[Następujący post jest zaproszeniem do luźnego grupowego
opowiadania. Mogą się zapisać zaledwie 4 osoby, więc kto pierwszy ten lepszy.
Pamiętać jednak trzeba, że osoby posiadające rangę As, 2, 3, 4, 5 oraz 6 bądź posiadające płeć żeńską nie są niestety zaproszone z powodów wytłumaczonych niżej. Przez limit osób, po otrzymaniu odpisów od 4 osób, więcej nie będzie
mogło dołączyć. Kto pierwszy, ten lepszy. Przy okazji dodam, że każdy ma prawo wymyślać tego typu zdażenia. Nie limitujmy się do opowiadań dwu-osobowych. : )]
PONIEDZIAŁEK
- Ej, Meph… - zacząłem nie pewnie. Minęły trzy dni, od kiedy wróciliśmy z Anglii i jakoś tak… Dziwnie było. Bardziej
zaczęło mi zależeć na jego opiniach i tego podobnych. Znaczy tak czy siak bym
go spytał o zdanie. W końcu to też i jego pokój. - Co byś powiedział jakbym
urządził mini sylwestra z paroma osobami z naszej klasy? No w naszym pokoju.
Jak co to spytam kogoś czy u nich nie da rady. Ale wiesz…
- Sylwestra... - odpowiedział po dłuższej przerwie
i sięgnął po paczkę papierosów. Otworzył ją następnie i spojrzał na papierosy,
by po chwili odłożyć prawie nieruszone pudełko. - Ech, kogo chcesz zaprosić?
Normalnie jakby miało go to zabić… Ale cóż.
Wyglądało na to, że jeśli chodzi o ludzi, to byliśmy w miarę podobni. On nie
lubił ogólnego kontaktu z nimi, a ja nie lubiłem jak mnie dotykano. Choć chyba znalazłem
wyjątek w tej regule.
- Hmm... - zatrzymałem grę i spojrzałem na
niego - Okno. - Ostrzegłem, zaważywszy paczkę papierosów na pościeli. To, że
ją odłożył, nie znaczyło, że nie zamierza skorzystać w bliskiej
przyszłości. - Nie wiem jeszcze. Zależy kto odpisze. Na pewno twojego
braciszka... Resztę lizodup można sobie odpuścić. Choć w sumie w tym rozdaniu trafiły się ciekawe osoby. Saszkę się weźmie na ochroniarza. - Ostatnie
wypowiedziane żartobliwie, choć w sumie chłopak zdawał się być idealny w tej roli.
- Tego Rosjanina? - Zapytał, lekko się przy
tym krzywiąc, choć znając jego, był to uśmiech.- Ma zabawny akcent.
- Ano, ano. Jakby się urwał z James Bonda. Co
w sumie nie dziwne, zważając na jego pochodzenie.
- Myślisz, że jest na tyle towarzyski by
przyjść na twojego sylwestra? Osoby, które skończyły połamane na korytarzu
raczej tego nie potwierdzą - nie wytrzymał i zapalił, widząc jednak moje
spojrzenie, otworzył okno. W końcu się tego nauczył.
- Wiedziałeś o tym, że niemalże połowa naszej
szkoły składa się z obcokrajowców? Nawet nasz opiekun przecież jest z innego
kraju~ - zszedłem z lekka z tematu.
- Nie mówiłem o pochodzeniu. Nie każdy obcokrajowiec
mieszka w siłowni, a często go tam widuję.
- Chodzisz na siłownię? - zdziwiłem się. Jakoś
nigdy nie pytałem gdzie on wychodzi. - I ja też nie o tym. Tak jakoś, po części
zabawne mi się to wydaje. Prawie jakbym znów był w Londynie. Z tym, że tam
Brytyjczyków jest zaledwie… Jakieś 40% - nie pamiętałem dokładnej liczby.
Ten kiwnął głową w odpowiedzi.
- W wolnym czasie. Lubię ćwiczyć, lecz także
muszę utrzymać formę. - Wzruszył ramionami.
- Znam już tę twoją "formę"~ -
wróciłem do gry - więc?
- Poznasz ją jeszcze nie raz...- Powiedział z
lekkim entuzjazmem, lecz po chwili westchnął i wyrzucił peta przez okno,
zamykając je. - Skoro koniecznie musisz to zrobić to...zgadzam się, w końcu w
sylwestra byliśmy zajęci sobą.
- Weź mi nawet nie przypominaj... - mruknąłem
zaledwie, aczkolwiek na mą twarz wkradł się zdradziecki uśmiech.
PIĄTEK
Ostatnia lekcja, nauczyciel coś się spóźniał.
Stwierdziłem, że będzie to odpowiednia chwila na poinformowanie ludzi o
zbliżającej się ”zabawie”. Meph pewno mnie za to zajebie za przeproszeniem, ale
cóż. Raz się żyje, nie? Wstałem ze swojego miejsca i bez problemu przeszedłem
na przód klasy. Czułem wzrok paru osób na swoich plecach, ale mnie to nie
peszyło. Za pomocą czarnego markera zapisałem dużymi literami następujące:
DZISIAJ - 17:00
SKRZYDŁO MĘSKIE - PIERWSZE PIĘTRO - POKÓJ NR 96
773 498 6309
- Są to ważne informacje dla każdego, kto ma
ochotę się zabawić, ale nim zapiszecie je w telefonach czy na kartkach, uwaga.
Parę zasad: Po pierwsze, zero plebsu. To dotyczy was, z rang 3, 4, 5 oraz 6. Szóstek
pewno i tak, albo nie ma aktualnie, albo śpią. Cienie nam nie są potrzebne, bo
z wam zabawy nie ma, a bad-boyów za trudno się wyrzuca z pokoju. Ale znając
wasz charakter i tak się zjawicie jak się będzie wam chciało. - Powiedziałem z lekkim
uśmiechem, spoglądając na naszą dwójeczkę. - Po drugie, panie są mile widziane,
ale przychodzicie na własne ryzyko. Nie będziemy wam dupy chronić, jak ktoś was
zauważy. A zauważy. Więc nie ma sensu byście się starały. Po trzecie, każdy ma
coś ze sobą przynieść. Oczywiście alkohol już załatwiony, więc o to się nie
musicie martwić. Ale jak coś z trunków przyniesiecie to na pewno się nie zmarnuje.
Jak już mowa o alkoholu, fanatyk armii czerwonej, ty równie jesteś mile
widziany. Ba! Smutno nam będzie bez ciebie. Potrzebny jest ktoś do pozbywania
się irytujących pijanych. Butelka wódki w nagrodę, co ty na to? - zadałem
retoryczne pytanie patrząc na Saszkę, który się uśmiechnął z lekka w odpowiedzi.
- Hmm, co tu jeszcze… A tak. - Tu spojrzałem na Diego - mówiłem, że plebsu nie
potrzebujemy, aaaleee~. Czym jest Król bez błazna? Twoja obecność będzie
niezwykle mile widziana. W końcu potrzeba kogoś do sprzątania, nie? - puściłem
do niego oczko. Po prawdzie z natury chamski nie byłem, ale jak już się jest
niemalże na samej górze w hierarchii, to trzeba brać udział w tej grze na
poważnie. - No, to szybciutko
zapisujemy, jeśli chcemy się zjawić. Przyjmuję potwierdzenia do godziny 15:00.
Kto pierwszy, ten lepszy. Jeśli będzie już 6 osób, to niestety będę zmuszony
was nie przyjąć. I tak, numer na tablicy jest mój. No, zapisaliście? Świetnie. Pamiętać
tylko, że Król będzie obecny, więc z należytym mu szacunkiem się zachowywać.
Bierzcie przykład z naszych kochanych lizodup.
Zmazałem tekst z tablicy i wróciłem na swoje
miejsce, nim nauczyciel zdążył wejść do klasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz