27 grudnia 2015

Od Naomi CD: Charlie

Jak się okazało spotkany przez ze mnie chłopak na korytarzu był z mojej klasy. Całe szczęście bo nie chciało by mi się ganiać teraz do recepcji, no i spóźnienie z 15 min by było. W sumie to mi nie zależało na tym czy się spóźnię, czy nie. Miałam to gdzieś. No, ale jak już spotkałam kogoś innego z klasy to skorzystałam tylko na tym. Przede wszystkim nie musiałam latać w poszukiwaniu planu i spóźnienie było też małe, no i chłopak wytłumaczył się. Same plusy, pomyślałam.
Jak się okazało mieliśmy lekcje religii, co za nuda. Usiadłam gdzie było wolne miejsce, czyli na samym początku praktycznie. Jak ja nie lubię siedzieć na przedzie i to na środku. Najlepsze to, że nie miałam ani książki, ni zeszytu. Nauczyciel patrzył na mnie z przymrużeniem oka. No cóż jak się nie zna planu, to się strzelało jakie może się mieć przedmioty. Lekcja mijała jak jedna z najgorszych, ciągnęła się nie ubłaganie. Nauczyciel nie był lepszy jego styl prowadzenia był taki nudny. Dzwonek na przerwę był jak zabawieniem i nie opisanym szczęściem. Wychodząc z klasy na korytarz, zaczepił mnie wcześniej poznany chłopak.
-Potrzebujesz pomocy z dostaniem się na druga lekcje
-Wiesz gdybyś mi pomógł z dostaniem się na druga lekcje, to byś musiał mi tak pomagać cały dzień, bo nie znam całego planu. Dlatego milo by było jak byś pomógł mi ogarnąć sprawy organizacyjne
-Po drugiej lekcji idziemy spotkać się z wychowawcą. Jak go poprosisz, to na pewno da ci plan dnia na cały tydzień. Chociaż niestety mapy już nie dostaniesz . Ale szkoła jest dobrze oznakowana- wytłumaczył mi chłopak
-Kiedy tu to wszystko zostaje zorganizowane, że nawet planu nie mam ani tej mapki- westchnęłam- Przy okazji jestem Naomi Hideyoshi
-Żartowałem z ta mapką- zaśmiał się - Charles Anson. Milo poznać
-Oh ty jak tak możesz wprowadzać w błąd nowa uczennice i koleżankę z twojej klasy. To gdzie mamy wreszcie ta lekcję- drgnęłam na jego słowa
-Wybacz, wybacz... A, co do lekcji to mamy teraz Chemię w laboratorium numer jeden, budynku B- jeny tutaj nawet budynki mają nazwy musze jakoś ogarnąć ten teren szkoły. Dobrze, że mam jakiegoś przewodnika.
-A, wiec chodźmy - dałam znać ręką. Udaliśmy się w milczeniu pod klasę, parę sekund po dzwonku przyszedł młody mężczyzna i otworzył nam klasę. Siedziałam koło Charles'a i przy okazji korzystałam z jego książki, bo swojej oczywiście nie miałam. Nauczyciel miał o dziwo dobry humor, lekcja minęła nawet dobrze. Po skończonej godzinie lekcyjnej udaliśmy się do wychowawcy i wreszcie dostałam upragniony plan. Przez te 2 lekcje całkiem zapomniałam coś zjeść, przez moją chorobę regularnie musiałam dostarczać organizmu cukru, bo inaczej działo się ze mną źle. Nie miałam zamiaru zemdleć jak to u mnie bywa. Poprosiłam chłopaka aby na mnie zaczekał, a w tym momencie zajrzałam do torby w poszukiwaniu czegoś słodkiego, albo chociaż coś co mogę zjeść. Jak się okazało nic nie miałam takiego, przeklęłam siebie w myślach, że niczego nie kupiłam przed wyjazdem tutaj. Nie wiedziałam gdzie jest jakiś pobliski sklep, a coraz bardziej czułam, że opadam z sił, robi mi się słabo i jestem cała blada. Musiałam coś szybko zjeść, bo i inaczej będzie ze mną źle.
-Pójdziesz ze mną do sklepu i przy okazji pokażesz mi gdzie on jest? Musze zrobić jak najszybciej małe zakupy- mój organizm krzyczał wprost o dostarczenie niezbędnych mu składników.
<Charlie? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz