Spojrzał na niego z pesymizmem słysząc o powrocie, przecież…dopiero
co przed chwilą opowiadał mu o tym jak lubi to miejsce a ten już chciał wracać,
czyżby go nie słuchał. Dojrzał jednak jak ten próbuje nie szczękać zębami i uśmiechnął
się ze współczuciem.
-To już nie pogoda na bluzy, lepiej założyć kurtkę bo inaczej się marźnie, w końcu już zima prawda? – I mówiąc te słowa spojrzał w niebo, tak chciałby by spadł już śnieg, lubił ten zimny puch i mimo swojego wieku wciąż uwielbiał się w nim bawić. Ale nic nie zapowiadało spełnienia jego cichego zimowego marzenia, więc Lau westchnąwszy tylko w zrezygnowaniu, rzucił do Percego ,,No to wracajmy’’ i czekając aż chłopak zgasi papierosa, wszedł z nim do środka.
-To już nie pogoda na bluzy, lepiej założyć kurtkę bo inaczej się marźnie, w końcu już zima prawda? – I mówiąc te słowa spojrzał w niebo, tak chciałby by spadł już śnieg, lubił ten zimny puch i mimo swojego wieku wciąż uwielbiał się w nim bawić. Ale nic nie zapowiadało spełnienia jego cichego zimowego marzenia, więc Lau westchnąwszy tylko w zrezygnowaniu, rzucił do Percego ,,No to wracajmy’’ i czekając aż chłopak zgasi papierosa, wszedł z nim do środka.
Lekcja jeszcze
trwała więc korytarz świecił pustkami a Laurence poczuł nagle jak dopada go
przeraźliwe zmęczenie. Z wielką chęcią znalazłby się teraz w swoim mięciutkim
przytulnym łóżku w pokoju… albo może i nie. Wszak tam czekał na niego
współlokator który postanowił nie iść dziś do szkoły a jemu ani się widziało do
niego wracać. Było w nim coś
przerażającego co kazało Lau trzymać się jak najdalej, co prawda…na balu nie
było źle ale już po kilku dniach życia za drzwiami jednego pokoju zrozumiał
swoją pomyłkę… Niemal wiecznie grająca głośna muzyka i ten wąż który niemalże
cały czas żył na wolności, po za terrarium. Nie chodziło o to że sam wolał
ciszę i spokój, lubił głośne imprezy…ale nie codziennie do ciszy nocnej
szczególnie że ledwo żył i jedyne czego pragnął po powrocie do pokoju to sen,
kilka godzin snu. Ale sen nie nadchodził, nawet po płaczu gdy zamykał się w
łazience pozwalając spływać bezgłośnym łzą
bezsilności, a przecież Lau nie należał do słabych prawda? Nie mógł po prostu
płakać jak dziecko, a tym bardziej nikt nie mógł o tym wiedzieć.
-To…co teraz mamy?- Zapytał nagle bardziej dla podtrzymania rozmowy aniżeli
faktycznym zaciekawieniem kolejną lekcją
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz