Warknąłem cicho walcząc z zapięciem swojej
obroży. Była niezwykle irytująca ze względu znajdującego się na nim dzwoneczka.
Przy każdym ruchu poruszał się i tym samym wydawał dźwięk. A to było zbędne.
Już bez tego wszyscy na korytarzu się na mnie patrzyli. Na szczęście to był już
koniec dnia i mogłem iść do pokoju. Oczywiście jeszcze zaliczę rozbawionego
Nico, ale nieważne. Na razie miałem inny problem. A dokładnie ów zapięcie,
które nie chciało się za chiny rozpiąć. Do tego pasujące kocie uszka i sztuczny
ogonek wystający spod mojej koszulki. Taki pełen ”kawaii” komplet. Kiedyś
ukatrupię debilkę, która kazała mi to założyć. I jeszcze jej śmiech
towarzyszący mi w klasie. Nie wiem, co w tym było tak zabawnego. No cóż,
przynajmniej nauczyciel się nie przyczepił. Pewno wywnioskował, że ma to coś wspólnego
z grą niż z moim prywatnym stylem. I dobrze. Jeszcze mi brakowało upokorzenia w
formie posądzania mnie o noszenie czegoś takiego w miejscu publicznym.
- Nosz, odepnij się - syknąłem cicho i
szarpnąłem mocniej za zapięcie. Skutkiem tego była grzywka na oczach i
limitowana widoczność. A to z kolei skończyło się zderzeniem z plecami jakiegoś
chłopaka i kolejnym donośnym dźwiękiem dzwonka.
Powoli uniosłem głowę żeby ustalić czy
przeprosić, czy też uciekać. Nie byłem w stanie jednakże zauważyć
jakiegokolwiek niebezpieczeństw ze strony chłopaka. Może poza tym, że był
wyższy ode mnie o głowę. Ale tak to go zbytnio nie znałem. Chyba był nowy.
- Umm… Przepraszam… - wydukałem niepewnie, z
dłońmi wciąż na karku.
[Pomusz Dante ._.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz