21 grudnia 2015

Od Charliego C.D: Mephistopheles

Sen był krótki i mało przyjemny. Był to błąd. Mój organizm nie lubił snu za dnia. Co prawda czasami spałem do dwunastej w weekendy, ale generalnie wolałem pobudki o wcześniejszych porach. W przeciwnym razie łeb bolał bardziej niż nim zasnąłem bądź czułem się jakbym wciąż spał. Tym razem jednak… O dziwo zawroty głowy przeszły. Byłem zaledwie lekko przyćmiony. Nie do końca rozumiałem, co się dzieje dookoła mnie. Spojrzałem ku biurku i zauważyłem rozmazaną postać siedzącą przy nim. Miałem nadzieję, że to mój współlokator. Kolory by się zgadzały.
- Meph, co...robisz? - spytałem.
Chyba chciałem po prostu okazać mu, że już nie śpię. I byłem ciekaw, co robi. Nie znałem go zbytnio. Nie zwracałem na niego zbytnio uwagi. W końcu liczyła się tylko konsola. Trudno mi więc było powiedzieć czy odrabiał pracę domową, czy siedział przy laptopie, pisał, rysował, czytał. Wszystko było możliwe. Sięgnąłem zatem do stolika przy łóżku po swoje okulary. Założyłem je na nos i zamrugałem parę razy. Od razu lepiej. Może kupię szkła kontaktowe? Przeszło mi przez głowę. Z drugiej strony pewno bym prędzej się zapłakał na śmierć, niż wsadził do gówno na moją gałkę oczną. Sama myśl o tykaniu jej przyprawiała mnie o ból oczu.
Wstałem z łóżka, lecz lekko się zachwiałem. Złapałem zatem równowagę i poszedłem do drzwi łazienki. Otworzyłem je i podszedłem do zlewu nie przejmując się zamknięciem się w łazience. W końcu nie odczuwałem takiej potrzeby. To tylko umycie twarzy. Chłodna woda spływała między mymi placami, aby następnie trafić do ścieków. Część z niej trafiła na moją ciepłą twarz. Dokładnie ją przemyłem, a następnie ją wytarłem i zakręciłem kurek tym samym zatrzymując przepływ wody. Oczywiście by wymyć twarz musiałem ponownie pozbyć się okularów, lecz teraz je na nowo założyłem, a następnie wróciłem na swoje łóżko i spojrzałem na Mepha.
- Czyli dzisiaj bierzemy sobie wolne, nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz