W pierwszej chwili myślałem, że może coś się
stało. Wparował do pokoju, co najmniej jakby go gonili, ale jednak zdawał się
być spokojny sam w sobie. Spojrzałem na niego, gdy ten zadał pytanie i chwilę
się nad nim zastanawiałem. Czyżbym aż tak źle wyglądał po upadku?
- Emm… Nie… Nikt. Poza tym od dziś nie jestem
celem. - Uśmiechnąłem się delikatnie, lecz mój wzrok pozostał na podłodze i nie
zamierzał unieść się wyżej niż nad pierś mojego współlokatora.
Chciałem odepchnąć jego dłoń, gdy ten
postanowił zająć się moimi obiciami, ale nie dał mi wyboru. Westchnąłem zatem i
pozwoliłem mu robić co chciał. Syknąłem cicho, gdy przysunął wacik do
rozcięcia, choć było to bardziej… Nie wiem. Wiem, że jakbym sam sobie to robił,
to bym tak nie zareagował. Prawie jakby mój organizm kazał mi przy innych
okazywać, że coś może mnie zaboleć. Ale sam nie rozumiałem powodu. Szybko
jednak o tym zapomniałem, gdy chłopak wyjął paczkę ciastek. Jeśli taka ma być
nagroda za danie się załatać, to mógłbym częściej się przewracać.
- Jak mówiłem, nie jestem już celem - odpowiedziałem
po przełknięciu ciastka - znalazłem dziewiątkę. Tylko złośliwa musiała
znajdować się wysoko, a przy moim wzroście potrzebne było krzesło i jakoś…
Wysokości i moja niezdarność nie chodzą w parach - cicho się zaśmiałem i
wziąłem kolejne ciastko. - A ty wziąłeś się za szukanie czy jak na razie tylko
strzelanie ci w głowie? - spytałem z uśmiechem, spoglądając na niego zaledwie na
ułamek sekundy, po czym jakby jego wzrok mnie parzył, spojrzałem znów na
podłogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz