Miło się zdziwiłem, gdy okazało się, iż moja
nowa towarzyszka pochodzi nie tylko z mojego kraju, ale i mojego miasta.
Niezwykłe. W tym tempie to cała Anglia znajdzie się w dłoniach obcokrajowców.
Gdzie ta obiecana reforma, która miała limitować ilość imigrantów? Rozumiem
zostać na rok, góra trzy ze względu na uczelnie. W końcu były one dobre - a do
Ameryki wyjechałem z ciekawości - ale zostawać na resztę życia? Mają od tego
własny kraj. A jak u nich nie radzą sobie, peszek. Każdy żyje jak umie. No
dobra… Może to zalatuje już pod rasizm. Ale wkurzało mnie, że nie ważne gdzie
poszedłem, tam albo słychać było ”kurwa”, ach ta Polska kultura! Albo jacyś
czarno-skórzy ze swoimi „Ya man!”. Bądź muzułmanin za ladą w sklepie z
alkoholem. Zaczynałem się zastanawiać czy Anglicy wyjechali z Londynu do innych
części kraju, czy też byli wymierającym gatunkiem… I tu moja nowa znajoma była
idealnym tego przykładem.
Kiwnąłem głową, gdy ta poprosiła o kawiarenkę,
jako pierwszą destynację, i tam też ją zaprowadziłem. Nie było to za daleko, to
i spacer nie trwał długo. Na miejscu spytałem ją, na co ma ochotę, po czym ona
zajęła się szukaniem pustego stolika, a ja zamówiłem nasze napoje oraz po
kawałku ciasta. Tak jakoś nagle mnie na nie wzięło, gdy zauważyłem pysznie
wyglądające ciasto marchewkowe z białym lukrem. Nie wiedziałem czy moja
towarzyszka lubi tego typu słodkości, ale już wolałem, jak co zjeść dwa
kawałki, niż się okazać, że ona też miała ochotę, a ja jej nie kupiłem.
Wziąłem tacę z naszym zamówieniem i poszukałem
Naomi, a gdy ją już znalazłem, usiadłem naprzeciwko. Postawiłem tacę na stole i
podałem jej napój oraz talerzyk z ciastem, a następnie to samo zrobiłem z moim
zamówieniem. Odniosłem od razu tacę by mieć ją już z głowy i spokojnie zająłem
miejsce naprzeciwko mojej towarzyszki. Upiłem wnet łyk mojej niesłodzonej
latte. Niezbyt męska kawa, ale z pewnością dobra w smaku. Poza tym. Różowa
koszulka mężczyzny nie szpeciła, więc czemu miałaby to robić latte?
- To może teraz ja cos wyciągnę od ciebie? -
przekręciła głowę na bok. - No powiedz mi coś o sobie.
- Hmm… - zastanawiałem się, co powiedzieć. -
Mam 18 lat, rodzony 26 Lutego w Londynie. Posiadam starszego brata oraz młodszą
siostrę, a tu przyjechałem ot tak. Z ciekawości. Po zakończonej uczelni
zamierzam wrócić do mojego kochanego kraju, choć jak to mówią, wszystko się
może zmienić. To takie podstawy oczywiście, jak chcesz dowiedzieć się czegoś głębszego,
musisz zadać odpowiednie pytanie - uśmiechnąłem się do niej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz