Już chciał spytać
(czyt. skrytykować) dlaczego ukrywa blizny (tak, nie trudno było je zauważyć
jak na takiego olewającego wszystko gościa jak Chrystian), jednak nie było mu
przy okazji między zdaniami. Chrystian machnął Mike'owi przed twarzą swoją
kartą.
- Pamiętasz cokolwiek
z lekcji na której do klasy weszli Ci zamaskowani?
Ten powoli kiwnął
głową.
- Ty masz kartę
pochlebcy króla i musisz ją odnieść do klasy 39... - drapie się po ramieniu i
odwraca wzrok - Jak chcesz to mogę cię zaprowadzić.
- Szczerze mówiąc tak.
- odpowiedział - I co to w ogóle jest ten cały "pochlebca"? Co on
robi?
- No...pochlebia. - na
jego twarzy zawitał lekki uśmiech, który szybko zniknął - Taki sługa króla...
Idziemy?
Tu go zamurowało.
- Sługa? - powtarza po
cichu - Pierdolę, nie idę.
Rzuca się na jedno z
łóżek.
- Gdzie masz nasze
kartki? - zmienia temat.
- Umm... A-ale... -
zająkiwał się - Jak nie odniesiesz... Jak nie dasz żadnej karty... T-to... No
dostaniesz range celu... Z którym można robić co się chce... Więc... Chyba
lepsza dziesiątka, gdzie tylko trzy osoby są wyżej od ciebie... Nie?
- Jednak ta cholerna,
gówniana karta zniży mnie do poziomu lizodupy, co też jest w swoim rodzaju
celem. - warknął.
- Król jest jeden i ma
czterech pochlebców. Mniejsze szanse, że wybierze akurat ciebie. A będąc celem
na całą klasę... To nie da się zbytnio przed tym uciec.
- Czyżby? - unosi
jedną brew - Na balu miałem przyjemność być partnerem poprzedniego celu...
Jakoś nie widziałem, by ktoś mu uprzykrzał... - patrzy na niego z
porozumieniem.
Tamto to już
przeszłość. ON już nie jest celem, więc nie wypada mówić o nim już tak.
- Ale wtedy karty się
nie liczyły, a tak... - cicho się zaśmiał i zaczął bawić się końcówka bluzy -
trzy próby gwałtu, dwa pobicia, zabrane pracę domowe, utrata prywatnych przedmiotów...
Zwykły tydzień w szkole.
Zaśmiał się pod nosem.
- To oczywiste. Po
twojej postawie widać, że przewrócić Cię da się jednym palcem.
Michael opuścił głowę.
Grzywka jak kurtyna zakryła mu oczy.
Spojrzał jeszcze raz
na kartę. Czerwona dziesiątka żołądź. Mógł ją zostawić tam gdzie ją znalazł.
Ktoś w desperacji z braku papieru toaletowego użyłby jej w celu w jakim powinna
zostać użyta. Do jednej ze spraw lub by zrobić sobie dobrze, jak kto woli.
Każdy ma jakieś fetysze. Połączyłby przyjemne z pożytecznym i wykonałby dobry
uczynek. O Boże, dobry Chrystian. Któż to widział?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz