Mówią, że na siłę
nikomu dobrze nie zrobisz, ale jednak wolałem nie ryzykować. Coś czułem, że ten
byłby bardziej zły, jakbym nie oddał tej kart w jego imieniu. Mógłby mnie
jeszcze obwinić za to, że stał się celem, a tego jednak nie chciałem. Już
miałem wziąć jego kartę w dłoń, kiedy usłyszałem groźbę. Przełknąłem nerwowo.
Nie zamierzałem sprawdzać czy ten żartuje, czy też wykona tę ”obietnicę” w
razie zgubienia jego przedmiotu. Z tego też pwoodu wziąłem obie karty i nie
zamierzałem wypuszczczać ich z dłoni. Z moją niezdarnością była wysoka szansa,
że po włożeniu ich do kiesznei, już więcej bym nie zobaczył tych kart. Dobrym
było to pomysłem, a przynajmniej tak mi się wydaje. O dziwo nie musiałem się
wykłucać. ”Wilk” uznał, ze ma dobry humor i zezwolił mi na oddanie karty w imię
Chrystiana. Z drugiej strony zrobił to chyba ze względu na to, że posiadałem
kartę drugiego. Niezależnie od jego powodów, wróciłem do sowjego pokoju, lecz
drugiego już nie było. Chyba znudziło mu się czekanie. Zbytnio się tym nie
przejąłem, gdyby nie to, że wciąż nie miałem żadnych notatek. Skończyło się na
tym, ze skopiowałem informacje z internetu. Jakoś udało nam się zaliczyć
prezentację w klasie i więcej kontaktu nie utrzymowaliśmy.
[The End]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz