8 stycznia 2016

Od Mike'a C.D: Sasza

Już po chwili się przy nim rozluźniłem. Co prawda wciąż mi było głupio za tamtą pomyłkę, ale cóż mogłem poradzić? Najwidoczniej do języków talentu nie miałem. Chyba z godzinę starałem się zapamiętać te krótkie zdanie, a i tak na nim poległem. Ale Saszy nie zdawało się to przeszkadzać, ani nie był urażony. Nawet pomógł mi z wypowiedzeniem. Może na następny raz będę pamiętał. Miałem przynajmniej taką nadzieję. Nie zamierzałem go zmuszać do wytłumaczenia, co powiedział i z tego też powodu postanowiłem kontynuować nowy temat poprzez odpowiedzenie na jego pytanie.
- Dziewięć... Muszę pomagać królowi i jak ktoś obrazi to postawić się... Nie jest to wymarzona karta, ale teraz tylko pięć osób ma nade mną władze, a nie cała klasa... - odpowiedziałem z uśmiechem, po czym lekko przekręciłem głowę na bok - A tobie jak poszło?
-Ta sama karta, w sumie… to mi nie robią różnicy, cały czas jestem ”posłańcem’’, ale jeszcze nie zdarzyło mi się by ktoś prosił mnie o przysługę. - Wzruszył ramionami, a ja się zaśmiałem, zakrywając przy tym usta.
- Może dlatego, że obawiają się, iż w zamian im połamiesz kości? - odpowiedziałem rozbawiony. - Poza tym parę razy pokazałeś, że jesteś przeciwny pomysłowi tej gry. Choć to w sumie takim dobrym pomysłem nie jest…Nie chciałbym, by coś ci się przez to stało…Bo wiesz…Jak ci, co zajmują się kartami i takie tam uznają cię za problem to mogą cię zdegradować do roli celu. Chociaż w sumie się tak jeszcze nie stało. - Delikatnie pomasowałem ramię dłonią. - Znaczy, od kiedy tu chodzę do szkoły to się tak nie stało, a nie, że jeszcze tobie się nie przytrafiło.
Po tych słowach nagle sobie zdałem sprawę, że w sumie to nie wiem, co mógłbym dalej mówić. W sumie to rzadko wychodziło mi rozmawianie z drugą osobą. Szybko kończyły mi się tematy, a mózg w kółko powtarzał, że powinienem już przestać, bo przeszkadzam innych. A nawet jeśli ktoś powie, że nie sprawiam im kłopotów, bądź lubią ze mną rozmawiać to sądzę, że po prostu chcą być dla mnie mili…Nie wiem w sumie. Może po prostu się za bardzo przejmowałem? Ale przecież nie mogłem ot tak za razem wyjść, bo bym tylko przeszkodził mu na marne... Umh…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz