Nawet nie była zła, że nie dokończyli swego posiłku. Dzwonek to dzwonek i
nic się na to nie poradzi. Na szczęście, nie tylko szkołą żyją, a poza
nią nie ma dzwonków. Można spędzać ze sobą czas bez przeszkód. Na razie
musieli przeżyć czas, który był im dany w tym budynku. Gdy pozbyła się
swego jedzenia zauważyła, iż Yomi jest jakiś zamyślony. Nie pasował mu
ten wyraz twarzy, bowiem powinien być na nim tylko uśmiech. Z chęcią
zabrałaby od niego wszystkie dręczące i złe myśli, lecz to nie ta
chwila. Nie jest to odpowiedni moment. Nic nie mówiąc złapała go za
łokieć i pociągnęła za sobą. Nie chciała dać mu czasu na zbędne
przemyślenia. Po co? Lepiej, aby myślał o tym co się dzieje tu i teraz,
niż wybiegał myślami w różne niepotrzebne strony. Po jakiejś krótkiej
chwili odezwał się i zadał pytanie, które nie sprawiło jej
jakiegokolwiek problemu z odpowiedzią. Choć powinno zmusić ją do
wrócenia wspomnieniami do minionych lat.
- Tak. Wolałam zamieszkać w szkole, niż dalej żyć w domu. Można powiedzieć, że nie dogadywałam się z rodzicami.
To wielki skrót tego co działo się w jej domu. Rodzice? Są tam gdzie powinni i mają wieczny spokój. Dosłownie wieczny. W każdym razie, lepiej nie wracać do głupich wspomnień. Dalej z łagodnym uśmiechem patrzyła na niego. Może dla innych nie był zachwycający z wyglądu, jednakże nie miało to znaczenia. Dla niej był cudowny w każdym calu. Owszem, wygląd grał drugą rolę. To trochę żałosne ze strony ludzi, którzy oceniają wszystko po tym jak wygląda.
- Nie możemy się spóźnić, prawda? Chodź.
Załapała go tym razem za dłoń.
- Przetrwamy te lekcje i będziemy mieli mnóstwo czasu dla siebie. Sama dopilnuje, aby nikt nam nie przeszkodził. - Tak. Wolałam zamieszkać w szkole, niż dalej żyć w domu. Można powiedzieć, że nie dogadywałam się z rodzicami.
To wielki skrót tego co działo się w jej domu. Rodzice? Są tam gdzie powinni i mają wieczny spokój. Dosłownie wieczny. W każdym razie, lepiej nie wracać do głupich wspomnień. Dalej z łagodnym uśmiechem patrzyła na niego. Może dla innych nie był zachwycający z wyglądu, jednakże nie miało to znaczenia. Dla niej był cudowny w każdym calu. Owszem, wygląd grał drugą rolę. To trochę żałosne ze strony ludzi, którzy oceniają wszystko po tym jak wygląda.
- Nie możemy się spóźnić, prawda? Chodź.
Załapała go tym razem za dłoń.
Odparła radośnie i ruszyła z nim w stronę sali. Gdy doszli na miejsce musieli się rozstać. Tak naprawdę większość jej uwagi ciągle spoczywało na chłopaku, lecz nie ignorowała żadnego słowa nauczyciela. Jak zwykle zapisywała jego każde słowo, a na dodatek spisywała dodatkowe informacje z książki. Czasem, gdy chłopak zerknął w jej stronę ich spojrzenie spotykało się. Musiała być czujna, bo ktoś z ławki obok mógł go niepokoić. Gdyby tak się stało musiałaby wszcząć działanie w tej sprawie i "pomówić" z tym kimś. Nie trzeba tłumaczyć czemu Sai jest tak nastawiona do niego i wszystkich innych. Odpowiedź jest prosta, lecz idioci za nic tego nie pojmą. Ważną osobę trzeba traktować jak prawdziwy skarb. A co się z tym wiąże, najlepiej byłoby zamknąć go gdzieś, aby był bezpieczny. Dbałaby o niego. Dawałaby mu wszystko czego by chciał, ale nie mógłby opuszczać takiego pomieszczenia. W sumie, nie jest to zły pomysł. Trzeba byłoby dopracować tylko kilka szczegółów odnośnie zabezpieczeń i mechanizmu. Kto by się spodziewał, że podczas tak zwyczajnej lekcji wpadnie jej do głowy nadzwyczajny pomysł! Owszem, wykonanie go zajmie dość czasu, ale to dobrze. Ma czas na lepsze poznanie go. Teraz byłoby trudno ją od niego odciągnąć, to co będzie po tym jak bardziej go pozna? Chyba nie będzie odstępowała go na krok. A więc, wszystko jasne i przejrzyste. Siedząc na krześle, pisząc wszystko i rozmyślając o nim lekcja zleciała jak z bicza strzelił. Gdy dokończyła notowanie podniosła się z miejsca i zaczęła pakować. Jeszcze nie zdarzyło jej się, aby marudzić z powodu długości lekcji, lecz patrząc na Lee i wiedząc, iż będzie mogła znów być blisko niego... Ach, zdecydowanie lekcja trwała za długo. Poprawiła swój beret i ze spakowaną torbą ruszyła do ławki chłopaka.
- Wreszcie jestem znów przy tobie, Yomi.
Rzekła uroczo. Miała ochotę się do niego mocno przytulić, aby upewnić się, że on istnieje. Że nie wymyśliła sobie go. Że życie znów wróciło na właściwe tory. To nie może być iluzja.
< Yomiii? <: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz