16 grudnia 2015

Od Charliego C.D: Mephistopheles

- Tak, jesteś kreatywny i w ogóle - powiedziałem nawiązując do kółeczka z dymu, które jeszcze zauważyłem nim zdjąłem okulary - ale mógłbyś palić przynajmniej przy otwartym oknie. Niektórzy tutaj są niepalącymi, panie doktorze. Chyba w zasadach jest ratowanie życia, a nie pogarszanie. - Powiedziałem rozbawiony. Nie do końca lubiłem zapach papierosów, to i on irytował mój biedny nosek.
Uważnie wsłuchiwałem się w jego słowa. A może i jednak nie. Chyba połowa mi gdzieś zniknęła i nawet nie byłem świadom tego czy to, co powiedział było ważne…Czy też może jednak nie.
- Doprawdy? - Uśmiechnąłem się do niego, a przynajmniej miałem nadzieję, że to on, a nie szafka. Nie no, rozmazana forma znajdowała się na moim łóżku, wiec to musiał być on. Plus nie kładłem nic ludzkich rozmiarów na materacu…Ech, muszę przestać tak nad wszystkim rozmyślać. - Wybacz, ale chyba podziękuję za taką przyjemność. - Powiedziałem, choć nawet nie wiedziałem czemu to zrobiłem. Obawiałem się go czy też może jednak nie należałem do osób zbyt ciekawskich?

I w tym momencie ktoś wszedł do pokoju. Cudownie. Nie chciało mi się sięgać po okulary więc byłem skazany na zmrużenie oczu i staraniu się wyłapać przynajmniej jakiś drobny szczegół z osoby, która przekroczyła próg naszego pokoju, aby odkryć kim też ona jest. Na pewno był to chłopak, szczególnie, że dziewczęta miały zakaz wchodzenia do męskich dormitoriów chyba, że pod opieką pana Richarda. Poza tym głos nie pasował do kobiety, ale co do tego to w dzisiejszych czasach nigdy nic nie było wiadome.
- Ale ty jesteś nadopiekuńczy - powiedziałem, gdy chłopak już wyszedł z naszego pokoju. A przynajmniej wydawało mi się, że wyszedł. - O każdego się tak martwisz? - spytałem bardziej z ciekawości, niż z próby bycia niemiłym. W końcu powinienem być mu wdzięczny za opiekę. No i nie byłem świadom tego, że chłopak był jego bratem.
- Niekoniecznie - odpowiedział wprost.
W końcu najprostsze odpowiedzi były…Cóż. Najprostsze. A i chwilę później była moja kolej na otrzymanie pytania.
- Jak się właściwie czujesz, mdłości, bóle głowy? - spytał, wracając już na swoje łóżko, co mi dało szansę na rozciągnięcie nóg.
- Nie tyle, co mdłości, jak po prostu kręci mi się trochę w głowie. Dobrze, że mnie złapałeś, bo pewno gorzej by było. Silny w sumie jesteś teraz jak o tym myślę. - Uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
Moje słowa nie miały być czymś w stylu flirtu, tak jak to kobiety czasami robiły. Było to proste stwierdzenie faktu, które mogło zostać odebrane w inny sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz