- Ej, Joker… - Podeszły do mnie trzy
dziewczyny zwracając na siebie uwagę tym prostym ”przywitaniem”. Można było
uznać je za typowe plastiki. Blond włoski - sztuczne oczywiście, widać już
ciemne odrosty - różowe tipsiki, krótkie koszulki z kolczykiem w pępku, drobne
spódniczki czy spodenki na tyle krótkie, że przy podniesieniu nogi widać różowe
majteczki. Rajstopy, leginsy i podkolanówki, oczywiście też szpilki i tona makijażu
na twarzy. Chyba trochę przesadziły, ale i tak uważały się za piękności. Chyba
nawet były w grupie cheerleaderek. - Słyszałyśmy już z kim dzielisz pokój. Zrób
mu zdjęcia, a potem nam je przynieś. Może dostaniesz coś za grzeczne
zachowanie. - Rozkazała.
- No właśnie. Najlepiej nagie. - Dodała druga.
- Pewno ma niezwykłe ciaaaałko…
Cała trójka zapiszczała mało nie tłukąc przy
tym pobliskich szyb. Następnie zaczęły rozmawiać o tym jak musi wyglądać Nico
nago, czy też w mokrych ubraniach i takie tam. Nie dołączyłem do tej rozmowy.
Nie zamierzałem się dzielić drobnymi informacjami, które posiadałem. Zaledwie
się uśmiechnąłem i kontynuowałem podróż w stronę wyjścia, a następnie męskiego
skrzydła dormitoriów. Chciałem jak najszybciej tam trafić szczególnie, że
padało. Nienawidziłem deszczu. Byłem pod tym względem jak kot. Jeśli chciałby
ktoś mnie zbić, starczyło wylać na mnie kubeł z wodą, podczas kiedy byłem w
ubraniach. Tak bardzo się kleiły i było wtedy zimno.
Złapałem pasek od swojej torby, aby nie
stracić niczego po drodze, a następnie zacząłem biec chodnikiem. Długo to nie
trwało, ale i tak byłem przemoczony na miejscu. Uznałem, że jak już biegnę to
zawsze mogę wbiec po schodach i do pokoju. Nico nie było, więc nie wyglądałbym
przy tym jak opętany. A i w ten sposób szybciej pozbędę się mokrych ubrań.
Nie spodziewałem się jednak, że ktoś pojawi
się na mojej drodze. Przez chwilę myślałem, że może ktoś otworzył drzwi, bo
mniej więcej tak to odczułem, ale jednak to był człowiek. Zacząłem masować
obolały tyłek i uniosłem głowę powoli rozumiejąc jak musiały się czuć postacie
mangi oraz anime ”Shingeki no Kyojin”. On był ogromny… Nawet,
kiedy wstałem to mnie przewyższał… Kurde, o więcej niż głowę. I kogoś mi w
sumie przypominał.
- Musisz uważać w miejscu gdzie biegasz. -
Powiedział.
- To nie stój na środku drogi wielkoludzie. - Odparł
i podał mi dłoń. Przyjąłem ją i wstałem.
- Nazywam się Diego.
- Mike. - Odparłem. - Jesteś nowy?
- Tak, przybyłem tu razem z bratem bliźniakiem
- Lucasem. Nie da się go nie zauważyć, wszędzie lata więc pewnieneś go gdzieś
jeszcze dziś spotkać. Uciekałeś przed kimś? - Spytał.
- Bliźniakiem? - spytałem. - A! Kojarzę,
widziałem go już dziś. Dlatego wydawałeś mi się znajomy. - Kurde, w tym tempie
chyba szyja będzie mnie bolała. Zrobiłem krok do tyłu i poprawiłem torbę na
ramieniu. Nie wypadało mu się patrzeć na brzuch, choć byłoby to wygodniejsze. -
Ale chyba nie jesteście jedno-jajowi. Nie? Albo ja mam już słabą pamięć do
ludzi… Kurde, wysoki jesteś… - mruknąłem, nie będąc w stanie się powstrzymać.
Przez niego zacząłem myśleć o tym jak tam u
Alexa i Ethana. Bliźniaków, których poznałem przez kontakt z siostrą, której
chłopak był ich znajomymi. Zakręcone, wiem…
- Jeśli potrzebowali byście kogoś do
oprowadzenia was po szkole lub żeby coś wytłumaczyć to śmiało mówcie. Sporo
osób z początku gubi się też z zasadami gry.- Moje bycie miłych dla innych
górowało nad potrzebą zmienienia mokrych ubrań na suche. - Mieszkam w pokoju 79,
więc starczy zapukać kiedy będzie taka potrzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz