19 listopada 2015

Bal Zimowy 2015 (Nicodem)

Spałem w najlepsze, jednak moja podświadomość nie pozwalała mi na to, przez co słyszałem jak ktoś krzątał się po pokoju. Prawdopodobnie był to Mike, który się ubierał.. Usiadłem na łóżku ziewając i przecierając oczy, a przy tym spuszczając nogi na podłogę. Nie czułem zimna, jakoś się do tego przyzwyczaiłem. Wstałem w samych bokserkach i spojrzałem na niego, gdy ten powiadomił mnie o tym, że ma coś do załatwienia. Skinąłem głową:
- No dobrze... Tylko uważaj na siebie.. - dodałem odprowadzając jego zgrabną sylwetkę do drzwi.
Podrapałem się po policzku i podszedłem do biurka zainteresowany pewną kopertą na nim leżącą. Wziąłem ją i otworzyłem wyjmując z niej ozdobioną kartkę. Przeczytałem jej zawartość i na chwilę się zastanowiłem, chciałem mieć Michaela, w końcu miałem już taki idealny pomysł na prezent dla niego.. Hm, no cóż, kiedyś na pewno go wylosuję, czy coś...A może nawet i na urodziny mu coś kupie, tylko problem, że nie wiem kiedy je ma. Odwróciłem kartkę, gdzie widniało imię i nazwisko osoby z którą mam stanowić parę na balu. "Lee YoungMin", skądś go kojarzyłem....O! Już wiem! On jest w końcu takim moim "przyjacielem". Jednaj najbardziej z całej tej kartki zadowoliła mnie jedna informacja, a mianowicie, że nie będzie przez ten dzień rang. Tylko, w co się ubrać...? To pytanie znajdzie odpowiedź tylko pod prysznicem! Przecież jest to najlepsze miejsce na zastanawianie się, może i jeszcze wpadnę na pomysł jaki kupić prezent Lee. Wziąłem swój biały, czyściutki i miękki ręcznik i poszedłem się umyć. Spędziłem w łazience piętnaście minut, chyba był to mój rekord w kategorii "Moja najdłuższa kąpiel". Mimo iż długo to jednak to zaowocowało. Postanowiłem, że ubiorę białą koszulę i spodnie wraz z kurtką od munduru, które były czarne. Nie miałem na szczęście żadnego napisu, ani nadruku. A co do obuwia to nie miałem żadnej wątpliwości, żeby ubrać moje ukochane wiązane czarne bojówki. No i maska śnieżnego liska, ale z tym, że nie na całą twarz.
Odkryte miałem usta i podbródek, więc widać było kiedy się uśmiechałem. Z pośpiechu źle zapiąłem koszule ale jakoś się tym nie przejąłem, zostawiłem maskę i chwyciłem za swój portfel udając się do sklepu. Wpadłem do jednego, ale od wejścia czułem na sobie wzrok kobiet "Oh patrz! Jaki słodziak! Widzisz jego koszulę!?"- komentowały. Zaśmiałem się cicho rozbawiony i wziąłem kakao, chłopak pił mleko kakaowe na przerwach, więc mogłem stwierdzić, że to lubi więc wziąłem też i to. Przeszedłem szybko przez wszystkie działy szukając jeszcze ciastek. W końcu znalazłem ciastka z czekoladą, przynajmniej będzie mieć wieczór na słodko. Skoczyłem jeszcze do sklepu ze sprzętem AGD i kupiłem do tego większą pamięć do aparatu. Miałem nadzieje, że taki prezent mu się spodoba. Zapakowałem to wszystko do takiej świątecznej torby i wróciłem do pokoju gdzie zabrałem swoją maskę i poprawiłem swoje rozczochrane włosy. Już chciałem wyjść, jednak zapomniałbym na śmierć o bilecie! Szybko wyjąłem go z szufladki biurka i poszedłem na sale gimnastyczną. Tam zastałem mężczyznę, który brał bilety wstępu.
- Hm... Ten strój... - spojrzał na mnie.
- Nie mam garnituru - skrzywiłem się.
- Niech pomyślę... Masz źle zapiętą białą koszulę..... Ale jest w miarę elegancko...Tak więc.... Możesz wejść.. - stwierdził wpuszczając mnie po długim zastanowieniu.
- Dziękuje..- mruknąłem i wszedłem do sali szukając stoliku " Present".
Wodziłem wzrokiem po sali, w końcu go znalazłem, jednak zmartwił mnie fakt, że nie było tam mojego partnera. Usiadłem opierając głowę na ręce patrząc dookoła. Żadnej znajomej sylwetki..
***
Czekałem dobre pięć minut gdy ktoś przysiadł się do mnie.
- Cześć...- przywitał się.
Widziałem spod jego maski lekko skośne oczy, które są rozpoznawane u Azjatów.
- Hej, siadaj, nie stój tak bo jeszcze ktoś cię popchnie...- mruknąłem z lekkim uśmiechem i wskazałem gestem dłoni na krzesło. - Jak się mogę domyślić jesteś Lee?
Chłopak nie zdążył odpowiedzieć gdyż rozległ się wielki szum po sali. Wszyscy patrzyli na postać ślicznej damy, która jak widać z lekka speszona przeszła przez całą salę do swojego stoliku. Jak widać siedziała za mną, ale moment.. Ten zapach... Mike? Czy to ty Mike?
Wręczyłem prezent swojemu partnerowi. - Dla Ciebie...Mam nadzieje, że Ci się spodoba...- uniosłem lekko kącik ust w nadziei, że ucieszy się z prezentu.
Zauważyłem, że najwidoczniej znajoma Lee zmierzała w jego kierunku. Przyjąłem od niego prezent. - Dzięki.. - odparłem i położyłem prezent między nogami krzesła.
- Nie otwierasz?- spytał.
- Wole zrobić to w pokoju, w końcu nie chcę czegoś zgubić, a mam do tego tendencję.. - zaśmiałem się cicho.
DJ zaczął mówić coś o wolnym tańcu dla chętnych, ucieszył mnie fakt, że przy nim nie muszą być ustalone wcześniej pary, gdyż jeszcze nie wszyscy dotarli.
Dziewczyna zagadała Lee, więc nie chciałem mu przeszkadzać, poznałem po głosie, że była to Saiya.
- Przepraszam na momencik..- odparłem wstając od stołu.
Stanąłem przed "dziewczyną" uśmiechając się.
- Czy Piękna Pani pozwoli poświęcić mi ten jeden taniec?- spytałem klękając na jedno kolano. Nie miał jeszcze swojego partnera, dlatego korzystałem z okazji.
Dla jednych wyglądało to romantycznie, jedni, że zbyt staroświecko. Ale co mogłem na to poradzić? Tak mnie nauczył ojciec prosić w każdym bądź razie kobiety do tańca. Spojrzałem Michaelowi prosto w oczy z lekkim uśmiechem.

< Mike? Lee? : )>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz