Spojrzałam na chłopaka siedzącego na ławce przede mną. W jego wyglądzie było coś niepokojącego. Lustrowałam go wzrokiem przez dłuższą chwilę, ale nie dostrzegłam nic co mogłoby mnie zaniepokoić. Ciemne włosy, cera opalona na dłoniach, ale blady, odsłonięty fragment karku. Szara koszula niedbale zarzucona na plecy. Tylko tyle mogłam dostrzec, bo chłopak był do mnie odwrócony tyłem. Nie wiedziałam nawet od jakiego czasu jest w szkole, bo nie znałam jeszcze nikogo poza Eunice. Siedział sam, co mogło oznaczać, że nie chce zawierać przyjaźni, jego przyjaciel jest chory lub on sam jest tu nowy. Gdy już postanowiłam porzucić obserwację ciemnowłosego dostrzegłam szczegół, który tak mnie niepokoił, zza jego ramienia wyszedł średniej wielkości pająk, ukazując mi się w całej okazałości. Cofnełam się w pierwszym odruchu, choć mnie i pająka dzieliła odległość ławki. Ta szkoła zaczynała mi się jawić jako dom wariatów. Najpierw dziewczyna z manią prześladowczą, przypinająca zdjęcia ofiar morderstw do tablicy, a teraz chłopak noszący pająka na ramieniu.
-Hej, to twój pająk?-upewniłam się.
-Tak, mój. A co? Chcesz go pokarmić?-chłopak otaksował mnie spojrzeniem dziwnych, fioletowych oczu. Musiał nosić soczewki, bo nikt nie ma takiego koloru naturalnie. Kolejne dziwactwo do kompletu.
-Jasne!-odpowiedziałam entuzjastycznie, choć nie miałam na to specjalnie ochoty. Chłopak uśmiechnął się i bez słowa podał mi dilerkę pełną martwych much. Skrzywiłam się delikatnie, czego on na szczęście nie zauważył. Chwyciłam muchę w dwa palce i z wachaniem podsunęłam pająkowi. Ptasznik natychmiast chwycił muchę i zszedł z ramienia fioletowookiego na ławkę, wywołując piski wśród siedzących jeszcze w klasie i dyskutujących o czymś z zacięciem dziewcząt. Uśmiechnęłam się delikatnie i wysunęłam rękę, by pająk mógł wejść mi na otwartą dłoń. Dziewczyny pod oknem znów pisnęły. Zaśmiałam się pod nosem. Czułam jak stworzenie chodzi po mojej dłoni delikatnie łaskocząc mnie w palce. Po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do tego uczucia i stało się nawet przyjemne. Ani ja ani chłopak nie mieliśmy ochoty się odzywać, więc siedzieliśmy w ciszy, obserwując pająka wędrującego od łokcia do nadgarstka i spowrotem. Przełamałam się i przejechałam palcami po grzbiecie pokrytym szorstkimi włoskami. Pajak poruszył się niespokojnie. Chłopak wyciągnął rękę i zwierzę zeszło z mojego ramienia i usadowiło się tuż przy jego karku. Mimowolnie zadrżałm. Nie bałam się pająków, a przez epizod hodowania przez Harrego ptasznika czerwonokolanowego, sporego, ale dosyć ładnego i spokojnego pająka nawet je polubiłam, ale sama myśl o dużym stworzeniu z wieloma odnóżami tuż przy mojej szyi przyprawiała mnie o dreszcze.-Hej, to twój pająk?-upewniłam się.
-Tak, mój. A co? Chcesz go pokarmić?-chłopak otaksował mnie spojrzeniem dziwnych, fioletowych oczu. Musiał nosić soczewki, bo nikt nie ma takiego koloru naturalnie. Kolejne dziwactwo do kompletu.
-A tak w ogóle... Jeff jestem.
Chłopak posłał w moją stronę uśmiech.
-Hayley.
Odwzajemniłam gest. Poczułam wibracje w prawej kieszeni spodni, a tuż po tym po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk mojego dzwonka. Spojrzałam na telefon w różowej obudowie, ktora kiedyś kupiła mi dla żartów Hilary. Wyświetlający się na ekranie napis "Wszechwiedząca" powiedział mi, że dzwonią rodzice. Nie zamierzałam odebrać. Wsłuchałam się za to w melodię piosenki granej przez The Doors, która ku mojemu zawodowi szybko ucichła.
-To ja spadam-powiedział Jeff i ruszył do wyjścia, po drodze chwytając dilerkę z pożywieniem dla swojego pająka.
-Jasne-mruknęłam pod nosem, zaaferowana tapetą na swoim telefonie, którą najwyraźniej ktoś zmienił-cześć.
-Cześć-pożegnał się chłopak i chwycił za klamkę, jednak w ostatniej chwili odwrócił się jeszcze w moją stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz