5 grudnia 2015

Od Percival'a

Spojrzał na zegarek; piętnaście po pierwszej. W sali panowała niemalże grobowa cisza, którą raz po raz przerywał nerwowy stukot wywoływany przez długopisy niektórych z uczniów, w dodatku było niesamowicie duszno. Z głębokim westchnieniem podniósł się z ławki i ruszył w kierunku biurka stojącego w rogu klasy, po czym niedbale rzucił na nie plik kartek po brzegi zapisanych granatowym tuszem. Nauczycielka podniosła wzrok znad trzeciego tomu "Zmierzchu" schowanego za jednym z tych kobiecych czasopism mających cię przekonać, że sok z cytryny zwiększa libido, po czym spojrzała na Percivala z niemałym zaskoczeniem. Książkę wraz z gazetą odłożyła na kolana i pospiesznie przekartkowała otrzymaną pracę. Fakt, że wszystkie pola zostały wypełnione najwyraźniej wprawił ją w jeszcze większe zakłopotanie. 
- Na pewno nie chcesz sobie tego sprawdzić? - spytała. - Masz jeszcze całe pół godziny. 
Jej ton był niemalże błagalny, a spojrzenie mówiło "zmarnuję dwadzieścia minut życia na sprawdzanie wypocin jakiegoś gówniarza, który pewnie wypisał same bzdury". 
- Nie, dziękuję - odparł, co widocznie sprawiło kobiecie dużo cierpienia, po czym wrócił do ławki żeby zebrać swoje rzeczy. Cała sytuacja nie umknęła oczywiście uwadze reszty obecnych i nie obyło się bez szmerów, a nawet pogardliwych parsknięć. Wyzwisko "kujon" puścił mimo uszu i wyszedł z sali, nawykowo nie domykając drzwi, co w innych sytuacjach często doprowadzało ludzi do szału. 
Na korytarzu panował przeciąg, ale fala chłodu spotkała się tylko z ulgą ze strony chłopaka. Klasa 07 była zdecydowanie zbyt przegrzana, nawet jak na tą porę roku. Ściągnął okulary i włożył je do skórzanego pokrowca, po czym skierował się na klatkę schodową i zbiegł po niej w dół, omijając co jakiś czas po dwa, trzy stopnie. Gdy wreszcie znalazł się na parterze pchnął drzwi z napisem "wyjście awaryjne" i zalazł się na tyłach budynku. W sumie to sam nie wiedział po co tu przylazł i była to raczej impulsywna decyzja spowodowana jeszcze pozostałym uczuciem gorąca po piętnastu minutach spędzonych w towarzystwie dziesięciu czynnych kaloryferów, ale teraz, gdy minusowa temperatura zdecydowanie dawała się we znaki, Percy powoli zaczął wracać do zmysłów. Po chwili kontemplacji przeskanował otoczenie w poszukiwaniu kamer a gdy uznał przestrzeń za bezpieczną, wyciągnął paczkę niebieskich Cameli i bezceremonialne odpalił jednego. Był środek lekcji, także nie spodziewał się tu nikogo, szybko jednak został wyprowadzony z błędu.
- Poczęstujesz? - chłopak niemalże podskoczył na dźwięk głosu dochodzącego centralnie zza jego pleców.

<ktokolwiek?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz