4 stycznia 2016

Od Diego C.D: Francis

Słyszałem, że dziewczyna płacze. Zastanawiałem się przez chwilę czy może powinienem pójść do siebie i zostawić ja samą, ale gdy usłyszałem jak krzyczy. Krzyknąłem kilka razy, aby mi otworzyła, ale byłem prawie pewien, że tego nie zrobi. Oparłem się jedną ręką o drzwi, a drugą przyłożyłem sobie do czoła. Co miałem robić? Gdyby mieszkała na parterze mógłbym wejść przez okno, ale było to niestety pierwsze piętro. Po chwili usłyszałem jak coś szklanego się pobiło. Poleciałem jak najszybciej do recepcji, mało się przy tym nie zabijając na schodach. Zatrzymałem się przy recepcji zdyszany, a kobieta zza lady spojrzała na mnie podnosząc brwi.
- Czy mogę w czymś pomóc? - Spytała mnie po chwili patrząc w ekran komputera.
- Czy ma pani klucze od pokoju 122? - Spytałem patrząc na schody. Musiałem jak najszybciej wrócić do pokoju dziewczyny i sprawdzić czy nic się jej nie stało.
- Zgubiłeś klucze? - Spytała trochę niezadowolona, że zapewne kolejny uczeń gubi klucze od swojego pokoju.
- Nie, moja koleżanka nie może znaleźć kluczy od swojego pokoju, a czeka na bardzo ważny telefon.
- Proszę jak najszybciej odnieść mi klucz.
- Dobrze, dziękuję bardzo. - Powiedziałem i natychmiast poleciałem do pokoju dziewczyny. Odkluczyłem pokój i kluczyk położyłem na jakiejś półce. Rozejrzałem się po pokoju i spojrzałem na drzwi do łazienki od razu je otworzyłem. Dziewczyna leżała na podłodze zakrwawiona, z jej ręki nadal płynęła krew.  Na podłodze walały się kawałki szkła po perfumie, której zapach unosił się całym pomieszczeniu. Kucnąłem i dotknąłem dłonią twarzy dziewczyny na której miała rozmazany makijaż.
- Francis? - Spytałem patrząc na dziewczynę, która otworzyła oczy i patrzyła na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Zimno mi. - Powiedziała dziewczyna przełykając ślinę.
- Wybacz mi Francis to co zrobię, ale to dla twojego dobra. - Powiedziałem i podszedłem szybko do okna otwierając je na oścież. Gdy będzie jej zimno naczynia krwionośne się skurczą i nie będzie już tak mocno krwawić. Musiałem jednak zawiązać jej czymś rękę zdjąłem bluzę, a następnie bluzkę i ją rozerwałem. Zawiązałem dziewczynie rękę powodując tym mniejszy przepływ krwi.
- Nie wstawaj Francis. - Powiedziałem nakładając bluzę i poleciałem do swojego pokoju. Otworzyłem szybko szafkę i znalazłem na jednej z półek apteczkę. Wziąłem ją i jak najszybciej wróciłem do pokoju dziewczyny. - Daj mi rękę. - Powiedziałem chodzi tak zdążyłem sam ją delikatnie podnieść. Wytarłem rękę z krwi i zacząłem oczyszczać rany.
- Puść mnie! To boli! - Krzyczała próbując zabrać rękę. Na mojej twarzy pojawi się grymas niezadowolenia.
- Jak będziesz dalej tak się wiercić to tylko pogorszysz stan twojej ręki. - Powiedziałem dalej oczyszczając rany. Po kilku minutach krwawienie ustało, a rany zostały oczyszczone. Pomogłem wstać dziewczynie i usadowiłem ją na krześle. - Ubierz się w coś, a ja posprzątam. Tylko nie nakładaj żadnej bluzki z długim rękawem. - Wziąłem swoją porwaną bluzkę i zacząłem sprzątać podłogę z krwi i szkła. Po kilku minutach wróciłem do pokoju, dziewczyna zdążyła się przebrać i zamknąć okno. - Usiądź na łóżku. - Powiedziałem i usiadłem obok dziewczyny wyjmując bandaż z apteczki. Zawinąłem jej rękę i zdjąłem kawałek mojej bliskie jej ręki. - Gdzie masz kosmetyczke? - Spytałem otwierając jej szafkę i natychmiast zobaczyłem kosmetyczkę. Zacząłem zmywać makijaż z jej twarzy robiąc to najdelikatniej jak tylko potrafiłem. - Dlaczego to zrobiłaś? - Spytałem spokojnie choć byłem bardzo zdenerwowany. Nie podobało mi się to, że dziewczyna była na mnie zła i nie chciała mi niczego wyjaśnić. - Jeśli powiedziałem coś o cię uraziło to przepraszam. - Powiedziałem kończąc zmywać makijaż z twarzy Francis. Nie wiedziałem czy mogę ją narazie zostawić samą, wolałem więc zostać jakiś czas z dziewczyną, a później poprosić kogoś z pokoi obok, aby z nią posiadały jakieś dziewczyny. - Jeśli jednak nie powiedziałem niczego takiego wytłumacz mi czemu tak się zachowujesz? - Spytałem spokojnie odkładając wszystko do kosmetyczki. Nie powinienem grzebać w jej rzeczach, ale wyglądała źle i chciałem jej jakoś pomóc. - To jak? Powiesz mi czy mam iść? - Spytałem czując jak się gotuję w bluzie, ale nie mogłem jej jednak zdjąć w towarzystwie Francis. Otworzyłem lekko okno i stanąłem przy nim.
~Francis?~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz