18 grudnia 2015

Bal Zimowy 2015 (Ruby)

- W prawdzie mówiąc nie za bardzo. Jestem fatalnym tancerzem i pewnie zgodzisz się ze mną.- przyznałam bez owijania.
Wreszcie odetchnęłam, a czułam się jakbym była największym powodem globalnego ocieplenia. Jeśli na twarzy się nie zaczerwieniłam jak burak to to jest cud. Na serio nie jestem stworzona do tańca. Raz na rok, może rzadziej, poszłam na jakąś potańcówkę czy wesele, ale głównie po to by podpierać ściany i korzystać z darmowego bufetu. Nikt sam z siebie nie zapraszał mnie do tańca. Jak już to same stare dziady. Wtedy grzecznie odmawiałam i uciekałam na drugi koniec sali. Niegdyś zdarzyło się że z kimś zatańczyłam; skończył z połamaną stopą, ponieważ był to mój pierwszy i ostatni dzień w szpilkach.
-Przesadzasz.- uśmiechnęła się -Nie było aż tak źle. Nauczysz się jeszcze.
Jej uśmiech sprawił, że zrobiło mi się trochę lżej na sercu. Wciąż jednak w swoim domniemaniu wiedziałam ile razy nadepnęłam jej na nogę.
-Nie myślę, że mamy czas na uczenie takiej niezdary jak ja. Bal kończy się równo o dwunastej, a jest wpół do.- zaśmiałam się nerwowo, kręcąc na palcu kosmykiem włosów.
Wilcze uszka z włosów już mi się rozpadły.
-Otworzyłaś prezent ode mnie? Podoba Ci się?- zmieniłam temat.
Czy koniecznie chcę tu zostać do końca? Widać po samej mnie, że próbuję się jak najszybciej zmyć od początku.

<Claire? Wybaczam u.u.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz