17 listopada 2015

Od Nicodem'a C.D: Mephistopheles

- Oczywiście iż możesz mi pomóc, najlepiej znikając mi z oczu na czas, prosiłbym...jak najdłuższy- przerwałem mu tą przemowę uśmiechając się lekko drwiąco i zagradzając drogę nie pozwalając mu przejść.
- Nie mam ochoty - Mruknąłem przeczesując włosy palcami. Nie pozwoliłem mu odejść, z resztą czemu miałbym mu na to pozwolić? Chciałem go poznać, wydawał się ciekawy i normalny od reszty. -Jak się nazywasz, chcę poznać nowego...to chyba nic dziwnego, nie sądzisz?
- Mephistopheles Faustyn Darnsk - dmuchnął mi twarz dymem tytoniu. Moja reakcja nie była jakaś skomplikowana, tylko się skrzywiłem. W końcu sam od czasu do czasu paliłem. - Nie musisz mi się przedstawiać, nie jestem zainteresowany znajomością z nikim. Jednym prostym słowem, wzgardziłem tobą, odejdź...- miałem wrażenie, że nowy kolega zachowuje się w dużym stopniu jak jakaś księżniczka.
- Nie mam ochoty, jestem Nicodem, powinieneś być milszy dla nieznajomych, nie sądzisz? Może ci się jeszcze coś stać...pomyślałeś co wtedy? - uniosłem lekko brew.
- Czyżby to była groźba? -Zapytał mrużąc oczy.
- Nie jest to groźba, ani ostrzeżenie...- mruknąłem. - Po prostu nie chce mieć w klasie trupa, to chyba oczywiste? Albo co gorsza będziesz mieć złamane obie nogi, jak nauczysz się na testy hm? Od kogo pożyczysz notatki, skoro odpychasz od siebie ludzi? A nawet jak będziesz umierać...? - patrzyłem mu swoim zabijającym spokojem w oczy.
Może mu współczułem tego, że wydaje się być sam. A jeżeli robił to bezinteresownie, to było gorsze. Wskazywało by to wtedy, na coś z przeszłości, błąd wychowania przez rodziców. Nie jest pierwszą osobą którą spotykam z takim charakterem, nie jestem miły bo muszę czy tez przyjazny, robię to bezinteresownie. Cenie sobie życie kogoś jak i zdrowie psychiczne, przeżyłem najgorsze i nie pozwolę by ktokolwiek przeżył to samo co ja. Chłopak wydawał się, że sam potrzebuje pomocy by się otworzyć, albo miałem takie przeczucie. W każdym bądź razie samotność nie jest najlepsza, powinien chociaż otrzymywać jakieś kontakty od czasu do czasu z jakimś człowiekiem.
- A właśnie, dobry jest obiad na stołówce.. - uśmiechnąłem się do niego. - Tylko kucharka oszukuje i daje przez pół mniej obiadu..Więc jak coś się upomnij to Ci dołoży..- dodałem.
Irytowała mnie ta baba, parę kawałeczek mięska da, nie miałbym nic przeciwko gdyby były duże, jednak ich grubość i szerokość wynosi nie więcej jak zaledwie 1 centymetr. Nawali dużo sosu i jedz z całym woreczkiem kaszy (porcją równą woreczkowi kaszy w opakowaniu jak ugotujesz). Zarzucić ona sobie może tylko wódkę na smaka, ale tego co jest najbardziej wartościowe?! Miałem ochotę w duchu zmienić personel, ba nawet sam stanąć w kuchni i zacząć gotować. W końcu to było również to co kochałem.

?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz