Dziwnym dla mnie było wracać taki drobny
kawałek za pomocą taksówki, ale rozumiałem powód tego sposobu podróżowania.
Sądzę, że nawet jeśli zaoferowałem pomoc to i tak musieli byśmy wykonać dwie
podróże. A tak trzeba było potem tylko zanieść siatki do pokoju chłopaka, z
czym już mu pomogłem. Wyglądało na to, że nasze pokoje znajdowały się na tym
samym piętrze, a nawet i po tej samej stronie korytarza. Dzieliło nas zaledwie
jedenaście par drzwi. Nie to, że to się liczyło. Nawet nie myślałem nad czymś
typu ”o, mam blisko do niego” bądź ”jak co z łatwością ucieknę do swojego
pokoju”. Była to zwykła obserwacja. Wysłuchałem jego pytanie, gdy siatki już
znalazły się na podłodze ich pokoju, po czym uśmiechnąłem się do niego
delikatnie. Wcześniej mój wzrok dokładnie badał każdy kawałek ich pokoju, ale
po jego słowach, wzrok spoczął na nim.
- Jeśli ci to nie przeszkadza to chętnie skorzystam
z oferty - powiedziałem cicho. Nie chciałem mu przecież sprawiać kłopotu.
Szczególnie po tym jak mnie zaprosił na obiad.
Może zapytał mnie zaledwie z kultury. Bo nie
chciał wydawać się niekulturalnym. Albo i na serio chciał ze mną oglądać. Ale,
po co? Nie byłem ciekawym towarzystwem. Ani się nie znaliśmy zbyt długo. Ot
parę godzin. No. W sumie też mógł się nudzić. W końcu jego brat poszedł do
jakiegoś znajomego, a zdawali się w miarę zżyci. Nie przypominam sobie, abym
spotkał Alexa i Ethana oddzielnie. Może tak samo było z moimi nowymi znajomymi?
Kto wie.
Nie potrafiłem jednak oglądać filmów.
Udowodniłem to, kiedy zasnąłem w jego trakcie. Nie pamiętam czy do pokoju
wróciłem z rana czy też może chłopak obudził mnie po zakończeniu filmu, ale
wiem, że trafiłem bez problemowo do pokoju. A potem był dzień ogłoszenia kart.
Uważając, że Diego musiał się kiepsko czuć - bo w końcu wiedziałem jak to jest
być celem - postanowiłem spróbować go pocieszyć. Upiekłem babeczki, które
udekorowałem lukrem w stołówkowej kuchni z zamiarem wręczenia ich chłopakowi.
Uwielbiałem zajmować się gotowaniem i pieczeniem, oraz w zasadzie dobrze mi to
szło. W końcu często sam sobie musiałem gotować obiady, lub z nudów
postanawiałem coś upiec. Szczerze to nie wiem jak udało mi się przekonać
kucharkę do zezwolenia na wykorzystanie piekarnika i blatu, ale się udało.
Zostawiłem jej wnet dwie babeczki i z pudełkiem pełnych czekoladowych babeczek
z czekoladą oraz zwyczajnych z błękitnym lukrem, ruszyłem w stronę akademika.
Tam zapukałem do drzwi pokoju numer 101 i czekałem aż ktoś mi otworzy, z
nadzieją, że chłopacy nigdzie nie wyszli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz