12 listopada 2015

Od Mike'a C.D: Diego

Po krótkiej wymianie zdań kiwnąłem głową i wróciłem do pokoju. Zamierzałem wziąć długi prysznic, ale wyglądało na to, że jednak nie miałem czasu. Szybko się tylko obmyłem po całym dniu i zacząłem suszyć włosy. Poprawiłem ich wygląd, na nowo potraktowałem sprejem do włosów. Wcześniej oczywiście się ubrałem w typowy dla siebie czarny t-shirt, za dużą bluzę w tym samym kolorze i ciemne rurki. Tak, wiem… Faceci nie powinni i takie tam. Nie moja wina, że je lubiłem… Na stopy założyłem swoje ulubione czarne glany i sprawdziłem się w lustrze. Następnie przeniosłem wzrok na zegarek wiszący nad biurkiem. Już było parę minut po umówionym czasie. Tak, więc szybko napisałem notkę dla Nico, tłumacząc w niej gdzie jestem i kiedy wrócę, a następnie wziąłem swoją torbę oraz kurtkę przeciwdeszczową. Tak przygotowany wyruszyłem do ich pokoju i zapukałem do drzwi.

Wszedłem dopiero, gdy otrzymałem odpowiedz i uśmiechnąłem się do znajomego mi już bliźniaka. Drugiemu zaś kiwnąłem głową na powitanie. Zawsze sądziłem, że Robert mierzący 190cm jest wysoki, ale przy nich czułem się dziwnie. Nie obawiałem się czy coś, tylko głupio tak było zadzierać głowę do góry. Z drugiej strony… Wysoka osoba oznaczała zwykle… Pokręciłem energicznie głową jak pies, który wyszedł z wody. Mogło to wyglądać głupio, ale podziałało.
- Gotowi? - Spytałem z typowym dla siebie uśmiechem.
- Tak. - powiedział niższy z pary. - Jestem Lucas, brat tego cielaka. - Przywitał się i wyciągnął w moją stronę dłoń. Przyjąłem ją oczywiście.
- Mike. - Odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
Wytłumaczyłem dokładnie, co i jak, a następnie udaliśmy się do recepcji. Oczywiście musiałem wpisać nie tyko imię i nazwisko, klasę oraz numer pokoju, ale i miejsce, w które się zamierzałem udać. Nie byliśmy w więzieniu, więc mogliśmy wychodzić, kiedy chcieliśmy. Ale chcieli wiedzieć gdzie się wybieramy na wypadek jakiegoś porwania czy coś. Bo na pewno ktoś porwie ucznia w ciągu dnia. Choć w sumie różne rzeczy się dzieją.
Spacer do centrum miasta był krótki. Po drodze słuchałem ich opowieści dotyczące wcześniejszej szkoły czy tego podobne. Sam o sobie zbytnio nie mówiłem. W zasadzie to chyba głównie milczałem. Aż do czasu, gdy przypomniałem sobie, że nie mówili gdzie chcą iść dokładnie.
- A jaką kuchnię poszukujecie? Azjatycka, indyjska, zwykła amerykańska, jakaś włoska lub coś? - wolałem się ich zapytać.
Znałem parę miejsc oczywiście, choć głównie z słyszenia. Nie było mnie zbytnio stać na odwiedzanie ich jednakże, więc nie mogłem potwierdzić plotek. Ci jednakże w końcu coś wybrali, oferując zafundowanie mi obiadu. Ja z uśmiechem jednakże podziękowałem. Rzadko kiedy jadłem, a dziś obiad już zaliczyłem. Choć tak naprawdę jakby bardzo chcieli, abym im towarzyszył w jedzeniu to zapewne bym się nie stawiał. Po części z powodu swojej rangi, a po części z czystej kultury.

[Pamiętajcie, że Mike nie tylko niski, ale i ma mały żołądek. Szczególnie kiedy zwykle je tylko obiad i na tym się kończy…]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz