29 grudnia 2015

Od Francis C.D: Diego

Westchnełam głośno i spojrzałam biernym wzrokiem na chłopaka. Szliśmy szeroką, leśną ścieżką. Powoli zaczynało się ściemniać. Zawróciliśmy.
-No wiesz, tu bardziej chodzi o moich rodziców. - zaczełam temat -  całe życie pracują, mają od chu*a kasy, a mnie całe życie mają w dupie. Przykucnełam na pobilskim pieńku, a z moich oczu znów zaczeły wydobywać się perłowe łzy. Chłopak już raczej postanowił nie wypytywać o szczegóły tylko przycupnął obok mnie, objął jedną ręką i próbował pocieszyć mówiąc, że będzie dobrze chociaż na to się nie zanosiło. Z kieszeni płaszcza wypadła mi paczka papierosów. Diego popatrzył chwilę, chwycił paczkę z ziemi i podał mi.
- Palisz? - spytał zaskoczony
- Tylko czasem - odpowiedziałam szlochliwym głosem ocierając oczy które były już całe czerwone.- Odstresowuje mnie to.
Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, a chłopak bawił się paczką w jednej dłoni, drugą zaś trzymał mnie. Cała zdenerwowana i zapłakana wyrwałam mu paczkę z dłoni i wyrzuciłam daleko w krzaki.
-Chichoo...-ręka  chłopaka powędrowała na moje udo i przesuwała się z góry na dół, widocznie w taki sposób próbował mnie uspokoić. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Oparłam głowę na jego ramieniu.
-Może wrócimy i pójdziemy do mnie na film? Jest zimno - zadrżałam i wciągnełam nos. Chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Nie dziwnie się skoro jesteś rozpięta - chwycił górny guzik płaszcza i zaczął go zapinać. Zrobiło mi się bardzo miło. Było w nim coś wyjątkowego. Był taki troskliwy i delikatny pomimo iż krótko się znaliśmy.

Diego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz