2 lutego 2016

Od Jeny C.D: Chrystian

Wcześniejsza klasa zaczynała mi się nudzić. Przypominała mi o mojej wcześniejszej szkole, w której to były same dziewczyny. Kurde. Jeśli nigdy nie byliście w szkole dla samych dziewcząt (albo w żeńskim więzieniu) to musicie mi uwierzyć na słowo, ze jest to okropne. Jedna kobieta podczas okresu jest wkurwiająca. Ale cała klasa? Można ocipieć. I dlatego też wybłagałam rodziców do przeniesienia mojej osoby do tej szkoły już pół roku temu, akurat na początek tego roku szkolnego. Była to chyba jedna z moich najlepszych decyzji w życiu. Wciąż słyszałam okazjonalne komentarze dotyczące swojego wyglądu, ale w końcu nie było stad dziwek. I byli przedstawiciele płci męskiej! Może nie każdy był inteligentniejszy od przeciętnej blondynki, ale dało się z nim w miarę dogadać. Teraz pozostawało tylko zmienić klase. Ta, do której mnie przyjeli, miała głownie „bad boyki”. Nieudolne dziwki, które przypadkowo znalazły ów kartę. „Oj jak mi smutno, tatuś i mamusia mnie nie kochają”. Ja pierdolę, niech się trzymają swoich rang, a nie bawią w porzucone dzieci. Z tego, co pamiętam to ów ranga nie istniała... Jak już o rangach mowa to wciąż nie kumam, co mam niby robić jako posłaniec. Mam wysyłać zaproszenia na ślub królewski? Czy może bardziej ”Taki i taki czeka na swoją kasę, inaczej będzie wpierdol.” Ponoć wszystko zależy od klienta, ale niepowiem. Może być zabawnie.

Pierwszy dzień w klasie i już spóźnienie. Cóż, było to u mnie jak z rosyjską ruletką. Częściej byłam na czas, ale zdażało się jednak spóźnienie. Szkoda tylko, że akurat w ów pierwszy dzień. Byłam sumienną uczennicą, nawet jeśli na taką mogłam nie wyglądać.
- Rosie Thornston? - nagle zapytał nauczyciel, na widok mojej osoby w drzwiach.
Skrzywiłam się na dźwięk swojego prawdziwego imienia. Nienawidziłam jak ktoś je wypowiadał. Choć bardziej mnie bolało, gdy sama musiałam je wypowiadać, więc dobrze, że nie kazał mi się przedstawić.
- Ta... - mruknęłam krótko i zajęłam wolne miejsce koło jakiegoś azjaty. Na przeciwko siedziała jakaś lalunia, która pewno z godzinę spędza na makijaż. Z tyłu ściana, a z prawej... Puste miejsce. Niezłe braki mieli w tej klasie.
Położyłam obok siebie tobę pełną przypinek. Większość przedstawiała nazwy lubianych przeze mnie zespołów rockowych czy metalowych, lecz zdażały się również ”zakaz zawracania dupy” czy ”yaoi: gwałcę bo kocham”. Tą ostatnią dostałam od znajomej lubiącej yaoi, ale w sumie się z nią zgadzałam. Japońskie ”komiksy” takie zabawne~ Jakby zmiana fabuły miała sprawić, że manga nie miałaby prawa zwać się ”yaoi”. Ech, ale mniejsza o tym. Wzięłam się za spisywanie notatek i obserwowałam nowych znajomych z klasy, okazjonalnie zapisując z ciekawości notatki ich dotyczące.
Zdążyłam spisac tylko parę imion i faktów, gdy musiałam kończyć. Powiadomił mnie o tym dzwonek i głos nauczyciela, który oznajmił, że to koniec na dzisiaj. Spakowałam swoje rzeczy i żwawym krokiem ruszyłam na następną lekcję. A przynajmniej zrobiłabym tak, gdybym nie zapomniała planu lekcji. Leżał sobie biedak na biurku i czekał na mnie...
- Te, Indianin - spojrzałam na pakującego swoje rzeczy chłopaka, dwie ławki w lewo. - Nie wiesz może dokąd teraz? Czy mam cię śledzić? - Przeczesałam dłonią włosy, tym samym odgarniając je z twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz