Obstawiała przy tym, iż nie będzie walczył przeciw robieniu śniadań. Nie
przeliczyła się, bo chłopak bezproblemowo i bez żadnego zająknięcia
wyraził pełną zgodę. Było to dla Sai naprawdę czymś, co poruszyło
mocniej jej obolałe serce. A niech to... Po jakiejś chwili jedzenia
nagle przystawił do jej ust widelec i o dziwo chciał się podzielić
posiłkiem. A już myślała, że naszły go dziwne i złe myśli o niej. Na
całe szczęście, tylko jej wyobraźnia płata jej takie figle. Teraz nie
może nikomu pozwolić za bardzo zbliżyć się do YoungMin'a, ponieważ
inaczej może sobie od niej pójść. Zostawić ją samą na pastwę losu. Nie.
Nie dopuści do tego. Nie może. Coraz bardziej zaczyna podejrzewać, iż to
właśnie on jest jej chęcią do życia. Kimś kto sprawia, że dziewczyna ma
po co rano wstać. Ma po co żyć. Tak dużo myśli. Owszem, zjadła kawałek
pokarmu, który znajdował się na widelcu.
- Rzeczywiście, nawet dobre. Jednak, zobaczysz. Od mojego śniadania nie będziesz mógł się uwolnić.
- Rzeczywiście, nawet dobre. Jednak, zobaczysz. Od mojego śniadania nie będziesz mógł się uwolnić.
Od niej też. Musi przyznać, jedzenie tutaj nie jest tak tragiczne jak w
niektórych miejscach. Choć i tak nie ma zamiaru niczego kupować w tej
szkole. Zawsze robiła sobie śniadanie do szkoły, więc nie zamierza
przestać.
- Przerwa dobiega końca, ale to nic. Jestem szczęśliwa, bo od teraz będę
miała ciebie obok. Tak naprawdę, wolałabym siedzieć tu z tobą, niż na
tych lekcjach. Byłoby o wiele ciekawiej. Poza tym, proszę.
Podstawiła mu pod usta swą kanapkę. Co prawda, była już kilka razy
gryziona przez brązowowłosą, lecz mimo to nadal chciała go poczęstować.
Czy było to nie na miejscu? Możliwe. Nie mówi, że nie. Jednakże, nie
przejmowała się tym. Dla osoby, którą lubi może zrobić wszystko. A
podzielenie się taką kanapką to pikuś w porównaniu do tych rzeczy. Co do
innych osób w klasie to nawet nie zwracała na nie uwagi. Były jak
muchy. Trochę irytujące, ale dało się je kompletnie ignorować. Ta szkoła
była dziwna. Te wszystkie dziwne zasady. Oczywiście, rozumiała je. Nie
jest głupia, choć innym może się wydawać inaczej.
- Nie krępuj się, gryź. Muszę się jakoś odwdzięczyć za twój poczęstunek. Niestety, na razie musi starczyć to.
Zaśmiała się łagodnie. Gdyby chciał mogłaby się odwdzięczyć jeszcze
inaczej, ale to może kiedyś. Tak, może kiedyś przyjdzie czas na takie
czyny. W każdym razie, dla niej czas się zatrzymał. Będąc w jego
towarzystwie bawiła się lepiej, niż w jakimkolwiek innym! Jest
zdziwiona, bowiem znają się parę minut, a między nimi jest już jakaś
więź. Dziwne? Pewnie tak. Czy mogła trafić lepiej? Gorzej sprawa
wyglądałaby, gdyby trafiła na jakiegoś gbura, który ciągle marudzi i nie
ma zamiaru się z nią łączyć. Znaczy, zaprzyjaźnić. Przyjaźń ważna
rzecz, dzięki niej ludzie nie są samotni. Nieprawda. Nie istnieje coś
takiego. To tylko iluzja, aby ofiara myślała, że jest bezpieczna.
Prędzej czy później, ci najlepsi przyjaciele wbiją ci nóż w plecy.
Zdradzą. Okłamią. Każdy jest pazerny na korzyści. Spokojnie. Yomi nie ma
się czym przejmować. Przecież ma w końcu Saiye. Od teraz nigdy nie
będzie samotny i nie będzie potrzebował nikogo innego. Dziewczyna może
być dla niego całym światem, a nawet będzie. Nie pozwoli nikomu go
zranić. Idąc tym śladem, najlepiej byłoby gdyby on też nie miał
poważniejszych kontaktów z ludźmi. Wtedy na pewno nigdy nie porzuciłby
jej.
{ Nie ma najmniejszego problemu. :3 }
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz