Czułam jak robi mi się coraz gorzej, słabo mi
było. Teraz jak tak pomyślałam to nawet jeśli chłopak by mi pokazał najbliższy
sklep, to wątpię żebym tam dotarła. Powoli zaczęłam mieć zawroty głowy, a w
oczach mi się mieniło. Zwróciłam dopiero uwagę na Charles'a, gdy ten cos
powiedział. Spojrzałam się na niego, tym razem on coś szukał w torbie, a ja mu
się uważnie przyglądałam. Chociaż już nie mogłam się skupić, starałam się
wytężyć jednak jeszcze mój umysł. Ku mojemu zdziwieniu wyciągnął tabliczkę
czekolady i chciał mi ją dać. Chyba się zorientował czemu byłam taka blada. No
cóż choroby się nie wybiera. Przyjęłam ją nie pewnie, ale nie dlatego, że mu
nie ufałam. Tylko po prostu nie lubiłam być zdana na czyjąś łaskę.
Potrzebowałam jednak tego i to bardzo. W każdej już chwili mogłam stracić
świadomość i zemdleć. Zaczęłam odwijać papierek od czekoladki i już pierwszy
kawałek słodkości lądował w mojej buzi. Był to jak zastrzyk energii,
dostarczony do mojego organizmu. Odetchnęłam z ulgą i od razu przybyło mi sił.
-Jesteś pewna, że masz siłę na zakupy? Nie wyglądasz najlepiej. Ale jeśli uważasz, że przejdzie ci do końca lekcji to chętnie z tobą pójdę. W sumie to musze dokupić parę rzeczy dla siebie- uśmiechnął się- Starczy, że poczekasz na mnie na ostatniej lekcji, a pokaże ci jak dostać przepustkę i gdzie są sklepy.
-Jesteś pewna, że masz siłę na zakupy? Nie wyglądasz najlepiej. Ale jeśli uważasz, że przejdzie ci do końca lekcji to chętnie z tobą pójdę. W sumie to musze dokupić parę rzeczy dla siebie- uśmiechnął się- Starczy, że poczekasz na mnie na ostatniej lekcji, a pokaże ci jak dostać przepustkę i gdzie są sklepy.
-Dzięki…- jednak wypadało to
powiedzieć- To wszystko przez moją chorobę hipoglikemie, musze stale dostarczać
cukru do organizmu. Bo inaczej dzieją się ze mną takie rzeczy- wytłumaczyłam-
Niestety jestem zmuszona iść do sklepu, musze sobie zrobić mały zapasik- nie
dość, że nie ogarnęłam spraw organizacyjnych to jeszcze nie zaopatrzyłam się w
nie zbędny prowiant- Pewnie poczekam na ciebie. Chwila moment o jakiej ty
przepustce mówisz? - spytałam z zaciekawieniem
-Hipo... Takie przeciwieństwo
cukrzycy? No spoko. To widzę, że trzeba iść do sklepu. A co do przepustki.
Jesteśmy pod opieką szkoły, więc muszą wiedzieć gdzie jesteśmy. Nie jesteśmy w
więzieniu, więc możemy wyjść poza teren szkolny, ale wpierw trzeba iść do
sekretariatu i podać imię, klasę, oraz gdzie się udajemy. Wtedy będziemy mieli
czas do 22 na zakupki. Choć sklepy i tak zamykają o 21
-He? Dla mnie to więzienie albo
chociaż kontrola. No ciekawe jak by mi sie zachciało siedzieć do północy-
odburknęłam
-O godzinie 12 zadzwoniliby na
policję jakbyś nie wróciła do tego czasu. Jeśli tylko o północy to dostaniesz
karę na tydzień. Nie będziesz mogła w ten czas wychodzić poza teren szkolny. Za
drugim razem kara jest miesięczna. Za trzecim jest rok. Jeśli wyjdziesz bez
przepustki to zaczynają się kontaktować z rodzicami lub opiekunami
- Widzę, ze nie mam wyboru jak sie
dostosować co? -ten zaledwie pokiwał głową
- Na razie - machnęłam ręką, a to
rozczarowania, a to zażenowania. No pięknie, trzeba będzie stawiać się na
wyznaczone godziny.
***
Do końca lekcji jest trochę czasu, dlatego postanowiłam każdą przerwę poświęcić na obeznanie się ze szkołą. Jednak na pierwszej przerwie postanowiłam iść do pokoju po potrzebne książki. Drugą natomiast chciałam poświęcić na obcykanie sobie szkoły. Wzięłam kartki, zaczęłam opisywać, zaznaczać obiekty terenu szkoły. Taki mały planik~ Dużo się nałaziłam i ledwo zdążyłam na kolejna lekcje. Tym razem chociaż miałam książki i zeszyty. Na każdej lekcji starałam się słuchać, aby w pokoiczku już się nie uczyć. Na przerwach jeszcze ani razu nie napotkałam się na tego chłopczynę, a na lekcji zawsze był czymś zajęty. Trudno się mówi. To już miała być ostatnia lekcja, kiedy jednak musiałam się wpakować w kłopoty. Kiedy sobie tak szłam korytarzem, musiałam napotkać dwóch pyszałków. Tak "przypadkowo" traciłam jednego z nich wylewając na niego kubek kawusi.
-Ty…- wściekał się ten na którego wylałam kawę- Uważaj jak łazisz- trzymała zalany skrawek, starając się nie dotykać gorącego materiału od ciała
-Nie moja w tym wina, ze jesteś taki oferma, żeby wylać na siebie gorący napój, a twój koleżka pewnie nie lepszy taki sam łajtułapa. Znalazło się dwóch osłów - chyba jednak przesądziłam, po tym jak się zorientowałam, że jedna dziewczyna na dwóch rozłoszczonych chłopaków. Czerwona kontrolka w mojej głowie zaczęła świecić, pora się z stąd zmyć. Ruszyłam szybkim krokiem, aby nie budzić podejrzeń nauczycieli, niestety tamci tez za mną ruszyli. Musiałam się zagapić bo wpadłam na …. Charles'a? Boże tego jeszcze brakowało, obejrzałam się za siebie i widząc tamtą zbliżającą się dwójkę, chwyciłam chłopaka za rękaw pociągnęłam za sobą.
-Lepiej się nie pytaj czemu oni nas, a raczej mnie, próbują dorwać, tylko wymyśl sposób aby ich zgubić
<Charlie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz