21 listopada 2015

Od YoungMin'a C.D: Saiy‏a

Sama w sobie lekcja przebiegła zwyczajnie. Kilka skrzyżowanych spojrzeń z brunetką. Kilka zgłoszeń do odpowiedzi ze strony chłopaka. Nic nadzwyczaj szczególnego, co mogłoby zwrócić większą czy mniejszą uwagę kogokolwiek. Po listach obecności oraz odpowiedziach na wyczytywane nazwiska, YoungMin zaczynał zapamiętywać nowych znajomych w klasie. Głównie wyglądających dość przerażająco jak na pierwszy rzut oka. Jakoby chcieli powiedzieć ‘nie podchodź, bo cię zjem’’. Nieprzyjemne pod żadnym względem. Kiedy zabrzmiał kolejny dzwonek na przerwę, wyszedł posłusznie na korytarz spakowany, gdzie dobiegła do niego Sayia. Od razu na jego twarzy zawitał uśmiech. Owszem, sprawiała iż uśmiechał się szeroko, od tak. Nawet kiedy ją widział, po prostu kąciki ust same się unosiły. To nic nie znaczyło, zwyczajna radość w środku ze względu na to, że znalazł kogoś od pstryknięcia palcami, w nowym otoczeniu. Musiał dbać o Sayię, jak tylko mógł. Po czterdziestu pięciu minutach usłyszał tak przyjemne dla ucha słowa, nie mógł się oprzeć i przytulił dziewczynę. Był od niej trochę wyższy i nie byłoby dziwnym, gdyby brunetka faktycznie poczuła jego kości na sobie, zamiast jakiejkolwiek masy. Zmrużył nieco oczy przy okazji czując jej słodki zapach. Musiała posiadać bardzo ładne perfumy. Spodobały mu się więc stwierdził, że lubi też jej zapach. Przez chwilę miał wrażenie, że dziewczyna nie ma ochoty go puszczać.
Jakoby nie pozwalała się mu odsuwać od siebie. Jednak jak należało po pewnym czasie odkleiwszy się od niej, wyprostował się. Nie mogli być tak sklejeni przez wieczność. Samo w sobie przytulenie traci sens, gdy trwa nazbyt długo. Całą przerwę spędzili na rozmowie począwszy od tego jak podoba się szkoła chłopakowi po rozterki  życiowe, co dziwne, na krótkie streszczenia historii niedługiego życia, starczyło i m te kilkanaście minut. Oczywiście wyjawiane zostawały błahe rzeczy, wtedy uważane głównie za zabawne. Kilka kolejnych lekcji oraz dzwonek kończący je. Właściwie coś wspaniałego, bo mógł zabrać gdziekolwiek Sayię, chociażby ugościć ją w swoim pokoju w akademiku. Zaparzyć herbatę i rozmawiać do wieczora, poznając ją, jej zachowania, przyzwyczajenia, poglądy, zainteresowania. Całą Sayię. Po wyjściu z klasy bez słowa chwycił jej nadgarstek i odciągnął w stronę wyjścia z budynku.
- Dokąd pójdziemy? Bo pójdziemy gdzieś, tak? Nie chcę siedzieć sam w pokoju, czeka na mnie fretka, ale pewnie znalazła już sobie jakieś zadanie. – uśmiechnął się na samą myśl o swoim małym, futrzanym przyjacielu.
Znając życie buszował już po calusieńkim pokoju ze względu na ogromny zapas energii. Chowając się pod kołdrą i wychodząc z jej drugiej strony; uciekając przed swoim ogonem; przy okazji coś zjadając. Mały ssak mógł robić co tylko zechciał pod nieobecność pana. Ponownie zerknął na brunetkę.
- Pójdziemy do jakiejś kafejki? Zjadłbym coś bardzo, bardzo, bardzo, bardzo słodkiego. – zaśmiał się cicho i odgarnął kilka włosów wchodzących mu w oczy, mimo to ciągnął dalej swoją wypowiedź – Albo napiłbym się mleka kakaowego.
Na samą myśl o owym mleku, jego źrenice rozszerzyły się. Teoretycznie pijał je codziennie, jakoby rytuał dzienny, który pomaga w lepszym samopoczuciu w każdy dzień. Nieważne jak zły był dzień, buteleczka lub kartonik mleka kakaowego potrafił go rozweselić. Co było najlepsze – już mówił o tym Sayi, czyli znajoma została wtajemniczona w to, co lubi YoungMin. Przynajmniej w niewielkim stopniu. Właściwie wiele było rzeczy jakie powiedział o tym cóż lubi. To raczej do przekleństw nie należy, toteż zawsze to jakiś plus, gdy chce się dajmy na to – kupić komuś prezent. Dziewczyna patrzyła na niego chwilę, swoimi ślicznymi oczyma.
- Chodźmy na to coś słodkiego. – zaśmiał się jednak cicho.
[ Jak mówiłem… ;-; ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz