23 listopada 2015

Od Mephistopheles'a C.D: Charlie

- Przez drobną chwilę, skupiasz się za bardzo na tym co dzieje się za ekranem… Łatwo się pogubić, nie zauważyłeś nawet kiedy podszedłem. –Stwierdziłem cicho, używając zapałki do zapalenia kolejnego już dziś papierosa, były dla mnie muzą. Uzupełnieniem monotonnego dnia, niestety w ich sprawie, choćbym bardzo chciał nie umiałem się opamiętać. Nikotyna była jedyną rzeczą bez której nie chciałem budzić się następnego dnia.
-Panie Mephistphelesie Darnsk, chyba zapomniał pan gdzie się znajduje. Na terenie szkoły obowiązuje zakaz palenia – Wycedził oschle historyk, podnosząc wzrok z nad papierów. Zdawało mi się przez chwilę iż stara się mnie tym speszyć, rzucając mu delikatny uśmiech, usiadłem koło nieznajomego mrużąc delikatnie oczy i zaciągając się dymem by zaraz wypuścić go w stronę nauczyciela. Chłopaka cała sytuacja zdawała się nie ruszyć, po prostu włączył kolejną grę ignorując nas.
-Tak? W takim razie, niech pan mi go odbierze…nalegam – Zdawałem sobie sprawę że owe zachowanie było szczeniackim pokazem acz nie przeszkadzało mi to. Nadużywanie ,,władzy’’ i przywilejów jakie posiadały zwykle latorośle z zamożnych rodzin…Nie, nie nadużywałem ich, wszak mógł podejść i odebrać mi go sam o to poprosiłem, lecz nie robił nic dalej siedząc na swoim stanowisku. Ludzie sami z własnej woli pozwalają sobą pomiatać. Nie mogą mieć za złe innym iż zaczęli to dostrzegać, naturalna zasada panująca na świecie od zawsze ,, zjedz, lub zostań zjedzonym’’.
-Ktoś w końcu wyciągnie konsekwencje za twoje zachowanie –Powiedział tylko, wiedząc iż sam zbyt wiele nie wskóra, wszak już próbował, a ludzie mają tę przykrą tętencie do zaprzestawania prób już po pierwszej porażce
-Przyjmę te karę z należną pokorą – Zapewniłem, korzystając z chwili w której zawiesił na mnie swoje wrogie spojrzenie, był to tylko nieznaczny moment, gdyż zaraz wrócił do wypełniania dziennika. Wzruszyłem ramionami strzepując z papierosa do małej foliowej torebki, mogłem być uważany za niewychowanego, lecz znałem podstawy kultury i umiałem ich przestrzegać. Dlatego też nie zamierzałem przysparzać sprzątaczką dodatkowej pracy, przez tych dzikusów, drących się teraz na przerwie jak opętani przy egzorcyzmie, miały jej dostatecznie wiele. Zamiast jednak przejmować się hałasem spojrzałem na chłopaka. Zwykle sam nie zaczynałem rozmowy, lub też nie zabiegałem o uwagę kogokolwiek… lecz ot zdarzył się ten wyjątek od reguły… Chyba jednak zawsze musi być ten pierwszy raz, kiedy to trzeba się przełamać naruszając barierę, skorupę chroniącą istnienie.
- Nie sądzisz iż wypadałoby, jak mówi kultura przywitać się i przedstawić? Myślę że ona –Wskazałem palcem na konsole, upewniając się kątem oka czy nie założył słuchawek i na pewno słyszy każde moje słowo –Poczeka, ja zaś nie mam wieczności

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz