1 listopada 2015

Od YoungMin'a C.D: Saiya‏

To faktycznie było miłe z jej strony. Czasami w jego kraju częstował go jedzeniem, jednakże zazwyczaj jak zostało wspomniane zwyczajnie wychodził na ramen czy coś podobnego. Mniej było z tym pracy w domu. Owszem kosztowało, aczkolwiek przywykł. Prawie każdy tak robił. Nie lubił się wyjątkowo różnić. Tutaj jednak stawał się inny. Stołówka świeciła pustkami. Wolałby wtopić się w tłum, a przynajmniej czasami. Uśmiechnął się więc do dziewczyny. Skoro to miało nie być problemem, to dlaczego miałby się nie zgodzić. Mógł się jakoś odwdzięczać. Fakt, póki co jeszcze nie wiedział jak, ale to nie mogło być trudne. Często pomagał w wielu czynnościach babci, nawet błahych. Dlatego cokolwiek miałby zrobić dla brunetki pewnie zrobiłby to z uśmiechem na twarzy. Oczywiście nie mówiąc tu o skakaniu w ogień, bo to na takim etapie znajomości do możliwych by nie należało.
- Zgoda. – stwierdził więc radosny.

Dostrzegł szczery, jak sądził, uśmiech z jej strony. To należało do miłych drobnostek. W końcu uśmiech jest rzeczą naturalną, a kiedy jest prawdziwy, staje się aż ciepło w sercu. Przynajmniej jego sercu. Sęk w tym, że po propozycji robienia śniadań, padła dalsza część wypowiedzenia, o której YoungMin jakby zapomniał. Mianowicie chodziło o samo życzenie smacznego oraz pewną niezgodność zwrotów grzecznościowych. Znał częściowo kulturę panującą w Japonii. Swojej nie zdołał się jeszcze pozbyć. Nie chciał się jej pozbywać, pragnął pozostać sobą mimo aktualnego miejsca zamieszkania. Sam pewnie za jakiś czas będzie mówił do Saiy per Noona. Takim mianem oznacza się w Korei siostrę. Albo starszą koleżankę, nieznacznie starszą. Ocknął się więc prędko i również życzył jej smacznego, po czym nabrał kilka warzyw na plastikowy widelec. Częściej używał pałeczek, chociaż normalne sztućce nie były mu obce. W końcu to dwudziesty pierwszy wiek. Wszystkie składniki tworzyły smaczną całość. Jednak jedzenie stołówkowe nie jest tak złe, jak mogłoby się wydawać. Prawdopodobnie to niektóre kucharki odstraszały od tego miejsca. Niekiedy niektóre wyglądają nieco strasznie. Yomi znikąd nadział na ząbki widelca nieco smakołyku i spojrzał na brunetkę, która jadła swoje śniadanie.
- Saiy’a, spróbuj. Jest smaczne. – uśmiechnął się szczerze i zmrużył oczy, tak, że źrenice zanikły, a długie rzęsy tworzyły cienie.
Wystawił widelec do jej ust, chcąc ją tym samym nakarmić. Nie uważał tego za dziwne czy nawet niestosowne. Podarowanie swojej części jedzenia na spróbowanie nie jest niczym nadzwyczajnym. Nawet jeśli poznaną osobę zna się blisko godzinę. A przynajmniej takie było mniemanie chłopaka. Dlatego uważał, że siedemnastolatka nie odbierze jego gestu źle. Czuł się przy niej dosyć swobodnie. Jakby od razu poczuł więź. Być może przyczyną tego był fakt, że tylko ona go zauważyła. Wyrwała z szarości ściany i rozpoczęła rozmowę. Była na tyle miła, że nie dało się jej nie polubić. Dodatkowo tak bardzo urocza! Nic na to nie mógł poradzić. Z drugiej strony to bardzo dobrze, nic na to poradzić nie chciał. Jedyne czego żądał to kontaktu z nią. To niewiele. Zwyczajna ludzka potrzeba, na jaką zasługiwał. Przerwa powoli się kończyła. Fakt, być może szukanie owego miejsca zajęło im nieco czasu, bo jakby nie patrzeć chłopak nie chciał przyjąć pomocy i przez to stracili kilka cennych minut. W dobrym towarzystwie czas pędził nieubłaganie. Ciekaw był czy Saiy’a mieszka na terenie szkoły, czy poza nią. Gdyby zamieszkiwała pokój w tak zwanej bursie, widywać mogliby się po lekcjach. Oczywiście mieszkanie dalej niczemu nie wadziło, choć póki co, YoungMin nie znał okolicy, a zgubienie się nie jest niczym fajnym i ciekawym. Był przygotowany na to, iż o określonej godzinie, mówiąc kolokwialnie, gasi się światło i zabronione jest wychodzenie z pokoi. Chociaż wcale nie musiało tak być. Miejsca mają różne zasady i niekoniecznie muszą być one bardzo srogie. Jeśli jednak istniałyby takie – przestrzegałby ich.
[ Przepraszam, iż tak długo czekałaś. ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz