16 listopada 2015

Od Lucasa C.D: Mephistopheles

Spojrzałem na chłopaka, który przechodził między regałami z całą masą książek. Czy ktoś to kiedyś przeczyta?
- To jak? Powiesz mi czego szukasz? - Spytałem biorąc ksiażkę z wyższej półki. Otworzyłem ją przeglądając tekst w niej zawarty: "...bo mam rację, a ty mnie nigdy nie słuchasz." Jakby kto zapisał słowa mojego brata w książce. Jednakowoż wydawało mi się to być typową książką dla głupich, plastikowych nastolatek patrząc na fioletową, brokatową okładkę. Szybko ją odłożyłem patrząc na Muppeta, który wziął ksiażkę z skórzaną okładką koloru ciemnego brązu, a na niej widniały złote litery.
- Wiesz co to literatura? - Spytał i zerknął na mnie, ale tylko na chwilę, bo gdy zobaczył, że zastanawiam się nad odpowiedzią od razu wrócił do książki myśląc, zapewne iż ma do czynienia z idiotą.
- Coś mi się obiło o uszy... - Powiedziałem rozglądając się po bibliotece.
- Co do twojego wcześniejszego pytania, to... Cóż, szukam w książkach inspiracji... - Chłopak zaczął gadać od rzeczy, przez chwile sądziłem, że to mój nauczyciel z ostatniej szkoły przebrany za młodego chłopaka. Nie było to jednak możliwe, mój poprzedni nauczyciel nie przyjechałby z Toronto, aby uczyć mnie w Chicago. Biedak przeze mnie dostawał migreny gdy tylko mnie widział albo usłyszał moje imię. Niezwykle, że potrafiłem wywołać u innych ludzi takie coś, tylko tym, że istniałem.
Spojrzałem na Muppeta, który chyba skończył gadać, bo stał czytając książkę.
- Mógłbyś powtórzyć co mówiłeś przestałem, słuchać przy drugim zdaniu... A może pierwszym? - Spytałem samego siebie udając zamyślenie.
- Czy ty masz Downa? Bo... - Chciał skończyć, ale niestety miałem już w naturze nawyk przerywania innym gdy mówią.
- Mam cały zespół. - Poprawiłem go z niewinnym uśmiechem i lekko zmrużyłem oczy pochylając się w jego stronę. Nawet nie zacząłem się droczyć, a już czułem od niego irytację.
- Nie dało się nie zauważyć... - Mruknął zaczynając się uspokajać i powracając do lektury.
- Niezwykłe, że ci się udało, niektórzy zawsze twierdzą, że ja po prostu udaję i się z nich nabijam. Łamiesz wszelkie zasady... - Mówiłem gdy nagle chłopak lekko się zdenerwował.
- Zamknij buzię na choćby pięć minut. - Powiedział nad wyraz miło i ponownie wrócił do czytania. Ja jednak szukałem czegoś dzięki czemu mógłbym się rozerwać.
- Nie wygodniej ci bedzie siedzieć i czytać? - Spytałem się chłopaka wymijając go i wpatrując miejsca gdzie można poczytać, odrobić lekcje, pouczyć się. Oczywiście mało osób lubiło czytać, a co dopiero uczyć się... Chociaż w sumie to lubiłem czytać, ale zazwyczaj czytałem książki fantastyczne, przygodowe, ale mało z tych książek miało dobrą fabułę. Po chwili dostrzegłem stoliki i wróciłem po Muppeta. - Tam są stoliki idź tam czytać, a nie stoisz jak słup. - Powiedziałem wskazując chłopakowi drogę, jak zawsze chcąc się ode mnie oddalić szybko ruszył w stronę stolików biorąc po drodze jeszcze jedną książkę. Przez chwilę rozglądałem się po bibliotece zastanawiając się co teraz zrobić. Spojrzałem na panią która siedziała przy biurku i spojrzała na mnie z niezadowoleniem. Czy ja jej coś zrobiłem? Przecież nie zachowywałem się głośno... Jeszcze... Po kilku minutach podszedłem do stolika gdzie siedział Muppet i rzuciłem z całej siły książką o blat stołu powodując tym okropny huk. Chłopak od razu oderwał się od swojej książki i spojrzał na mnie lekko zdenerwowany.
- Uspokój się! - Podniósł trochę głos, a ja czując spojrzenie kobiety przy biurku na sobie, spojrzałem na nią.
- Przepraszam za mojego brata on tak zawsze się zachowuje gdy chcę go tylko o coś poprosić. - Powiedziałem robiąc smutną i przepraszającą minę lekko zaczynając się przy tym garbić.
- Nie jestem twoim bratem. Co ci do głowy strzeliło? - Spytał mnie podniesionym głosem, a ja zrobiłem krok w tył.
- Znów się mnie wyrzekasz?! - Krzyknąłem drżącym głosem i wymusiłem łzy w moich oczach. - To że nie jestem taki jak ty nie znaczy, że nie jesteśmy od jednej matki, którą straciliśmy! - Krzyknąłem, a po kilku sekundach po moim policzku popłynęła łza. Spojrzałem kątem oka na kobietę, która bacznie obserwowała całą akcję ściskając dłonie, co znaczyło, że dała się złapać. - Wiem, że jest ci ciężko, ale ja też się czuję okropnie. Powinieneś to zrozumieć! - Po chwili podeszła do nas kobieta.
- Czy mogę... - Nie pozwoliłem jej jednak dokończyć zdania gdyż się przytuliłem do niej.
- Ja już nie wiem co mam robić... On nigdy nie zrozumie, że potrzebuję go! Ale nie chce nawet na mnie patrzeć, nie chce zrozumieć mojego bólu. Nienawidzę go! - Powiedziałem cicho szlochając. - Przepraszam panią bardzo, nie chciałem się tak...
- Ja go w ogóle nie znam, poznaliśmy się dopiero dziś. - Powiedział chłopak spokojnie powracając spokojnie do lektury.
- Jasne! Nigdy mnie nie znałeś bo nigdy nie chciałeś spróbować! Zawsze tak samo się zachowujesz! Gdybym zginął nawet byś nie przyszedł na pogrzeb... Po prostu nie kochasz mnie... - Chłopak wstał i wyszedł z biblioteki, a ja spojrzałem na kobietę. - Naprawdę bardzo panią przepraszam...
- Nic się nie stało i przykro mi z powodu śmierci matki.
- Dziękuję. - Powiedziałem z lekkim uśmiechem i łzami w oczach. Ruszyłem do drzwi biblioteki w celu znalezienia Muppeta. Idąc przez korytarz otarłem łzy szukając chłopaka, szybko go znalazłem więc podbiegłem do niego z uśmiechem który zawsze gościł na moich ustach.
- Co tam u ciebie? Tak, wiem wyszło kiczowato, ale następnym razem wyjdzie lepiej. - Powiedziałem biorąc z jego rąk książkę i przeglądając w niej tekst. - Ciekawe?

~ Muppet? Takie sobie, ale jest :D ~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz