25 stycznia 2016

Od Chrystian'a C.D: Nicodem‏

Na strzelnicy poczułem jakieś znajome parcie na klatkę piersiową. Ten zapach, który z wdychanym powietrzem trafiał do płuc. Stałem przed celem, kiedy operator włączył prąd. Zaczęły się poruszać. Migały mi przed oczami. Celowałem, z początku tylko celowałem. Starałem im się przyjrzeć. W biegu jakby ich odcień nabierał znajomych kształtów i rys twarzy. Te twarze nawet nie zrzucały wzroku na moment z upatrzonego celu, a ich usta jakby mówiły coś. Lecz nikt tego nie słyszał, ponieważ zacząłem do nich strzelać. Tak jakby odruchowo chciałem ich zagłuszyć. Starałem się trafiać w pierś, ponieważ niektórzy "zamieniają mózg i serce miejscami" i to daje mi nadzieję, że ktoś tak głupi będzie wykrwawiał się i wolno umierał.
Kiedy zabrzmiał sygnał doszło do mnie, że mój czas na strzelnicy się skończył... A ja nawet nie zacząłem się rozgrzewać... Trudno, wróciłem do Nico. Nicodem Niezamykająca Się Gęba powinienem go nazywać. Ledwo co podszedłem, on już zaczął coś gadać...
-Dobra, to chodźmy już grać... - odparł, gdy znalazłem się blisko. 
Ledwo zrobił dwa kroki, kiedy trafił na osobników być może z innych grup. Wszyscy mieli wstążki tego samego koloru.
- O, siema... Dołączycie do naszej drużyny? - uśmiechnął się trochę starszy od nas mężczyzna. - Za chwile będzie starcie z niebieskimi, więc mamy tylko niecałe pięć minut by zgarnąć dwie osoby.. - dodał.
Nicodem spojrzał na mnie, szukając odpowiedzi. Cóż, u mnie jej nie znajdzie.
- Hm, czemu nie, moja drużyna ma wolne po wczorajszym dniu... - mruknął chłopak.
Facet dał białowłosemu chłopakowi i mi czerwoną "wstążkę", aby zawiązać ją na ramieniu tak sądzę jak oni je mieli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz