8 stycznia 2016

Od Saszy C.D Mike

Mój oddech stawał się z wolna cięższy, a na pozbawionym koszulki torsie zaczęły perlić się kropelki potu, jednak nie było mowy o przerwie. Zostało mi dwadzieścia pompek, już dawno z zwyczajnych przeszedłem na te, podczas których klaskałem między kolejnymi powtórzeniami. Z początku, jakieś trzy lata temu, gdy próbowałem zmusić się do klaśnięcia, padałem na podłogę z cichym przekleństwem. Lecz teraz wszystko wychodziło płynnie i z łatwością, nie mogłem sobie pozwolić na pomyłkę, ani też na dzień przerwy. Moim celem był SPECNAZ a tam, nie było miejsca na cackanie się i choć wkładałem w swoje ćwiczenia całe serce, gdzieś tam czułem gorzkie ,, to nie wystarczy’’. A co jeżeli, tak naprawdę to na marne i…zmrużyłem oczy wsłuchując się w piosenkę, próbując nie skupiać się na natrętnych myślach. ,,We are Young…But we have heart…Born It this Word as it All Falls apart’’ ,,Co jeżeli tam nie wrócisz ?’’Zabrzmiało mi w głowie, podle nasączając jadem każde słowo. Uporczywie skupiając się na dokończeniu serii, nie zauważyłem kiedy do pokoju wszedł Mike, możliwe że przez piosenkę, lecz gdy ta tylko się skończyła niemal od razu do moich uszu dobiegło ciche westchnienie, od razu zerwałem się na równe nogi.
-Ile już tak stoisz? –Zapytałem z lekka się uśmiechając, by podejść do łóżka i zarzucić na siebie luźną koszulkę, dobrze zasłaniającą zbudowanie torsu. Zdążyłem się już uspokoić, niemniej jednak dalej dziwiło mnie że nic nie usłyszałem
 -Nie chciałem ci przeszkadzać - Powiedział z lekka zawstydzony, przykładając do ust rączkę z naciągniętym na nią rękawem swetra.
-Przecież mi nie przeszkadzasz, chciałeś coś konkretnego ? –Wyłączyłem wieże i usiadłem na łóżku, patrząc jak niepewnie stoi przy drzwiach, zastanawiając się nad odpowiedzią, pytanie dla niego było chyba zbyt ostre, czasami zapominałem jak delikatny potrafi być chłopak i jak też ostrożnie trzeba do niego podchodzić, westchnąłem zdejmując rękawiczki do ćwiczeń i odkładając je na łóżko, posyłałem mu zmęczony, acz nadal ciepły uśmiech –Nie stój tak Miki, usiądź. - W sumie to głupie... Niewarte przeszkadzania – Stwierdził siadając na łóżku, choć miałem wrażenie że dla niego zabrzmiało to jak polecenie które powinien wykonać - Bo... Chciałem tylko ci podziękować za ostatnie i... Emm... Chyba będę sobie lepiej radzić bo... Już nie jestem celem...-Wszystko to powiedział cicho, patrząc na swoje dłonie, niepewny i przestraszony, zupełnie jakby chciał teraz wstać i szybko wyjść.
- шлюха ...- Przekląłem, kucając przed nim i podnosząc jego podbródek -Mike no, черт побери, ile razy mam ci mówić że mi nigdy nie przeszkadzasz i każde słowo które chcesz mi powiedzieć nie jest głupie, wiesz jak cenie ciebie jako osobę więc nie stresuj się, dobrze?
 -Umm... я не пони... –Gdy wypowiedział to, z najlepszym rosyjskim brzmieniem jakie potrafił wymówić roześmiałem się słysząc to, a chłopak zażenowany schował twarz w dłoniach, odkryłem ją więc, rzucając ciche przeprosiny i usiadłem obok niego.
- не понимаю, ponieważ chciałeś powiedzieć ,,nie rozumiem ‘’ prawda? Samo ,, пони’’ znaczy ,,kucyk’’ a dopiero z końcówką ,, маю’’ oznacza ,,rozumiem’’ –Wszystko to wytłumaczyłem z cierpliwym uśmiechem I niemal zadowoleniem iż w ogóle zainteresował się tym co mówiłem.
-по... понимаю? – Nadal zawstydzony, spuszczając z lekka wzrok spróbował ponownie, zerkając na mnie tylko w niepewności.
-Brawo, jestem dumny – Powiedziałem nieco żartobliwie, czochrając go po głowie, chłopak przymknął oczy by po chwili spojrzeć na mnie z uśmiechem, a gdy tylko przestałem, w kilku ruchach poprawił sobie potargane kosmyki
 - A wtedy jak mówiłeś swoim językiem... To, co powiedziałeś? –Zapytał zaciekawiony a ja wymijając temat znów skupiłem go na nim.
-Nic ciekawego… Jak ci idzie z nową kartą, co ci się trafiło ? 

- Dziewięć... Muszę pomagać królowi i jak ktoś obrazi to postawić się... Nie jest to wymarzona karta, ale teraz tylko pięć osób ma nade mną władze, a nie cała klasa... A tobie jak poszło? – Wszystko to wypowiedział z uśmiechem kłębiącym się na ustach, a gdy wypowiadał pytanie z lekka przechylił główkę.
-Ta sama karta, w sumie… to mi nie robią różnicy, cały czas jestem ,,posłańcem’’ ale jeszcze nie zdarzyło mi się by ktoś prosił mnie o przysługę – Wzruszyłem ramionami, przez chwilę patrząc się na Mikiego i jego uroczą, delikatną twarz, różnił się od innych osób w szkole, nie tylko wyglądem ale też delikatnością i tą płochliwością która budziła we mnie chęć opieki nad nim. Ale nie chodziło tylko o to, zdawałem sobie sprawę z bólu jaki skrywa i nieprzyjemnych, wspomnień o których jeszcze przez długi czas nie będzie chciał mówić, ale…jeżeli by o tym pomyśleć, sam nie powiedziałem mu o sobie niemalże nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz