22 grudnia 2015

Bal Zimowy (Mike)

Wykonałem jego prośbę, po czym zastanawiałem się, co robiło pudełeczko od chłopaka pod moją poduszką. Dziwne miejsce na skrytkę, no ale trudno. Chciałem je otworzyć, ale te jak uparte było zamknięte. Zawsze walczyłem z tego typu opakowania z godzinę, nim w końcu udało mi się dostać do ich zawartości. Irytujące. Prawie jakby mówiły, że nie są one dla mnie. Poddałem się i podałem je ich wcześniejszemu właścicielowi. Ten z kolei otworzył je bezproblemowo. Chyba powinienem zacząć ćwiczyć lub coś, zamiast się tylko rozciągać.
Zajrzałem do środka i się mimowolnie uśmiechnąłem. Raczej były to własnoręcznie formowane wybory. Urocze buźki. Nie spodziewałbym się czegoś takiego po moim towarzyszu, ale nie miałem nic przeciwko. Chłopak nie musiał mnie zachęcać do skosztowania jego wyrobu. Uwielbiałem wszelakie słodycze, tak i więc odwzajemniłem jego uśmiech, a następnie wziąłem ciasteczko, i się mu dokładniej przyjrzałem. Zapewne, gdybym znał każdy ze składników użyty do ich produkcji, to bym się delikatnie uśmiechnął i zaledwie bym podziękował. Nie byłem jednak świadom zawartości ciastek, tak i więc odgryzłem kawałek, przeżułem i przełknąłem. Złe nie były, lecz brakowało mi w nich wystarczającej słodyczy. Uwielbiałem kiedy ciastka były słodkie, szczególnie te z czekoladą. Ale narzekać nie można. Dokończyłem ciasto i wytarłem dłonie w sweter. Zgiąłem jedną z nóg, po czym lewą ręką upewniłem się, że nic nie widać, naciągając na łydkę materiał. Wolną ręką sięgnąłem za drugie ciastko i zacząłem je z przyjemnością chrupać.
Minęło…Sam nie wiem ile. W każdym razie nawet nie zauważyłem, kiedy moja głowa oparła się o ramię Chrystiana. Zamknąłem oczka i cicho mruknąłem, delikatnie ocierając policzek o jego rękę, tym samym je drapiąc.
- Sam piekłeś? - spytałem cicho, nie otwierając oczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz