Kolejny dzień, który zaczynał się rutyną; pobudka, poranna toaleta i
śniadanie- trzy monotonne czynności. Dzisiejszy dzień był dniem wolnym
od wykładów i zajęć dodatkowych. Mike był wcześniej umówiony z
bliźniakami, więc nie było go, kiedy się obudziłem. Przeciągnąłem się
ziewając, łóżko nadal emitowało ciepłem, które mnie trzymało w swych
niewidzialnych objęciach. Mógłbym spać dalej, ale również byłem z kimś
umówiony. Otóż trzy dni przed sobotą zaczepiłem Chrystian'a - naprawdę
spoko kolega; dogadaliśmy się przez niechęć i nienawiść do swoich rang
nadanych nam przez karty. Trzeba było się niestety z tym pogodzić. Żeby
to odreagować zaproponowałem grę w Airsoft, a na koniec mały melanż w
barze, kto wie, jaki tam nam się trafi? Pewnie pierwszy lepszy z brzegu,
byle by był alkohol, ba, może być nawet ze striptizem - najważniejsze
to dobre alko. Sięgnąłem po telefon sprawdzając godzinę, jak dla mnie
było wcześnie rano, jednak zegar na ekranie mówił co innego; była
dziesiąta. Hm, wskazywało na to, że miałem dwie godziny dla siebie,
przed wyznaczoną godziną spotkania. Zatem postanowiłem ogarnąć się do
ładu i rzucić coś na ruszt, w tym przypadku była to bułka z niczym.
Wyciągnąłem swoją broń i dwie zapasowe spod łóżka. Mając w zębach
pieczywo zabrałem się za czyszczenie broni, rozłożyłem ją na części
pierwsze, a następnie zabrałem się za jej szorowanie. Po skończonej
czynności złożyłem ją i wrzuciłem do odpowiedniej torby. Tą przerzuciłem
na ramie i zabrałem kluczki do motoru. Wyszedłem z pokoju, zamykając
drzwi za sobą, a potem skierowałem się na dół. Schowałem dłonie w
kieszenie, znajomy widać czekał chwilkę na parkingu.
- Siema Chrystian.., gotowy? - spytałem witając się z nim wcześniej.
- Zależy na co. - odparł z nutką obojętności.
- Na Airsoft..., jak coś to mam broń więc ci pożyczę...- otworzyłem torbę i pokazał mu jedną z broni.
- Widzę, że jesteś przygotowany na przeżycie nawet w obozie dla uchodźców... - rzekł lekko unosząc brew.
- Jest na sztuczne kulki, prawdziwą mam, ale jest szczelnie schowana by Mike jej przypadkiem nie znalazł... - mruknąłem, schowałem pistolety do torby, a ją z kolei do bagażnika, z którego wcześniej wyjąłem kaski.
- Więc ruszajmy..- wzruszył ramionami.
Podałem mu jeden, sam również go założyłem. Siedziałem na swoim miejscu, Christian usiadł za mną i złapał się za oparcie. Jechaliśmy na miejsce dobre dwadzieścia minut, wtedy ukazała nam się potężna brama, a tuż obok niej ogromny parking. Tam zostawiłem swój motor. Zsiedliśmy z motoru, wyjąłem kluczyki ze stacyjki i otworzyłem bagażnik. Chłopak w ten czas zdjął kask, a zaraz po tym poprawił włosy. Oddał mi go, musiałem wyjąć najpierw torbę z bronią by botem schować kaski.
- Którą bierzesz? - wyjąłem pistolety; dwa srebrne bliźniacze, jeden czarny i jeden szaro czarny.
- Obojętne.. - odparł krótko.
Zmrużyłem lekko oczy, wręczyłem mu swoje najlepsze, najnowsze srebrne pistolety. Czarny był równie na poziomie, jak te, które miał teraz Chrystian... Ostatnia była najstarsza, z nią miałem swoje początki w Airsofcie i troszkę się zacinała. Jednak nie przeszkadzało mi to, wprawa pozwalała mi wyczuć, kiedy nie chce wystrzelić.. Zebrani przeszliśmy przez ogromną bramę, niecałe trzysta metrów od bramy było miejsce gdzie wszyscy się spotykali. Strzelnice, stołówka (w moim znaczeniu: miejsce gdzie można siąść i wpierdalać papu :v), wypożyczalnia.. Wkroczyliśmy do drewnianego domu (wypożyczalni), były tam bronie, kamizelki..., wszystko co potrzebne do ASG. Można było wybrać rozmiar i kolor kamizelki, ja wziąłem czarną, pomarańczowa, czy żółta niezbyt przypadała mi do gustu, plus miałem wrażenie, że były słabsze. Chrystian raczej gustował w czarnym, na inne kolory nawet nie spojrzał.
- Chcesz iść na chwile na strzelnice poćwiczyć? Czy idziemy już grać? - spytałem w razie czego.
Moja drużyna miała dzisiaj wolne, ale zapewne trafi się na chwilowe grupki chcące pograć w tą niezwykłą grę bez żadnych zobowiązań.
- Rozgrzewa zawsze musi być.. - stwierdził.
Kiwnąłem głową i zaprowadziłem go na strzelnicę. Plac był równy wielkości parkingu, znajdowały się tu ruchome obiekty i nie tylko. Każdy mógł znaleźć tutaj coś odpowiedniego dla siebie, chłopak rozglądał się za czymś ciekawym. Jego uwagę przykuły ruchome cele, obserwowałem go chwile jak sobie radzi. Na moją twarz wkradł się ledwo zauważalny uśmiech, Chrystek jeszcze ani razu nie spudłował. Oparłem się o ścianę budynku, nie potrzebowałem rozgrzewki, miałem ją wczoraj. Minęło może piętnaście minut, kiedy czarnowłosy skończył ćwiczyć.
- Dobra, to chodźmy już grać... - odparłem, gdy znalazł się już wystarczająco blisko.
Ledwo zrobiłem dwa kroki, kiedy trafiłem na drużynę czerwonych poszukujących dwóch członków.
- O, siema... Dołączycie do naszej drużyny? - uśmiechnął się trochę starszy od nas mężczyzna. - Za chwile będzie starcie z niebieskimi, więc mamy tylko niecałe pięć minut by zgarnąć dwie osoby.. - dodał.
Zerknąłem na Chrystiana, jego oczy mówiły coś w rodzaju " ty decydujesz".
- Hm, czemu nie, moja drużyna ma wolne po wczorajszym dniu... - mruknąłem.
Facet dał czarnowłosemu chłopakowi i mi czerwoną "wstążkę", aby zawiązać ją na ramieniu.
- Siema Chrystian.., gotowy? - spytałem witając się z nim wcześniej.
- Zależy na co. - odparł z nutką obojętności.
- Na Airsoft..., jak coś to mam broń więc ci pożyczę...- otworzyłem torbę i pokazał mu jedną z broni.
- Widzę, że jesteś przygotowany na przeżycie nawet w obozie dla uchodźców... - rzekł lekko unosząc brew.
- Jest na sztuczne kulki, prawdziwą mam, ale jest szczelnie schowana by Mike jej przypadkiem nie znalazł... - mruknąłem, schowałem pistolety do torby, a ją z kolei do bagażnika, z którego wcześniej wyjąłem kaski.
- Więc ruszajmy..- wzruszył ramionami.
Podałem mu jeden, sam również go założyłem. Siedziałem na swoim miejscu, Christian usiadł za mną i złapał się za oparcie. Jechaliśmy na miejsce dobre dwadzieścia minut, wtedy ukazała nam się potężna brama, a tuż obok niej ogromny parking. Tam zostawiłem swój motor. Zsiedliśmy z motoru, wyjąłem kluczyki ze stacyjki i otworzyłem bagażnik. Chłopak w ten czas zdjął kask, a zaraz po tym poprawił włosy. Oddał mi go, musiałem wyjąć najpierw torbę z bronią by botem schować kaski.
- Którą bierzesz? - wyjąłem pistolety; dwa srebrne bliźniacze, jeden czarny i jeden szaro czarny.
- Obojętne.. - odparł krótko.
Zmrużyłem lekko oczy, wręczyłem mu swoje najlepsze, najnowsze srebrne pistolety. Czarny był równie na poziomie, jak te, które miał teraz Chrystian... Ostatnia była najstarsza, z nią miałem swoje początki w Airsofcie i troszkę się zacinała. Jednak nie przeszkadzało mi to, wprawa pozwalała mi wyczuć, kiedy nie chce wystrzelić.. Zebrani przeszliśmy przez ogromną bramę, niecałe trzysta metrów od bramy było miejsce gdzie wszyscy się spotykali. Strzelnice, stołówka (w moim znaczeniu: miejsce gdzie można siąść i wpierdalać papu :v), wypożyczalnia.. Wkroczyliśmy do drewnianego domu (wypożyczalni), były tam bronie, kamizelki..., wszystko co potrzebne do ASG. Można było wybrać rozmiar i kolor kamizelki, ja wziąłem czarną, pomarańczowa, czy żółta niezbyt przypadała mi do gustu, plus miałem wrażenie, że były słabsze. Chrystian raczej gustował w czarnym, na inne kolory nawet nie spojrzał.
- Chcesz iść na chwile na strzelnice poćwiczyć? Czy idziemy już grać? - spytałem w razie czego.
Moja drużyna miała dzisiaj wolne, ale zapewne trafi się na chwilowe grupki chcące pograć w tą niezwykłą grę bez żadnych zobowiązań.
- Rozgrzewa zawsze musi być.. - stwierdził.
Kiwnąłem głową i zaprowadziłem go na strzelnicę. Plac był równy wielkości parkingu, znajdowały się tu ruchome obiekty i nie tylko. Każdy mógł znaleźć tutaj coś odpowiedniego dla siebie, chłopak rozglądał się za czymś ciekawym. Jego uwagę przykuły ruchome cele, obserwowałem go chwile jak sobie radzi. Na moją twarz wkradł się ledwo zauważalny uśmiech, Chrystek jeszcze ani razu nie spudłował. Oparłem się o ścianę budynku, nie potrzebowałem rozgrzewki, miałem ją wczoraj. Minęło może piętnaście minut, kiedy czarnowłosy skończył ćwiczyć.
- Dobra, to chodźmy już grać... - odparłem, gdy znalazł się już wystarczająco blisko.
Ledwo zrobiłem dwa kroki, kiedy trafiłem na drużynę czerwonych poszukujących dwóch członków.
- O, siema... Dołączycie do naszej drużyny? - uśmiechnął się trochę starszy od nas mężczyzna. - Za chwile będzie starcie z niebieskimi, więc mamy tylko niecałe pięć minut by zgarnąć dwie osoby.. - dodał.
Zerknąłem na Chrystiana, jego oczy mówiły coś w rodzaju " ty decydujesz".
- Hm, czemu nie, moja drużyna ma wolne po wczorajszym dniu... - mruknąłem.
Facet dał czarnowłosemu chłopakowi i mi czerwoną "wstążkę", aby zawiązać ją na ramieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz