Sama w sobie lekcja przebiegła zwyczajnie. Kilka
skrzyżowanych spojrzeń z brunetką. Kilka zgłoszeń do odpowiedzi ze strony
chłopaka. Nic nadzwyczaj szczególnego, co mogłoby zwrócić większą czy mniejszą
uwagę kogokolwiek. Po listach obecności oraz odpowiedziach na wyczytywane
nazwiska, YoungMin zaczynał zapamiętywać nowych znajomych w klasie. Głównie
wyglądających dość przerażająco jak na pierwszy rzut oka. Jakoby chcieli
powiedzieć ‘’nie podchodź, bo cię zjem’’. Nieprzyjemne pod żadnym względem.
Kiedy zabrzmiał kolejny dzwonek na przerwę, wyszedł posłusznie na korytarz
spakowany, gdzie dobiegła do niego Sayia. Od razu na jego twarzy zawitał
uśmiech. Owszem, sprawiała iż uśmiechał się szeroko, od tak. Nawet kiedy ją
widział, po prostu kąciki ust same się unosiły. To nic nie znaczyło, zwyczajna
radość w środku ze względu na to, że znalazł kogoś od pstryknięcia palcami, w
nowym otoczeniu. Musiał dbać o Sayię, jak tylko mógł. Po czterdziestu pięciu
minutach usłyszał tak przyjemne dla ucha słowa, nie mógł się oprzeć i przytulił
dziewczynę. Był od niej trochę wyższy i nie byłoby dziwnym, gdyby brunetka
faktycznie poczuła jego kości na sobie, zamiast jakiejkolwiek masy. Zmrużył
nieco oczy przy okazji czując jej słodki zapach. Musiała posiadać bardzo ładne
perfumy. Spodobały mu się więc stwierdził, że lubi też jej zapach. Przez chwilę
miał wrażenie, że dziewczyna nie ma ochoty go puszczać.
Jakoby nie pozwalała
się mu odsuwać od siebie. Jednak jak należało po pewnym czasie odkleiwszy się
od niej, wyprostował się. Nie mogli być tak sklejeni przez wieczność. Samo w
sobie przytulenie traci sens, gdy trwa nazbyt długo. Całą przerwę spędzili na
rozmowie począwszy od tego jak podoba się szkoła chłopakowi po rozterki życiowe, co dziwne, na krótkie streszczenia
historii niedługiego życia, starczyło i m te kilkanaście minut. Oczywiście
wyjawiane zostawały błahe rzeczy, wtedy uważane głównie za zabawne. Kilka
kolejnych lekcji oraz dzwonek kończący je. Właściwie coś wspaniałego, bo mógł
zabrać gdziekolwiek Sayię, chociażby ugościć ją w swoim pokoju w akademiku.
Zaparzyć herbatę i rozmawiać do wieczora, poznając ją, jej zachowania,
przyzwyczajenia, poglądy, zainteresowania. Całą Sayię. Po wyjściu z klasy bez
słowa chwycił jej nadgarstek i odciągnął w stronę wyjścia z budynku.- Dokąd pójdziemy? Bo pójdziemy gdzieś, tak? Nie chcę siedzieć sam w pokoju, czeka na mnie fretka, ale pewnie znalazła już sobie jakieś zadanie. – uśmiechnął się na samą myśl o swoim małym, futrzanym przyjacielu.
Znając życie buszował już po calusieńkim pokoju ze względu na ogromny zapas energii. Chowając się pod kołdrą i wychodząc z jej drugiej strony; uciekając przed swoim ogonem; przy okazji coś zjadając. Mały ssak mógł robić co tylko zechciał pod nieobecność pana. Ponownie zerknął na brunetkę.
- Pójdziemy do jakiejś kafejki? Zjadłbym coś bardzo, bardzo, bardzo, bardzo słodkiego. – zaśmiał się cicho i odgarnął kilka włosów wchodzących mu w oczy, mimo to ciągnął dalej swoją wypowiedź – Albo napiłbym się mleka kakaowego.
Na samą myśl o owym mleku, jego źrenice rozszerzyły się. Teoretycznie pijał je codziennie, jakoby rytuał dzienny, który pomaga w lepszym samopoczuciu w każdy dzień. Nieważne jak zły był dzień, buteleczka lub kartonik mleka kakaowego potrafił go rozweselić. Co było najlepsze – już mówił o tym Sayi, czyli znajoma została wtajemniczona w to, co lubi YoungMin. Przynajmniej w niewielkim stopniu. Właściwie wiele było rzeczy jakie powiedział o tym cóż lubi. To raczej do przekleństw nie należy, toteż zawsze to jakiś plus, gdy chce się dajmy na to – kupić komuś prezent. Dziewczyna patrzyła na niego chwilę, swoimi ślicznymi oczyma.
- Chodźmy na to coś słodkiego. – zaśmiał się jednak cicho.
[ Jak mówiłem… ;-; ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz