1 listopada 2015

Od Mike'a C.D: Nicodem

Wyszedłem z klasy nie sądząc, że Nico będzie potrzebował dalszej pomocy z mojej strony. Wytłumaczyłem mu parę najważniejszych punktów dotyczących naszej szkoły, dałem mu listę przedmiotów, opowiedziałem o nauczycielach. Cóż więcej mógłby potrzebować? Przyzwyczaiłem się do tego, że mało, kto ze mną rozmawiał i mi to nie przeszkadzało. W zasadzie to czasami lubiłem spokój i samotność. Może dlatego, że jest mi towarzyszem od niepamiętnych czasów? Może. Przynajmniej nie sprawiała mi problemów. Możliwe, że okazjonalnie sprawiała ból, ale za to pozwalała na przemyślenie prywatnych spraw i dawała czas na prace domowe czy inne obowiązki.
Moje zamyślenie okazało się jednak zgubne. A przynajmniej mogło być zgubne, gdyby nie ów osoba, o której po części rozmyślałem. Przy upadku zamknąłem mimowolnie oczy i w pierwszej chwili nie wiedziałem kto mnie złapał. Zastanawiałem się tylko nad tym czy tamta dwójka wiedziała już o tym, jaką kartę niedawno znalazłem. Jeszcze nie wszystkie zostały odkryte, wiec wciąż miałem szansę na znalezienie lepszej. Nie. Musiałem znaleźć lepszą, jeśli nie chciałem, aby wyglądał tak każdy dzień, aż do następnego rozdania kart.

Nie to się jednakże teraz liczyło. Powoli uniosłem głowę, nawet nie zauważając, że zacisnąłem dłonie na koszuli Nico i spojrzałem mu prosto w oczy. Moje policzki szybko przybrały czerwoną barwę, a ja szybko opuściłem głowę tym samym chcąc zakryć twarz grzywką. Nie była ona jakaś wielce długa, ale w tej pozycji i przy moim drobnym wzroście w porównaniu do jego, wypełniało swoją rolę.
- Emm… Dziękuję. - Powiedziałem cicho, jakby w obawie, że ktoś to usłyszy.
- Ej! Uważaj, bo się jeszcze zarazisz pedalstwem - ktoś rzucił na widok, że ten mnie trzyma i się roześmiał
Ja z kolei nie mogłem się powstrzymać przed odsunięciem od chłopaka, jakbym doprawdy był skażony. Wyglądało na to, że albo nie dosłyszał, albo mu to nie przeszkadzało. Chwycił mnie za nadgarstek i zaczął gdzieś prowadzić. Po prawdzie przez moją głowę przeszła myśl, że powinienem się mu wyrwać i uciekać gdzie pieprz rośnie, ale tego nie zrobiłem. Ciekawość mi na to nie pozwoliła.
- Nic ci nie jest? - zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
Ten prosty gest sprawił, że zaniemówiłem jak jakaś dziewicza nastolatka. Chyba nawet moje policzki znów przybrały kolor czerwieni, a ja szybko opuściłem wzrok na podłogę. Zacząłem nerwowo pocierać kciukiem swoją drugą dłoń, przez co zajęło mi trochę nim odpowiedziałem.
- Nie. Nic mi nie jest. Dzięki tobie. Ale nie musiałeś tego robić… A przynajmniej nie powinieneś robić, kiedy ogłoszą wyniki. Bo ja znalazłem Jokera… I teraz będę nagle najsłabszy. Co tylko zezwoli innym do tego typu rzeczy. A jeśli zobaczą, że mi pomagasz, to też spadniesz na pozycję celu… - powiedziałem smętnym głosem, jakbym miał się zaraz rozpłakać.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz