Natsu zerwał się z ostatniej godziny lekcyjnej tylko
po to, by śledzić niepozorną ciemnowłosą istotę, zwana szumnie w tej
szkole Miss Perfekt. Mimo tego, że chodzili do tej samej klasy, nie miał na jej
temat zbyt wielu informacji. Tym bardziej intrygowały go legendy krążące
po tej szkole, w których to miała zjadać małe dzieci albo też mieć w
domu sztab swych własnych profesorów uniwersyteckich. No bo jakim cudem
wciąż otrzymywała najlepsze oceny? Mało prawdopodobne, by ktoś z własnej
woli przygotowywał się na każde zajęcie.
Tego dnia więc wyszedł ze szkoły wraz z nią i dziarskim krokiem ruszył za dziewczyną. Chciał zweryfikować legendy z rzeczywistością. Niekoniecznie musiał z nią rozmawiać. Wystarczyło zaspokoić swą ciekawość. Nic więcej. Nie przewidział jednak sytuacji, w której czarnowłosa będzie zerkać przez ramię co pięć minut, by w końcu puścić się pędem przed siebie.
- Cholera - mruknął pod nosem, bo przecież pędziła niczym strzała. Nie miał pojęcia jak to w ogóle możliwe i już po kwadransie pogoni miał niezłą zadyszkę. Przeklęte papierosy. W końcu znalazł się w parku i zgubił ją z oczu.
Na chwilę przystanął by odzyskać oddech. Zgubił ją. Trudno. Jutro też będzie dzień. Obrócił się na pięcie i już miał iść z powrotem, kiedy poczuł uderzenie w głowę. Jęknął głucho, uchylając się przed kolejnym ciosem, po czym namierzył swego napastnika.
[Mam nadzieję, że się nie obrazisz za taki początek :)]
Tego dnia więc wyszedł ze szkoły wraz z nią i dziarskim krokiem ruszył za dziewczyną. Chciał zweryfikować legendy z rzeczywistością. Niekoniecznie musiał z nią rozmawiać. Wystarczyło zaspokoić swą ciekawość. Nic więcej. Nie przewidział jednak sytuacji, w której czarnowłosa będzie zerkać przez ramię co pięć minut, by w końcu puścić się pędem przed siebie.
- Cholera - mruknął pod nosem, bo przecież pędziła niczym strzała. Nie miał pojęcia jak to w ogóle możliwe i już po kwadransie pogoni miał niezłą zadyszkę. Przeklęte papierosy. W końcu znalazł się w parku i zgubił ją z oczu.
Na chwilę przystanął by odzyskać oddech. Zgubił ją. Trudno. Jutro też będzie dzień. Obrócił się na pięcie i już miał iść z powrotem, kiedy poczuł uderzenie w głowę. Jęknął głucho, uchylając się przed kolejnym ciosem, po czym namierzył swego napastnika.
[Mam nadzieję, że się nie obrazisz za taki początek :)]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz