Obudziłem się wcześnie rano, ahh kolejny dzień w szkole, a tak strasznie
pospałbym do dwunastej. Nie byłem osobą, która sama od siebie się
budzi. Jak ktoś sobie o mnie nie przypomni lub budzik mi nie zadzwoni to
śpię do ósmej wieczorem, jak i nie dłużej. Potrzebuję tylko pobudki na
jedzonko i umycie się, potem znowu wracam do ciepłego łóżka, aby zniknąć
z tego chorego świata i odizolować się od ludzi za którymi nie
przepadałem. Usiadłem wolno na łóżku, przetarłem dłonią oczy wyzbywając
się z nich śpioszków. Mmm, te leniwie opadające promienie na moją twarz
sprawiały, że najchętniej zostałbym w pokoju, ale muszę iść.. Eh..,
dobra pieprzyć to, wstaję! Szczerze ciężko było się wygrzebać z tej
pościeli, ubrałem swoje ulubione spodnie i bez koszuli poszedłem do
łazienki. Mikey już dawno się zmył do szkoły, przyznam muszę go
podziwiać za to, że nawet nie opuścił dnia zajęć. Niektórzy chodzą w
kratkę, albo znikają na tydzień.. Przyznam się, że ja jeszcze nie
opuściłem, chociaż zamierzałem się rozchorować i odpoczywać tydzień od
nauki gdzieś w marcu. Na razie musiałem sobie wyrobić najlepsze oceny,
chociaż nie miałem już jak, prawie wszędzie miałem maximum.. Niektórzy
śmialiby się, że jestem "kujonem", ale jak dla mnie kujon wtyka nos w
nie swoje sprawy i uważa się, że wie najlepiej. Umyłem twarz i zęby,
ubrałem czarną bluzę, potem poprawiłem włosy, aby nie wyglądały jakby co
najmniej mnie piorun jebnął. Założyłem swoją ulubioną chustę i czapkę. W
końcu byłem gotowy do wyjścia. Niecałe pięć minut, w sumie mogłem spać
dłużej skoro szybko się zbierałem.., ale nie.. Przyzwyczajenie musi
wygrać. Zabrałem torbę z książkami, wyszedłem z pokoju zamykając za sobą
drzwi. Wszedłem do sali w której mieliśmy mieć zajęcia, u.. mało osób,
pewnie jeszcze dojdą, w końcu mieli dobre pół godziny na to. Mike starał
się "przebłagać" kogoś, aby poszedł z jego ulubionego miejsca z tego co
zauważyłem. Jednak coś mu to nie wychodziło. Westchnąłem cicho i
podszedłem do nich, chłopak nawet nie był z naszej klasy, co najlepsze
wyglądał na niezłe ziółko.
- Nie żeby coś, ale koleś.. Spier'dalaj z tego miejsca, tam są drzwi..- wskazałem na nie skinieniem głowy.Chłopak tylko się zaśmiał, a ja bez żadnych emocji patrzyłem mu głęboko w oczy. Mike się chyba zdziwił, jeszcze nie pokazywałem mu swojej złej "strony", a co dopiero przeklinałem.
- Myślisz, że się ciebie boję?
- Irytujesz mnie złotko, a uwierz powinieneś.. - patrzyłem na niego znudzony.
- Hm, serio bronisz tej dziwki? Bujasz się w nim? Wiesz, prawdopodobnie twoja zabawka ma HIV'a, no ale... Ale to twój gust.. Nie zamierzam opuszczać tej klasy..- odparł, zakładając ręce za głowę. - Właściwie, powinieneś uczyć się w burdelu... Ciekawe ilu by cię pieprzyło na raz...- zwrócił się do mojego kolegi ze śmiechem. - Hm, a może sam się skuszę ? W końcu masz niezły tyłek... - przyglądał się mu.
Super, nie ma to jak być z rana wkurwionym, moment.. Chyba jemu jedynemu udało się wyprowadzić mnie z równowagi, chyba pierwszy raz od rozpoczęcia roku szkolnego. Bez zastanowienia złapałem go za kołnierz od koszuli i podniosłem go za niego, łapiąc też za gardło.
-
p..puuśćć,.p.p.roosz..ee.- wypowiedział te słowa z trudem łapiąc
powietrze, kiedy go podduszałem.
- Dziwką to kurwa jesteś ty jebańcu.. Znasz go? Nie, więc się do cholery nie odzywaj na jego temat.. - warknąłem na niego wkurzony.
- Nico..- usłyszałem głos Michael'a, który nie wiedział co za bardzo miał robić w takiej sytuacji..
No tak, nie byłem sam, chyba zacznę brać tabletki na uspokojenie.. ~
- Wybacz, poniosło mnie.. - powiedziałem do Mikiego. Puściłem chłopaka, który upadł na kolana i oddychał niespokojnie. - Jeszcze się z tobą policzę.. - rzuciłem zimno w stronę nieznajomego, nim wybiegł z klasy. Można powiedzieć, że zabrzmiało to "Zabije cię jak znowu zobaczę ten twój krzywy ryj".
Zająłem miejsce obok ławki swojego współlokatora. Czarnowłosy zajął swoje ulubione miejsce, a ja oparłem głowę na ręce. Przymknąłem oczy, żeby się uspokoić, Co prawda, nie było to takie łatwe, ale się udało. Nagle rozległ się dzwonek mówiący, że czas na lekcje. Reszta klasy jak na zawołanie się zjawiła, ale znowu nie było kompletu. Podniosłem wzrok na chłopaka, który wstał i podszedł do tablicy. Zaczął coś na niej bazgrać.. Dopiero potem zaczął tłumaczyć o co chodzi. Hm.., Party? No spoko, w końcu będę mógł sobie pić i się zrelaksować. Wyjąłem telefon i od razu napisałem mu sms'a " Zapisuje się. ~Nicodem". Lekcja minęła dość szybko, szczerze prawie nie zauważyłem kiedy..., byłem jeszcze pochłonięty rozmyśleniami, co zrobię jak spotkam tego debila.. Na pewno nie ujdzie bez złamanej ręki, to gwarantuje..
Schowałem książki do torby i ruszyłem za Mikim.
- Ej.., Mike..?
- Hym? - zerknął na mnie.
- Chciałbym cię wziąć ze sobą.. Na tą imprezę co Charlie organizuje.. - mruknąłem.
- Pomyślę nad tym.. - odpowiedział.
Kiwnąłem głową. - Daj mi znać jak coś.. - uśmiechnąłem się lekko do niego.
Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie, a w szczególności ostatnia. Zastanawiałem się nad alkoholem, na pewno coś nie zbyt przesadnie mocnego... Smakowo dobry był Jim Beam od Jack'a Daniels'a, który jak dla mnie był taki sobie.. Wyszedłem z budynku szkoły, od razu udałem się do miasta na zakup whiskey. Skierowałem się do zaufanego sklepu alkoholowego, miałem tam kolegę, który był jego szefem. Modliłem się w duchu by go tam zastać, jakby nie patrzeć tylko on dawał mi zniżki 85% z alkoholi z górnej półki. Wszedłem do środka, rozglądnąłem się szukając znajomej mi osoby, jednak nikogo nie było.
- Dobry! - krzyknąłem od wejścia i zacząłem wodzić wzrokiem po pułkach z whiskey.
Patrzyłem na cenę na Jim Beam, no jakiś tani to on nie był.. Wziąłem jedną z butelek do ręki, przyglądałem się temu co pisało na etykiecie.. Hm, 50%? Wziąłbym, ale nie wiedziałem, czy oni takie lubią. Szczerze, wolałem wziąć 45%, wydawało się takie w sam raz, tak. Jim Beam Distillers Series wydawał się być dobry. Kierowałem się do kasy, gdy usłyszałem głos swojego znajomego, który wychodził z zaplecza.
- Nicodem! Jak miło cię znowu widzieć.. - uśmiechnął się. - Co ty taki słaby alkohol bierzesz? - zaśmiał się.
- Nie dla mnie.. - mruknąłem.
- Dziewczyna? - spytał.
- Może..- uśmiechnąłem się i dałem mu gotówkę za alkohol, który skasował. - Śpieszę się, pogadamy innym razem ok? Pa. - pożegnałem się i wyszedłem ze sklepu.
Nie śpieszyłem się zbytnio, było za dziesięć czwarta.. Może było dwadzieścia po kiedy wszedłem do akademika, wbiłem na chwile do swojego pokoju by odstawić torbę. Mojego współlokatora już nie było, więc może poszedł? Sam nie wiedziałem. Zapakowałem butelkę whiskey do ozdobnej torby, a raczej zwykłej białej z narysowaną flaszką.. Tak nastrojowo.. ~ Skierowałem się pod wskazany numer pokoju, zapukałem do drzwi, a w prawej ręce trzymałem prezent. Pięć minut przed czasem, miałem nadzieję, że nie otrzymam przez to opieprzu, że przychodzę parę minut przed czasem...
< cd? kurde, ale długie ;_; już wymijałam scenki by ich nie opisywać xdd >
- Dziwką to kurwa jesteś ty jebańcu.. Znasz go? Nie, więc się do cholery nie odzywaj na jego temat.. - warknąłem na niego wkurzony.
- Nico..- usłyszałem głos Michael'a, który nie wiedział co za bardzo miał robić w takiej sytuacji..
No tak, nie byłem sam, chyba zacznę brać tabletki na uspokojenie.. ~
- Wybacz, poniosło mnie.. - powiedziałem do Mikiego. Puściłem chłopaka, który upadł na kolana i oddychał niespokojnie. - Jeszcze się z tobą policzę.. - rzuciłem zimno w stronę nieznajomego, nim wybiegł z klasy. Można powiedzieć, że zabrzmiało to "Zabije cię jak znowu zobaczę ten twój krzywy ryj".
Zająłem miejsce obok ławki swojego współlokatora. Czarnowłosy zajął swoje ulubione miejsce, a ja oparłem głowę na ręce. Przymknąłem oczy, żeby się uspokoić, Co prawda, nie było to takie łatwe, ale się udało. Nagle rozległ się dzwonek mówiący, że czas na lekcje. Reszta klasy jak na zawołanie się zjawiła, ale znowu nie było kompletu. Podniosłem wzrok na chłopaka, który wstał i podszedł do tablicy. Zaczął coś na niej bazgrać.. Dopiero potem zaczął tłumaczyć o co chodzi. Hm.., Party? No spoko, w końcu będę mógł sobie pić i się zrelaksować. Wyjąłem telefon i od razu napisałem mu sms'a " Zapisuje się. ~Nicodem". Lekcja minęła dość szybko, szczerze prawie nie zauważyłem kiedy..., byłem jeszcze pochłonięty rozmyśleniami, co zrobię jak spotkam tego debila.. Na pewno nie ujdzie bez złamanej ręki, to gwarantuje..
Schowałem książki do torby i ruszyłem za Mikim.
- Ej.., Mike..?
- Hym? - zerknął na mnie.
- Chciałbym cię wziąć ze sobą.. Na tą imprezę co Charlie organizuje.. - mruknąłem.
- Pomyślę nad tym.. - odpowiedział.
Kiwnąłem głową. - Daj mi znać jak coś.. - uśmiechnąłem się lekko do niego.
Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie, a w szczególności ostatnia. Zastanawiałem się nad alkoholem, na pewno coś nie zbyt przesadnie mocnego... Smakowo dobry był Jim Beam od Jack'a Daniels'a, który jak dla mnie był taki sobie.. Wyszedłem z budynku szkoły, od razu udałem się do miasta na zakup whiskey. Skierowałem się do zaufanego sklepu alkoholowego, miałem tam kolegę, który był jego szefem. Modliłem się w duchu by go tam zastać, jakby nie patrzeć tylko on dawał mi zniżki 85% z alkoholi z górnej półki. Wszedłem do środka, rozglądnąłem się szukając znajomej mi osoby, jednak nikogo nie było.
- Dobry! - krzyknąłem od wejścia i zacząłem wodzić wzrokiem po pułkach z whiskey.
Patrzyłem na cenę na Jim Beam, no jakiś tani to on nie był.. Wziąłem jedną z butelek do ręki, przyglądałem się temu co pisało na etykiecie.. Hm, 50%? Wziąłbym, ale nie wiedziałem, czy oni takie lubią. Szczerze, wolałem wziąć 45%, wydawało się takie w sam raz, tak. Jim Beam Distillers Series wydawał się być dobry. Kierowałem się do kasy, gdy usłyszałem głos swojego znajomego, który wychodził z zaplecza.
- Nicodem! Jak miło cię znowu widzieć.. - uśmiechnął się. - Co ty taki słaby alkohol bierzesz? - zaśmiał się.
- Nie dla mnie.. - mruknąłem.
- Dziewczyna? - spytał.
- Może..- uśmiechnąłem się i dałem mu gotówkę za alkohol, który skasował. - Śpieszę się, pogadamy innym razem ok? Pa. - pożegnałem się i wyszedłem ze sklepu.
Nie śpieszyłem się zbytnio, było za dziesięć czwarta.. Może było dwadzieścia po kiedy wszedłem do akademika, wbiłem na chwile do swojego pokoju by odstawić torbę. Mojego współlokatora już nie było, więc może poszedł? Sam nie wiedziałem. Zapakowałem butelkę whiskey do ozdobnej torby, a raczej zwykłej białej z narysowaną flaszką.. Tak nastrojowo.. ~ Skierowałem się pod wskazany numer pokoju, zapukałem do drzwi, a w prawej ręce trzymałem prezent. Pięć minut przed czasem, miałem nadzieję, że nie otrzymam przez to opieprzu, że przychodzę parę minut przed czasem...
< cd? kurde, ale długie ;_; już wymijałam scenki by ich nie opisywać xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz