19 stycznia 2016

Od Skylare‏

Chyba najwyższa pora rozejrzeć się po tym niezwykle pięknym miejscu. Szare ściany, szare podłogi, szarzy ludzie, ja pierdole. Mam na myśli tą poukładaną profesjonalność. Taki prosty, nudny człowiek jak ja nigdy nie będzie dobrze czuł się w prestiżowej szkole. Prawie jak w gabinecie mojego ojca. Kichnęłam sobie, po czym wytarłam nos wymiętoloną, wypraną z trzy razy chusteczką z kieszeni. Potem wyrzuciłam ją na podłogę i od razu poczułam się lepiej. Miejmy nadzieję, że moja druga współlokatorka nie pojawi się zbyt szybko... Wyglądnęłam przez okno, wychylając się trochę za dużo niż powinnam. Z pokoju rozciągał się ładny widok, jakieś drzewka, trochę chodnika, ławeczki, trawka, kupa śniegu. 
Zarzuciłam na plecy płaszcz i wyszłam z pokoju, nie zawracając sobie zbytnio głowy zamykaniem drzwi. Kto by się tym przejmował zważywszy na mój dobytek - dwie torby wypełnione szmacianymi ubraniami i jakieś nic nie warte duperele. Leniwym krokiem podążyłam przed siebie.
Wkładając ręce do kieszeni uprzytomniłam sobie, iż w jednej z nich leży świeżutka, nierozpakowana paczuszka z nikotynową zawartością, a w drugiej całe pudełko zapałek. W końcu szlachta pali drewnem. W jednej chwili zapragnęłam się dotlenić. Wychodząc, potknęłam się i zaryłam kolanami w kostkę brukową.
- Ja pierdole! - mruknęłam zbierając się ze śniegu. Rozglądnęłam się dookoła, szukając wzrokiem jakiejś ludzkiej istoty mogącej zaobserwować moje poczynania, jednak nikogo nie zauważyłam. Niezrażona niczym udałam się w kierunku ośnieżonego parku. Nie byłabym sobą gdybym zamiast iść chodnikiem nie przedzierała się przez trawnik. Siadając na najbliższej ławce, usiadłam i z lubością popatrzyłam na opakowanie wyjęte z kieszeni.
- Tu nie wolno palić - padły słowa z ust kogoś stojącego za mną. Słowa, których tak bardzo nienawidziłam. Bo gdzie, właściwie do cholery można palić?!

Ktoś chroniący zieleń? Żartuję, ktokolwiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz