29 stycznia 2016

Od Charliego C.D: Eunice

- A ja jestem twoim Jack’iem - powiedziałem w odpowiedzi na przedstawienie się i w pełni zignorowałem pytanie dziewczyny - więc należy mi się, choć odrobina szacunku. Ogólnie za samą śmiałość nadepnięcia na moją osobę powinienem kazać cię zdegradować do roli celu czy coś podobnego.
Przy tej przemowie starałem się być w pełni poważny, ale nie wytrzymałem. Już po chwili się zaśmiałem i wyprostowałem. Przełożyłem ładowarkę do dłoni, w której trzymałem konsolę i wyciągnąłem przed siebie teraz już wolną dłoń.
- A tak na serio to jestem Charles Anson, ale możesz mi mówić Charlie - przedstawiłem się z uśmiechem. - I nie, nie jest okey. Rano padł mi telefon, teraz padła mi konsola i jak ja mam niby grać?
Dopiero po tych słowach spojrzałem na twarz dziewczyny. Ta zdawała się mi być znajoma, lecz nie byłem pewien. W końcu tyle osób ile widuję na korytarzach…Dziewka może być przypadkowo spotykaną przeze mnie uczennicą. Ot tu przeszedłem obok, tam widziałem jak rozmawia ze znajomymi. Łatwo było zapamiętać jej twarz, lecz nie być pewnym, kim jest. Ale mnie jednak wydawało się, że to nie o to chodzi. Że coś głębszego w tym siedzi. W końcu miałem wspaniałą pamięć do twarzy!
- Chwila, Eunice Havkins? - spytałem, gdy coś zaświtało mi w głowie. - Parę razy widywałem cię z tym… Jak mu tam…
Kurde. Tak jak miałem pamięć do kobiet, tak mężczyźni szybko mi wypadali z głowy. Kojarzyłem jak typek wyglądał, ale za nic na świecie nie byłem w stanie zapamiętać rzeczy typu wiek, rodzeństwo czy choćby imię. Z kobietami? Ba, nigdy nie byłoby wpadki żebym pomylił dwie kobiety ze sobą. Ale z mężczyznami zawsze był problem. A mówią, że wroga powinno się dobrze znać czy coś takiego.
- Nieważne. Parę razy spotykaliśmy się w Londynie. Na imprezach u wspólnych kumpli. A przynajmniej tak mi się wydaje… Nie sądzę, że pomyliłem cię z kimś.
Teraz w sumie to zacząłem powątpiewać w to czy trafiłem na właściwą osobę. Jak nie to zajmę się dalszym poszukiwaniem gniazdka, aby podłączyć konsolę. Jeśli jednak okaże się właściwą osobą. To pogadam, zobaczę, co tam, zapytam jak tam w Londynie, o ile jest tu od niedawna, bo w końcu byłem na święta, a potem… Potem się już zobaczy. Nie wygląda na to, żeby była ze mną w jednej klasie to i za często się nie będziemy widywać. Ot raz na sto lat na korytarzu i na tym zapewne się skończy. Wszystko zależało od mojej nowej znajomej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz