Po rozpakowaniu się, stwierdził, że musi wziąć kąpiel. Długa podróż autem bez klikatyzacji jednak robi swoje.
Rozpakował się, umył (zajęło mu to pół godziny, nawet nie wiedział, że potrafi się tak szybko wykąpać), przebrał w czerwono-pomarańczową koszulę w kratkę, granatowe rurki i jego ulubione szare trampki i wreszcie był gotowy do wyjścia. Wziął torbę z książkami, klucze od pokoju i wyruszył w poszukiwaniu sali kolejnej lekcji, która zodnie z planem trzymanym przez niego w ręce, miała się odbyć w sali numer pięć. Będzie to lekcja hiszpańskiego... Uhh, jak on tego nie lubi. Po co mu w ogóle potrzebna jest znajomość innych języków niż angielski i japoński. Nauczyciel w poprzedniej szkole, mówił mu, iż ludzie uczą się nowych języków głównie dla samej radości z ich poznawania. Niestety, jego ani trochę to nie cieszyło. Najwięcej czasu zawsze zajmowała mu właśnie nauka języków obcych. Poza tym jest to nauka nie przynosząca żadnych skutków. Dwa lata uczył się francuskiego, a i tak teraz nawet jednego zdania nie umie dobrze skleić. Wyrwał się z zamyślenia i zobaczył, że już jest przy odpowiedniej sali. Udał się koło grupki ludzi, którzy zapewne byli członkami jego klasy i zaczął szukać na planie lekcji kiedy to jeszcze będą mieć kolejną lekcję hiszpańskiego. Przeszkodził mu czyiś głos.
Kaito podniósł głowę do góry by zobaczyć wysokiego chłopaka. Miał bardzo ładne, fiołkowe oczy... Nie zauważył żadnych soczewek... Uwah, jeszcze nigdy nie widział oczu naturalnie takiego koloru. Na sobie nosił rurki i biały t-shirt który przykrywała bluza. Zaraz... Czy na jego ramieniu siedzi pająk? Wow, to chyba tarantula. Kai jeszcze nigdy nie widział takiej na żywo. Chłopak chyba zauważył, że patrzy na pająka, bo powiedział:
- A, to mój pająk, nie bój się go, nic ci nie zrobi... - Nieznajomy uśmiechnął się do niego. Kai ucieszył się, może uda mu się zdobyć przyjaciela? Tym bardziej, że w tej szkole nikogo nie zna.
- Ah, tak, mieszkam tam... Też. Miło mi poznać. Kaito Shires jestem. - Mówiąc to szeroko się uśmiechnął i wyciągnął rękę w stronę rozmówcy. Chłopak uścisnął jego dłoń, która zresztą była bardzo ciepła, po czym pogłaskał pająka.
- Mi też miło cię poznać współlokatorze. Rui Woods jestem.
Rui... Ładne imię. Na chwilę zapadła cisza. Kai chcąc podtrzymać rozmowę zapytał:
- A ten pajączek na twoim ramieniu jak się nazywa? Jest uroczy. To tarantula?
- Ym... Tak tarantula, ale nigdy nie znalazłem odpowiedniego imienia dla niego. - odpowiedział Rui. Był chyba nieco zdziwiony... Ciekawe czemu.
- Ah, szkoda. Wiesz, podobno nazywając zwierzęta bardziej się do nich przywiązuje... Oby udało ci się wymyślić jakieś odpowiednie. - Odpowiedział Kaito wciąż uśmiechając się do współlokatora. Niestety nie dostał już odpowiedzi, ponieważ zadzwonił dzwonek.
Lekcja hiszpańskiego ciągnęła się niemiłosiernie długo. Wysoka kobieta o niezbyt miłym wyrazie twarzy jest nauczycielką tego przedmiotu. Do Kaia na szczęście nie mówiła zbyt dużo. Bardziej była skupiona... Na Reiu. Chłopak cały czas mówił do niej, nie po hiszpańsku, a portugalsku (nie wiedziałby tego, gdyby nie to, że nauczycielka kazała mu przestać mówić po portugalsku, Kai nie słyszał różnicy).
Lekcja się skończyła. Kaito oczywiście nic, a nic z niej nie zrozumiał... Uh i teraz będzie musiał się uczyć godzinami całkowicie nieinteresującego go języka by zdać... Ale na szczęście teraz przyszła pora na chemię - jeden z jego ulubionych przedmiotów. Postanowił poczekać na Rui'a, gdy chłopak wreszcie wyszedł z sali, Kai od razu do niego podbiegł.
- Hej, pójdziemy razem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz