5 stycznia 2016

Od Mike'a C.D: Diego

Wszedłem do pokoju, gdy mnie zaproszono. Oczywiście w moim stylu upewniłem się wpierw czy nie przeszkadzam, a dopiero potem pozwoliłem sobie na zajęciu miejsca na łóżku. Położyłem tekturowe pudełko na kolanach i spojrzałem na Diego.
- Słyszalem, że jesteś… Celem - zacząłem niepewnie i opuściłem wzrok na pudełko. Wiedziałem w końcu jakie to uczucie posiadać kartę Jokera.
- Ha! I co z tego? Dwóch chłopaków już ode mnie dostało bo mnie oblali slushie. Nie pozwolę na to by ktokolwiek mną pomiatał, a jeśli ktoś spróbuje to nich liczy się tym, że oberwie - odparł, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem w odpowiedzi.
- On nie żartuje... - Powiedział Lucas patrząc na coś w swoim zeszycie. - On nie ma poczucia humoru.
- Jeśli chodzi o takie zabawy to nie mam... I niech wiedzą, że im nie ulegnę... Nigdy.
- Teoretycznie to nie masz, co stracić. W praktyce… Może się to źle skończyć. Pamiętaj, że ty jesteś jeden, na całą klasę. I nie tylko naszą, ale reszta z klas 12. Jeśli się postawisz jednemu, może wrócić zawsze z paroma znajomymi. - Westchnąłem cichutko i zastukałem palcami w pudełko. - Ale nie jestem tu żeby pouczać cię jak być celem, co robić, a co nie i takie tam. Dasz sobie radę, nie? - uśmiechnąłem się do niego, spoglądając na jego twarz zaledwie kilka sekund, nim znów opuściłem wzrok.
W zasadzie był przystojny. Ale.. Nie wiem. Nie znałem go wystarczająco długo, aby powiedzieć cokolwiek na temat jego charakteru. Mogłem zaledwie ocenić go po wyglądzie, a to nigdy nie było wystarczające. Jak to mówią ”nie ocenia się książki po okładce”. A nie raz ta ładna okładka, okazała się być słabą książką.
- W każdym razie postanowiłem coś przynieść dla osłody… - powiedziałem cicho.
Miałem nadzieję, że lubią wypieki. W sumie to wcześniej poznałem ich upust na jedzenie, więc raczej im posmakują… Chyba, że dałem za dużo cukru jak na ich smak. Albo nie lubią z lukrem. Były osoby, które nie lubiły tego typu cukrowych dekoracji. Wystarczyło zrobić parę bez nich… - Czę - odchrząknąłem, pozbawiając się niepewności w głosie - częstujcie się.. - uśmiechnąłem się wpierw do Lucasa, potem do Diego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz