17 listopada 2015

Od Amy C.D: Jessica

Rozpoczął się kolejny dzień w nowej szkole. Miło byłoby znać teren miejsca swojego nauczania, więc postanowiłam przejść się po budynku i go tak jakby trochę zwiedzić. Owszem - nie chciało mi się (jak większość rzeczy w życiu), ale co mi zależy? W swoim pokoju nudziłabym się jeszcze bardziej, więc nie zaszkodziłoby mi zdobyć trochę wiedzy...Wzięłam bagaże ze sobą, bo nawet nie miałam chęci ich rozpakować, a utrudnianie sobie życia było moją jedną z ulubionych czynności.

*Po zapoznaniu się z mniej więcej całym Charleston High*


Odwiedziłam chyba wszystkie okolice, a przynajmniej większość, które kiedyś (może) mi się do czegoś przydadzą. Dowiedziałam się m. in. gdzie jest recepcja, pokój nauczycielski, gabinet dyrektora, stołówka i jak dojść do wszystkich klas, w których mamy różne lekcje. Znalazłam także siłownię i basen. Stwierdziłam, że jeśli chodzi o położenie różnych sal itd. to jestem na tyle obcykana, że można spokojnie wrócić do  pokoju.
Będąc już w swoich czterech ścianach rzuciłam swoje "toboły" na łóżko i usiadłam obok nich. Połowa moich cuchów się wysypała, bo jedna z walizek przez przypadek się otworzyła. Nawet nie ruszyłam tego bałaganu. Komu chciałoby się go sprzątać?? No właśnie, też myślę, że nikomu. Po chwili usłyszałam, że ktoś stoi po drzwiami. Popatrzyłam na próg i zauważyłam kartę z numerem 6. Podeszłam do niej. Z początku nie wiedziałam o co chodzi, tym bardziej, że przedtem jej tam raczej nie było. Wyszłam na moment na korytarz, może ten ktoś "rozdający karty" jeszcze tam był? Tak, czy owak było pusto. Wchodząc do pokoju, zorientowałam się, że na plakietce właścicieli pokoi nie widniało już tylko moje nazwisko. Nowa współlokatorka? Hmm... Ciekawe.
-Jessica Lockers... - przeczytałam. -Kojarzę, naprawdę... - powiedziałam sama do siebie.
Weszłam do pokoju i już po chwili potknęłam się o własny burdel.
-Cholera! - wrzasnęłam. Będzie trzeba to jednak serio posprzątać, bo jeszcze się ktoś zabije. No, ale lepiej mieć burdel w pokoju niż pokój w burdelu. Zaczęłam podnosić stertę swoich ubrań. Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju.
-Nel?! Co ty tu na cholerę robisz?
Ten głos... Teraz wiem, kto to.
Wstałam i dwróciłam się.
-Jess! Nie wierzę, co tu tu robisz? - zapytałam. Nie ma to jak spotkać w nowej szkole przybraną siostrę.
-Dobrze, a u ciebie? - odpowiedziała pytaniem.
-Też spoko, chociaż nie, w sumie sama widzisz - westchnęłam, pokazując ręką mój cały śmietnik.
Jessica nic nie powiedziała, ale za to patrząc na mnie zrobiła typowego "facepalma". Nie dziwię się.
-Działo się u ciebie coś ciekawego, przez te wszystkie lata? - zapytałam
-Byłam na trochę w poprawczaku - oznajmiła - ale niesłusznie - dodała szybko.
-Ok, wierzę ci. Jak tam rodzice?- wypytywałam, jak na komisariacie.
Nie żyją - odpowiedziała z niesłychanym spokojem i szyderczym uśmiechem, rzucając się na swoje łóżko i zakładając słuchawki. - Też miałam zginąć - dodała.
Mnie osobiście to zamurowało, ale to co innego.
-Ej, co się będziemy tu kisić? Idę się gdzieś przejść, idziesz ze mną? - rzuciłam, widząc, że jesteśmy już rozpakowane, a przynajmniej ja.
-No... dobra, ale gdzie? - zdziwiła się Lock.
-Mi obojętnie - powiedziałam, bo przecież innej odpowiedzi nie mogłam wymyślić.
 - Może ty masz jakąś propozycję...

<Jessica? xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz