To faktycznie było miłe z jej strony. Czasami w jego kraju
częstował go jedzeniem, jednakże zazwyczaj jak zostało wspomniane zwyczajnie
wychodził na ramen czy coś podobnego. Mniej było z tym pracy w domu. Owszem
kosztowało, aczkolwiek przywykł. Prawie każdy tak robił. Nie lubił się
wyjątkowo różnić. Tutaj jednak stawał się inny. Stołówka świeciła pustkami.
Wolałby wtopić się w tłum, a przynajmniej czasami. Uśmiechnął się więc do
dziewczyny. Skoro to miało nie być problemem, to dlaczego miałby się nie
zgodzić. Mógł się jakoś odwdzięczać. Fakt, póki co jeszcze nie wiedział jak,
ale to nie mogło być trudne. Często pomagał w wielu czynnościach babci, nawet błahych.
Dlatego cokolwiek miałby zrobić dla brunetki pewnie zrobiłby to z uśmiechem na
twarzy. Oczywiście nie mówiąc tu o skakaniu w ogień, bo to na takim etapie
znajomości do możliwych by nie należało.
- Zgoda. – stwierdził więc radosny.
Dostrzegł szczery, jak sądził, uśmiech z jej strony. To
należało do miłych drobnostek. W końcu uśmiech jest rzeczą naturalną, a kiedy
jest prawdziwy, staje się aż ciepło w sercu. Przynajmniej jego sercu. Sęk w
tym, że po propozycji robienia śniadań, padła dalsza część wypowiedzenia, o
której YoungMin jakby zapomniał. Mianowicie chodziło o samo życzenie smacznego
oraz pewną niezgodność zwrotów grzecznościowych. Znał częściowo kulturę
panującą w Japonii. Swojej nie zdołał się jeszcze pozbyć. Nie chciał się jej
pozbywać, pragnął pozostać sobą mimo aktualnego miejsca zamieszkania. Sam
pewnie za jakiś czas będzie mówił do Saiy per Noona. Takim mianem oznacza się w
Korei siostrę. Albo starszą koleżankę, nieznacznie starszą. Ocknął się więc
prędko i również życzył jej smacznego, po czym nabrał kilka warzyw na
plastikowy widelec. Częściej używał pałeczek, chociaż normalne sztućce nie były
mu obce. W końcu to dwudziesty pierwszy wiek. Wszystkie składniki tworzyły
smaczną całość. Jednak jedzenie stołówkowe nie jest tak złe, jak mogłoby się
wydawać. Prawdopodobnie to niektóre kucharki odstraszały od tego miejsca.
Niekiedy niektóre wyglądają nieco strasznie. Yomi znikąd nadział na ząbki
widelca nieco smakołyku i spojrzał na brunetkę, która jadła swoje śniadanie.
- Saiy’a, spróbuj. Jest smaczne. – uśmiechnął się szczerze i
zmrużył oczy, tak, że źrenice zanikły, a długie rzęsy tworzyły cienie.
Wystawił widelec do jej ust, chcąc ją tym samym nakarmić.
Nie uważał tego za dziwne czy nawet niestosowne. Podarowanie swojej części
jedzenia na spróbowanie nie jest niczym nadzwyczajnym. Nawet jeśli poznaną
osobę zna się blisko godzinę. A przynajmniej takie było mniemanie chłopaka.
Dlatego uważał, że siedemnastolatka nie odbierze jego gestu źle. Czuł się przy
niej dosyć swobodnie. Jakby od razu poczuł więź. Być może przyczyną tego był
fakt, że tylko ona go zauważyła. Wyrwała z szarości ściany i rozpoczęła
rozmowę. Była na tyle miła, że nie dało się jej nie polubić. Dodatkowo tak
bardzo urocza! Nic na to nie mógł poradzić. Z drugiej strony to bardzo dobrze,
nic na to poradzić nie chciał. Jedyne czego żądał to kontaktu z nią. To
niewiele. Zwyczajna ludzka potrzeba, na jaką zasługiwał. Przerwa powoli się
kończyła. Fakt, być może szukanie owego miejsca zajęło im nieco czasu, bo jakby
nie patrzeć chłopak nie chciał przyjąć pomocy i przez to stracili kilka cennych
minut. W dobrym towarzystwie czas pędził nieubłaganie. Ciekaw był czy Saiy’a
mieszka na terenie szkoły, czy poza nią. Gdyby zamieszkiwała pokój w tak zwanej
bursie, widywać mogliby się po lekcjach. Oczywiście mieszkanie dalej niczemu
nie wadziło, choć póki co, YoungMin nie znał okolicy, a zgubienie się nie jest
niczym fajnym i ciekawym. Był przygotowany na to, iż o określonej godzinie,
mówiąc kolokwialnie, gasi się światło i zabronione jest wychodzenie z pokoi.
Chociaż wcale nie musiało tak być. Miejsca mają różne zasady i niekoniecznie
muszą być one bardzo srogie. Jeśli jednak istniałyby takie – przestrzegałby ich.
[ Przepraszam, iż tak długo czekałaś. ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz