11 grudnia 2015

Od Nicodem'a C.D: Mike

Czkałem spokojnie na chłopaka, widać wygląd to był dla niego najważniejszy. Bacznie go obserwowałem jak to przemieszczał się z łazienki do suszarki. Przyznam, że wyglądało to bardzo interesująco, a tak szczerze nie używam tego urządzenia do swoich włosów. Po piętnastu minutach uśmiechnął się do mnie, co mi się spodobało, gdyż zaszczycił mnie swoim szczerym uśmiechem.
- Gotowy, możemy już iść..- odparł.
Kiwnąłem głową i ruszyłem za nim dokładnie zapamiętując trasę do stołówki. Chyba była to najważniejsza droga w moim życiu, droga do świętego miejsca, gdzie można sobie dobrze zjeść. Jednak zaniepokoiłem się, a co jeżeli tutejsze jedzenie jest tak ohydne? Nie zauważyłem nawet kiedy Mike zdołał wziąć już swoją porcja, byłem strasznie zamyślony nad wyborem jedzenia. W końcu zauważyłem to co chciałbym sobie z chęcią zjeść.. Już miałem zamiar zamówić kiedy to usłyszałem śmiech innych, odwróciłem wzrok i zauważyłem jak Mike ściera ze swojej bluzy serwetką zupę pomidorową, sok leżał rozlany na ziemi. Westchnąłem i przetarłem dłonią twarz dając mu chusteczki, aby sobie wytarł ją porządniej.
- Po proszę na wynos dwa dania... Jedno to samo co on, a drugie spaghetti... - zapłaciłem za to i odebrałem jedzonko od pani. Podszedłem do swojego współlokatora.
- Chodź, w pokoju nie jest głośno, a nie lubię jadać w hałaśliwych miejscach...- mruknąłem i skinieniem głowy wskazałem na drzwi, aby ten za mną podążał. Wróciliśmy do pokoju, chłopak pierwsze co zrobił to przebrał się, a ubrudzoną bluzę odstawił do łazienki. Zastanawiałem się czy jego codzienność tak wygląda, a może była ona inna? Wyglądało to jakby nie pierwszy raz mu tak robili. Położyłem jego danie na biurku, wraz ze sztućcami układając je tak jak należy w każdej ekskluzywnej restauracji. Tą samą czynność ponowiłem na swoim biurku. - Smacznego..- rzuciłem szybko i zabrałem się za jedzenie. Byłem tak strasznie głodny, w końcu nie jadłem śniadania. Po pięciu minutach pudełeczko z zawartością makaronu i sosu z mięskiem było puste. Napiłem się po tym herbaty. Musiałem jeszcze swoją broń ładnie doczyścić z najmniejszego kurzu, w sobotę idę na Airsoft ze swymi kolegami. Jeszcze do tego będziemy bić się z kolegami o pierwsze miejsce, eh..Te życie jest takie ciężkie... Ale jakoś trzeba utrzymać swój kaloryfer na brzuchu. Pomyśleć, że rodzice chcieli wysłać mnie do wojska, sam nawet na początku chciałem, ale nagle tak jakoś poczułem coś do gotowania. Żywność tamtejsza a tutejsza była taka różna, że sama o tym zdecydowała: zostaje. Wyjąłem bliźniacze pistolety i zabrałem się za ich czyszczenie.
- Jak chcesz możesz mi je pomóc czyścić.. - uśmiechnąłem się do niego lekko.
Przejechałem delikatnie i powoli specjalną szmatką po lufie jednej z mej broni.

< Mike? Wiesz... można mieć skojarzenia z czyszczeniem broni, a w szczególności jak to robi Nico :'D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz