16 grudnia 2015

Od Nicodem'a C.D: Mike

Szczerze ten gest z odkupieniem jedzenia był normalny, zapewne sam był głodny, więc dlaczego miałem mu odmówić? Może ta moja natura z byciem miły była przesada, ale nie mogłem nic na to zaradzić. Michael jadł bardzo długo swoją zupę, co mnie nieco zdziwiło. No w końcu ile można? A to, że ja pochłaniałem bardzo szybko jedzenie było tylko przyzwyczajeniem, ponieważ nawet w domu nie miałem dużo czasu aby ze spokojem spożywać dany posiłek. Ciągle musiałem się uczyć wszystkiego dokładnie, również pracować jako wolontariusz, a do tego jeszcze dawać korekty z każdego przedmiotu.. Przyznam, że interes bardzo dobrze się rozwinął, uzbierałem na motor i broń do airsoftu. Mundur otrzymałem od swojego wujka, który ma firmę zajmującą się produkcją tej odzieży. Zdziwicie się pewnie jak trafiłem na swoją grupę do airsoftu. Na początku nie znałem ich, szczerze to nikogo.. Ale pewnego dnia podszedł do mnie pewien chłopak. Nie wyglądał na szczęśliwego ani też, na zadowolonego swoją sytuacją. Otóż jak się dowiedziałem ich kapitan odchodził z grupy, a członkowie nie byli za mili. Stwierdziłem, że im pomogę jakoś ich zjednolicić, albowiem moim pomysłem było, aby uprowadzić tego chłopca i tak jakby go "więzić".
Nieźle spanikowali gdy młody zaginął, bardzo im na nim zależało, więc taktyka zadziałała i zaczęli razem współpracować. Przesiadywałem z nim jakby nigdy nic na drzewie i słuchałem jego opowieści o drużynie. Na końcu naszej rozmowy zapytał się mnie czy chcę być ich kapitanem. Stwierdziłem, że mógłbym się zgodzić jedynie pod warunkiem gdy jego znajomi stwierdzą, że chcą. Zostawiłem mu swój numer telefonu, żeby dał mi znać. Koledzy Naile'a, bo tak się ten chłopak nazywał.., zbliżali się w naszym kierunku. Zdziwili się widząc nas siedzących na gałęzi, nie wiem co sobie pomyśleli, ale wybuchnęli śmiechem. Ja jakby nigdy nic się pożegnałem i zmyłem. Dzień później otrzymałem sms'a. Miałem się zjawić w tym samym miejscu gdzie siedziałem z moim nowym znajomym. Zdziwiłem się, ale poszedłem. Może byłem około piętnastu metrów przed wskazanym punktem, gdzie zauważyłem ich siedzących dookoła. Po ich twarzach sądziłem, że pewnie zrobili imprezę na terenie do gry, ale tak nie było. Jak się okazało była to impreza powitalna kapitana. Nie zauważyłem Naile'a, liczyłem, że chociaż on mi coś wytłumaczy. Czekaliśmy parę minut, a tu nagle chłopak się rzucił mi na szyję zadowolony krzycząc "witaj kapitanie". Prawie straciłem równowagę, bo byłem oparty o drzewo.
Westchnąłem cicho uchylając powieki, było to moje pierwsze z tych ważnych wydarzeń. Miło jest mi je powspominać. Jakby nie patrzeć zyskałem dość sporą grupę wspaniałych znajomych, którzy mi ufają, a ja im. Z mojego "dalszego zamyślenia" i również długiego oczekiwania na odpowiedź usłyszałem głos współlokatora.
- A co, szykujesz się na ”polowanie”? - zażartował. - Wnętrze też czyścisz przed zabawą? - spytał gdy dopił w końcu swoją zupę.
Zaśmiałem się cicho na jego pytania.
- To jest broń do airsoftu, nie jest na ostrą amunicje tylko na kulki. Wnętrze też czyszczę, w końcu nie chcę by się kulka "zatrzymała", przez mały drobiazg w lufie.. - mruknąłem. - Nie słyszałeś nigdy o Airsofcie?- spytałem go po chwili, podnosząc na niego wzrok znad ściereczki i broni.
Musiałem się jeszcze rozpakować, eh, no i pozwiedzać dokładnie szkołę i jej tereny. Dzisiejszy dzień jak stwierdziłem był zawalony tym wszystkim.

<Mike? i teraz ja stawiam cię w kropce ;-; przepraszam, wybacz mi ;----; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz