16 stycznia 2016

Sylwester Elity (Sasza:Mike)

Przeklinając pod nosem, wracałem do pokoju, wycierając z rąk świeżą krew. Nie było jej dużo, ale chyba po prostu pomogłem gówniarzowi pozbyć się ostatniego mleczaka. Możliwe, że będzie to dla niego lekcją, by się nie podkładać, a przede wszystkim możliwe że właśnie nauczyłem go by nie obrażać mojego kraju, oraz przy okazji  będzie pamiętał o szacunku do drugiej osoby niezależnie od jej pochodzenia. Lecz…znając takich jak on, na niedługo. Westchnąłem, jeszcze kilka takich akcji i na przymusowych wizytach na kozetce psycholożki się nie skończy.
-Hej, Sasza – Usłyszałem w pewnej chwili i od razu się obróciłem by ujrzeć Mikiego, moją twarz z razu rozjaśnił lekki uśmiech – Co myślisz o zabawie u Charliego?
-Ach…to, sam nie wiem, zbytnio nad tym nie rozmyślałem  - Podrapałem się z lekka po potylicy, zupełnie zapominając o piekących, zdartych niemal do krwi kostkach na dłoniach. Widząc je chłopak lekko się skrzywił, lecz ów grymas po chwili już rozświetlał uśmiech.
-Ale wpierw zajmę się twoją dłonią – Powiedział, a mi jak zawsze, jego ton wydawał się przyjemnie ciepły i niemalże opiekuńczy.
-Nie trzeba Miki, wystarczy przemyć…- A przynajmniej ja zawsze tak robiłem, przemywałem ranę i czekałem aż sama się zagoi, nie widziałem potrzeby w uwierających opatrunkach.
-Nie boli? –Zapytał od razu, wydając się z lekka zmartwionym, a ja po prostu wzruszyłem ramionami.
-Trochę piecze, ale naprawdę nie ma co się przejmować Mike, ja i tak nigdy nie dbam o te rany
- A powinieneś –Nadął policzki -To chociaż pozwól przypilnować sie przy myciu. 
Podniosłem brew, lecz wzruszyłem tylko ramionami kierując się w stronę łazienki. Z jednej strony, gest był uroczy z drugiej, w pełni niepotrzebny. Nie wspomniałem mu o tym jednak… chyba nie potrafiłem. Przy chłopaku, machinalnie zaczynałem się kontrolować i uważać na każdy gest, zupełnie jakbym się bał że skrzywdzę go i nigdy sobie tego nie wybaczę. Śmieszne, nigdy nie miałem tego problemu, nie przejmowałem się uczuciami osób które krzywdziłem, ani tymi których krzywdzili inni, tylko przez własne zasady i wydarzenia przeszłości broniłem kogokolwiek. Czasami, robimy coś dla przekonań ,,Bo tak powinno wyglądać’’  albo ,,tak wypada’’. Nie do końca mając poczucie obowiązku, moje życie właśnie tak przebiegało, z dopiskiem ,,dla zasady ‘’. Ale z nim było inaczej, po prostu chciałem by był szczęśliwy, wszystko co robiłem dla niego, robiłem dla siebie, może…to brzmiało trochę nawinie. Czułem w tym nawet pewien rodzaj egoizmu, zupełnie jakbym chciał odkupić wszystkie swoje winy, przetarłem twarz dłonią i spojrzałem na Mikiego.
- A co do tej zabawy, chciałbyś tam iść ? –Zapytałem w pewnym momencie, przekraczając próg łazienki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz