Brunetka uspokoiła się nieco, choć jego wyjaśnienia były
raczej mało wiarygodne, a wręcz dla niej śmieszne. Skoro jednak chodzili razem
do klasy, to nie powinna się go obawiać. A może właśnie wręcz przeciwnie. Mimo
wszystko rozluźniła zaciśnięte w pięści palce, nie zmywając jednak wrogości ze
swojej twarzy, a wręcz skrzywiła się jeszcze bardziej, widząc puszczone w jej
kierunku oczko.
As w rękawie. Cień, którego nikt nie widzi, ale który widzi wszystko. Gorzej chyba nie mogła trafić. Teraz już na pewno nie uwierzy w jego głupie zapieranie się śledzenia jej, w końcu tacy jak on mają to we krwi i na tym polega ich rola. Siedzą cicho i obserwują cię z ukrycia, aż w końcu nie wiesz kiedy wiedzą o tobie wszystko. Lepiej, żeby chłopak nie kręcił się wokół niej i nie wpychał swojego nosa w jej sprawy. Lepiej dla niej i dla niego.
- Dla swojego dobra zostaw mnie w spokoju. – powiedziała po chwili zdecydowanie spokojniej, jednak wciąż z nutą agresji i wrogości w głosie. Niewzruszona jego wyraźną chęcią zaprzyjaźnienia się najzwyczajniej w świecie odwróciła się do niego tyłem i ignorując go, poszła w swoją stronę. – I nie śledź mnie już nigdy więcej. – dodała, nie odwracając się nawet do niego i wciąż idąc przed siebie. Szła tak szybko, że podeszwa jej adidasa w końcu poślizgnęła się na wilgotnawych liściach. Niemal natychmiast odzyskała jednak równowagę. Problem był jednak w tym, że chłopak doskonale pamiętał, że gdy za nią biegł miała na sobie buty na koturnach, gdyż dziwił się jak można tak szybko poruszać się w takich butach.
As w rękawie. Cień, którego nikt nie widzi, ale który widzi wszystko. Gorzej chyba nie mogła trafić. Teraz już na pewno nie uwierzy w jego głupie zapieranie się śledzenia jej, w końcu tacy jak on mają to we krwi i na tym polega ich rola. Siedzą cicho i obserwują cię z ukrycia, aż w końcu nie wiesz kiedy wiedzą o tobie wszystko. Lepiej, żeby chłopak nie kręcił się wokół niej i nie wpychał swojego nosa w jej sprawy. Lepiej dla niej i dla niego.
- Dla swojego dobra zostaw mnie w spokoju. – powiedziała po chwili zdecydowanie spokojniej, jednak wciąż z nutą agresji i wrogości w głosie. Niewzruszona jego wyraźną chęcią zaprzyjaźnienia się najzwyczajniej w świecie odwróciła się do niego tyłem i ignorując go, poszła w swoją stronę. – I nie śledź mnie już nigdy więcej. – dodała, nie odwracając się nawet do niego i wciąż idąc przed siebie. Szła tak szybko, że podeszwa jej adidasa w końcu poślizgnęła się na wilgotnawych liściach. Niemal natychmiast odzyskała jednak równowagę. Problem był jednak w tym, że chłopak doskonale pamiętał, że gdy za nią biegł miała na sobie buty na koturnach, gdyż dziwił się jak można tak szybko poruszać się w takich butach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz