Gdyby
Nico nie przypomniał mi o obiedzie to w pełni bym o nim zapomniał. Tak już
miałem i to nie zamierzało się jak na razie zmienić. Co prawda w szpitalu
próbowali mnie przyzwyczaić do spożywania posiłków o normalnych porach, w tym
nie omijanie śniadania, ale…Niektóre nawyki trudno przełamać. Nie odczuwając
głodu zapominałem o istnieniu jedzenia. Oczywiście zdarzały się dni, kiedy to
odczuwałem głód i szedłem na śniadanie, obiad bądź czasem nawet i kolację, ale
też i były dni, w które bez upomnienia o tym przez Nico, mógłbym nie jeść dwa,
trzy, cztery nawet i siedem dni. Chyba się już przyzwyczaiłem i tyle. Tak,
wiem, że nie jest to zdrowe…Sam nie wiem czemu tak robię…
Z nudów
sięgnąłem po swój telefon i sprawdziłem wiadomości. Miałem jedną od siostry.
Przeczytałem ją i od razu się uśmiechnąłem. Wyglądało na to, że udało jej się,
jak to sama ujęła ”w końcu”, namówić Victora na to, aby spędzili razem trochę
czasu. Ponoć kupił bilety do Kanady. Ta zawiedziona chciała do Islandii, ale
ważne, że w końcu się nią zainteresował. Słabo było, gdy związek wyglądał jak
zwykłe dzielenie jednego domu i to wszystko.
Mój
wzrok przykuł współlokator. Nie pierwszy raz mu się zdarzyło wyjść z łazienki
bez żadnych ciuchów, tylko samym ręczniku wokół bioder. I w sumie nie uznałem
to za nic złego. Miał przyjemne dla oka ciało. Podążałem wzrokiem za kroplą
wody, powoli spływająca po jego dobrze urzeźbionym brzuchu, aby zakończyć swą
podróż na ręczniku. Tam znajdowała się moja ulubiona część męskiego ciała. I tu
nie mowa wcale o niczym poniżej pasa, co było zakryte, tylko o tak zwanej
literze ”v” na brzuchu. Na pewno każdy wie, o czym mowa.
Odwróciłem
wzrok, gdy uznałem, że za długo patrzę na jego tors i ponownie skupiłem uwagę
na ekranie. Wygląda na to, że nie będzie jej przez tydzień. No cóż…
Ten
skończył swą kąpiel i wyruszyliśmy do stołówki. Na miejscu wziąłem sobie
zaledwie zupę krem z zielonych warzyw i kawałek pieczywa. Gulasz wyglądał jakby
chciał wyjść z garnka, plus nie lubiłem wołowiny. Ponoć dobra i zdrowa, ale
jakoś tak. Rzadko miałem na nią ochotę. Usiedliśmy z Nico przy wolnym stole, a
ten już po chwili zaczął się rozglądać po sali. Przez chwilę myślałem, że może
szuka jakiegoś znajomego, lecz ten zaledwie kazał mi milknąć. Wzruszyłem
ramionami i wróciłem do konsumpcji zupy, obserwując go z zainteresowaniem.
Wyglądało
na to, że chodziło o kartę. Dziwne miejsce jak na jej schowanie. Zwykle łatwiej
było zauważyć. A może znów znalazł króla? Może aż tak głęboko były chowane? A
nie. To tylko dziesiąteczka. No cóż, życzę memu towarzyszowi powodzenia.
Ciekawe, kto będzie tym razem królem.
Pożegnałem
się z śpieszącym Nico i odstawiłem swoją miskę na miejsce. Następnie pomyślałem
o moim nowym znajomym. Może i warto byłoby do niego wpaść? W sumie… Mówił, że
mogę, kiedy chce… Ale za razem może jest zajęty?
Uderzyłem
się dłońmi w policzki.
Mike,
weź się w garść. Przestań być taką cipą.
Wziąłem
głębszy wdech i jak postanowiłem, tak też zrobiłem. Do pokoju wróciłem pod
wieczór. Wyglądało na to, że wciąż miałem czerwone od płaczu oczy, bowiem Nico
od razu po spojrzeniu na mnie zaczął zasypywać mnie pytaniami.
- Mike…Co
się stało? Wszystko w porządku? Płakałeś?
Czasami
ich przejmowanie się jest irytujące. Szczególnie w momentach, kiedy chciałem po
cichu dostać się do łazienki i tyle. Żeby nie zwracał na mnie uwagi.
- Nie…
Nic się nie stało - mruknąłem i wszedłem do łazienki, zamykając się w niej.
- Mike,
ktoś coś ci zrobił? Odpowiedz, proszę~ - nie dawał za wygraną, zapewne stojąc
pod drzwiami łazienki.
Otworzyłem
drzwi i spojrzałem na chłopaka.
- Coś
potrzebujesz z łazienki? Zamierzam wziąć dłuższy prysznic - powiedziałem
stanowczo, chcąc mieć chwilę dla siebie.
- Wezmę
tylko koszulę… - skrzywił się lekko i sięgnął po swoją koszulkę wiszącą na
drzwiach.
Jak ten
już zabrał, co potrzebował, zamknąłem drzwi od łazienki, a następnie nagiego
siebie pod prysznicem. Puściłem ciepłą wodę i powoli usiadłem w brodziku,
opierając plecy o ścianę, a kolana zginając i tuląc je do ciała.
Nawet
nie zauważyłem, kiedy minęło jakieś czterdzieści, może pięćdziesiąt minut. Nico
uszanował moją prywatność i ani razu nie zapukał. Pewno było to dla niego
ciężkie, ale cóż. Czasami za bardzo się przejmował. Prawie jakbym miał zaledwie
pięć lat i na każdym kroku stał ktoś z zamiarem pobicia mnie czy coś podobnego.
Nawet ja nie miałem takich obaw jak on. Normalnym było, kiedy miałem rangę
celu. Ale teraz? Teraz tylko Nico, druga dziewiątka, druga dziesiątka, Jack,
Królowa i Król mogli mi cos zrobić. Możliwe, że też i bad boye i cienie, ale ci
zwykle mnie ignorowali.
W
spodniach dresowych, skarpetkach i bluzie wyglądałem jakbym szedł biegać, ale
ja w tym stroju szedłem spać. Wytarłem jeszcze tylko dokładnie włosy w ręcznik,
po czym położyłem się bez słowa w swoim łóżku. Przez całą kąpiel rozmyślałem
nad słowami Saszy, lecz wciąż nie mogłem dojść do decyzji. Zbyt dużo za i
przeciw znajdowało się w mojej głowie. Gdyby to były same negatywy, bądź same
pozytywy to decyzja nie należałaby do trudnych. Ale ja jak zwykle musiałem być
niezdecydowany. Nie chciałem być dłużej sam, ale za razem bałem się zaufać
komuś w ten sposób. Co jeśli on tylko żartuje albo tak naprawdę chce mnie
wykorzystać. Przy mnie zdawał się być miły i delikatny, ale może to tylko
pozory? Poza tym chciałem spróbować…Nie wiem. Chciałem zobaczyć jak to jest być
z dziewczyną, ale nigdy nie znalazłem takiej, która by mi się podobała. Czasami
czułem się jakbym był bardziej kobiecy od innych przedstawicielek płci
żeńskiej. Ale nie potrafiłem się zmienić…Nie ważne jak bardzo bym próbował.
Kontynuując
tę debatę w swoim umyśle, zasnąłem w końcu, lecz nie spałem za dobrze. Rano
czułem jak mój żołądek ściska się na samą myśl pójścia na lekcje. Nie chciałem
tak szybko się z nim widzieć. Potrzebowałem jeszcze czasu. Ale za razem nie
mogłem przecież z tego powodu opuścić lekcji. I co? Trzymałbym się Nico cały
dzień? Omijałbym Saszę na każdym kroku? To było zbyt głupie…
- Ej,
Nico… Nie pójdę dziś na lekcje. Okey? - bardziej chciałem upewnić się, że mogę
wziąć sobie dzień wolny, niż go o tym powiadomić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz