-Przykro mi iż byłeś w takiej sytuacji –Powiedziałem ironicznie nawet
nie zastanawiając się o co mu chodzi, acz podchwytując temat zacząłem
zastanawiać się nad czymś zupełnie innym, odpowiednie światło, makijaż postawa…
wybór czym i na czym chcę się malować. Ciała bowiem, jak zbiory literackie
kryły w sobie sztukę, mimo iż niekiedy umysł był jak gnijące zarobaczone jabłko
to świątynia duszy pozostawała świątynią, pełną klasy którą kochałem
przedstawiać w jej nieistniejącej w rzeczywistości czystej powłoce. Zerknąłem na
mojego współlokatora patrząc na niego w nieco innym świetle, by po chwili zdać
sobie sprawę że jest idealny do malunku, pod względem łatwości w jakiej
układają się rysy jego twarzy.
Zgasiłem papierosa w foliówce, mając ochotę na
następnego. Tak niestety było z tym skurwysyństwem, wypalisz jednego, drugiego,
trzeciego a organizmowi nadal mało…czekam jak dostane astmy od fajek, ale nawet
wtedy bym nie przestał. Cóż właściwie miałem robić jeżeli nie truć się tą, jak
mawiała matka ,,powolną śmiercią’’. Nie zależało mi tu na niczym i na nikim
szczególnym, może…prócz Laurence nie umiałbym znieść jego krzywdy, chyba każdy
musi mieć słaby punkt…cóż. Zagłuszając cudowną, choć niekompletną melodie ciszy
zadzwonił dzwonek, do klasy zaraz wpadły tłumy rozwrzeszczanej trzody chlewnej,
która w większości była tu tylko by być, dla ozdoby by nauczyciel nie mówił do
pustych ławek. To by było smutne rozczarowanie, powiedzieć uczniom by zostali
tylko ci których naprawdę interesuje lekcja, ciekawe jak niewielki odsetek
byłby to ludzi….
Musiałem przyznać iż sam nigdy nie interesowałem się samą istotą historii, po
co patrzeć wstecz, po co przejmować się przeszłością nie umiejąc zrozumieć
teraźniejszości? To co pozostawiły ówczesne cywilizacje, wszystkie te dziedzictwa
naszych przodków były pięknem jednakże, dlaczego mamy zastanawiać się jak oni
to robili miast zadać pytanie samemu sobie ,,jak mam zrobić lepsze’’ bo chyba
do tego dążymy, do doskonałości, nie do powtarzania przeszłości…Chociaż, może
niektórzy zagubili się w procesie tej ewolucji i faktycznie przypominanie im że
są homo sapiens nie kapucynkami jest potrzebne, ale patrząc na ich bezmózgie
twarze i tak nie za wiele to da... Pomyśleć tylko że mój braciszek jest w
jednym pokoju z takim właśnie kretynem. Potarłem skroń notując każde słowo
nauczyciela, w między czasie myśląc nad tym jak przekonam brata do zmiany
pokoju, na taki który jak myślę uchroni go od zupełnego stoczenia się na poziom
tej dzikiej świni, w tej chwili uraczyłem go nawet pogardliwym spojrzeniem by
prychnąć pod nosem, samo patrzenie na tego cudaka jest stratą czasu. Kręcąc
głową zanotowałem ostatnie słowa, by sprawdzić plan. Biologia, Laboratorium 01 –
Artur Wronski, hm…czy to nie dziś miało być krojenie żaby?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz