Siedziałem patrząc na ekran laptopa. Czułem,
że jest mi niewygodnie dalej tak siedzieć, ale nie miałem ochoty podnosić się.
Musiałem jednak zrobić to za kilka minut, aby wrócić do pokoju. Chwilę jeszcze
pogadałem z Francis o filmach gdy stwierdziłem, że czas zmykać do swojego
pokoju.
- Zostań jeszcze chwilę. - Powiedziała dziewczyna naciskając lekko dłonią na mój brzuch. Uśmiechnęłam się ledwo zauważalnie spoglądając przed siebie.
- Byłem już chwilę. - Odpowiedziałem delikatnie biorąc swoją rękę Francis i zabierając ją z mojego brzucha
- To zostań jeszcze drugą chwilę. - Powiedziała robiąc tym razem duże oczy.
- Uważaj bo ci oczy wpadną. - Powiedziałem z uśmiechem i zabrałem swoją kurtkę. Podchodząc do drzwi, które się nagle otworzyły.
- Siemaneczko! - W progu stał mój brat z bananem na gębie. To teraz mi nie odpuści... - Lucas jestem. - Powiedział do dziewczyny puszczając jej oczko. - I jak? Musisz przyznać, że dobry jest ten byk w łóżku, co? - Powiedział, a ja go szybko wywaliłem za drzwi.
- Do zobaczenia Francis. - Powiedziałem szybko i po chwili dołączyłem do brata
na korytarzu. - Pojebało cię?! - Krzyknąłem wyprzedzając go trochę. - Poza tym
co ty tam robiłeś? - Zostań jeszcze chwilę. - Powiedziała dziewczyna naciskając lekko dłonią na mój brzuch. Uśmiechnęłam się ledwo zauważalnie spoglądając przed siebie.
- Byłem już chwilę. - Odpowiedziałem delikatnie biorąc swoją rękę Francis i zabierając ją z mojego brzucha
- To zostań jeszcze drugą chwilę. - Powiedziała robiąc tym razem duże oczy.
- Uważaj bo ci oczy wpadną. - Powiedziałem z uśmiechem i zabrałem swoją kurtkę. Podchodząc do drzwi, które się nagle otworzyły.
- Siemaneczko! - W progu stał mój brat z bananem na gębie. To teraz mi nie odpuści... - Lucas jestem. - Powiedział do dziewczyny puszczając jej oczko. - I jak? Musisz przyznać, że dobry jest ten byk w łóżku, co? - Powiedział, a ja go szybko wywaliłem za drzwi.
- Ciekawi mnie co ty tam robiłeś. - Powiedział zadowolony, że przyłapał mnie z dziewczyną w jednym pokoju.
- Film oglądaliśmy. - Powiedziałem już nieco spokojniej.
- Miłosny? - Spytał szybko zrównując się ze mną. Zatrzymałem się jednak przed nim i z ognikami w oczach chwyciłem go za kołnierz.
- Dobrze wiesz, że nie mam ochoty na związki po tym co mi zrobiła Charlotte. - Powiedziałem mu prosto w twarz mając przez chwilę nadzieję , że coś do niego doszło.
- Ale wolałeś zostać z nią, a nie iść ze mną do miasta. To w twoim przypadku już wiele wyjaśnia.
- Chyba mam prawo się spotykać z innymi? Hmm?
- Nie mówię, że nie, ale przez nią przejedziesz się dupą po lodzie. Tak mało się nauczyłeś? Charlotte za słabo cię dźgnęła? To nie jest grzeczna dziewczyna Diego, to bad boy. - Powiedział Lucas już się nie uśmiechając.
- To, że ma taką kartę jeszcze nic nie znaczy. - Powiedziałem puszczając jego kołnierz, a on tylko pokiwał głową.
- Spójrz na nią, ale zdejmij najpierw te różowe okulary. Zadzwoniłem do ciebie gdy byłem na zewnątrz i widziałem was, chciałem sprawdzić co zrobisz, dziś rano też byłeś zadowolony jak wysłaliście do siebie liściki, a pod pokojem siedziałem od dobrego kwadransu.
- Ty jej nie nasz...
- A ty znasz po jednym dniu... Pozazdrościć tylko takich znajomości. - Powiedział i po chwili w ciszy ruszyliśmy do pokoju. Szybko się ubrałem i poszedłem biegać wokół boiska. Nie wiem ile zrobiłem kółek, ale byłem okropnie tym wszystkim przejęty. Wspomnienia ponownie zaczęły się pojawiać powodując nienawiść do wszystkiego co istniało. Zatrzymałem się przy drzewie i po chwili zacząłem w nie walić pięściami. Po kilku minutach przestałem i zacząłem wracać do internatu. Rano pójdę na lekcje z bandażami na dłoniach, ale nie obchodziły mnie teraz pokrwawione ręce. . . Znów mnie czeka nieprzespana noc.
~Francis? Rano będzie wyglądał jak zombi, ale wyjdzie z tego~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz