Uczniowie weszli do
sali. Pędem wybrałam sobie miejsce najbliżej drzwi, by po dzwonku od razu
spierniczyć gdzie pieprz rośnie. Czułam na sobie przenikliwy wzrok Asa... Kiedy
ona przestanie?!
I lekcja się zaczęła.
Ale nauczyciel zamiast powiedzieć typowe "Wyjmijcie podręczniki na
stronie..." zmierzył nas zmęczonym już od tego zawodu spojrzeniem. I wtedy
zapadła cisza. Jak miło dla uszu. W poprzedniej mojej szkole trzeba było
czekać 10 minut nawet więcej aż rozpieszczone suki i chuje zamkną japy. Nawet
krzyki wychowawców i grożenie karami nie pomagało.
-Nim zaczniemy lekcje,
chciałbym ogłosić wyniki balu zimowego. Przyszły one dopiero teraz, więc nie
wszystko pewnie się zgadza.- zaczął na początek -Będę mówił kolejno imiona, a
wy podejdziecie i weźmiecie swoją kopertę. Przy okazji się krótko zapoznamy.
"No to już po
mnie", pomyślałam. On będzie nas wywoływał po imieniu. Po prawdziwym
imieniu! O kurcze, już nie wiem co gorsze. Fakt, że kłamstwo wyjdzie za szybko
na jaw, czy bal zimowy. A może nie będzie tak źle... Może...
Nauczyciel
alfabetycznie wypowiadał imiona i nazwiska. Wiedziałam, że będę gdzieś na
końcu. Dosłownie na chwilę przymknęłam oczy... i usłyszałam swoje imię pośród
rozmów uczniów o swoich partnerach. Podeszłam do biurka na środku klasy.
Nauczyciel mógł źle odebrać moje chamskie wzięcie kartki i wrócenie do stolika.
Oj tam, jeszcze zapomni.
W momencie gdy
usiadłam, odizolowałam się od świata zewnętrznego. Teraz tylko to co było w
kopercie się liczyło.
Cairie Moore... Nie, nie kojarzę. Przynajmniej nie teraz.
Pewnie jest miła, z resztą jak większość. Jakiż prezent mogłabym jej dać? Za
dużo czasu na namysł nie mam...
Wtem z zamyślenia
wypędził mnie głośny huk czymś o ławkę. Rudzielec, oczywiście.
-Wiem, co myślisz. Nie
cierpię swojego imienia z własnych powodów.- wzruszyłam -Ale zostawmy to na
później.
W skrócie lekcji nie
było, tylko omawialiśmy spontanicznie swoje oczekiwania o balu. Nadszedł
dzwonek i pierwszą osobą przy drzwiach była taka niziutka, czarnowłosa
chłopczyca...
*Jakiś czas później*
Przeszukawszy swoje
rzeczy, znalazłam coś co prawdopodobnie się spodoba Cairie. Było to podręczne
lustereczko wielkości dłoni z laleczką dollfie na okładce. Jednak jeśli
przyciśniesz oko lalki, lusterko wyjdzie z zawiasów. Można za nie wsadzić
drogocenne rzeczy jak na przykład pieniądze. Potem wystarczy docisnąć lusterko
aż usłyszy się kliknięcie.
Szukałam nie tylko
prezentu. Gdzieś tam w szafie, gdzieś głęboko, leżał sobie smoking kelnerski
jeszcze z zawodówki. Miał zostać zesłany w niepamięć, jednak dzisiaj to
awaryjna sytuacja.
Teraz siedzę przy
stoliku na sali balowej. Poprawiam maskę lisa czarnego i kosmyki włosów ułożone
na kształt lisich uszu.
<Asami? Lub Cairie?
Podzielicie się swoimi opiniami o wyborze par? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz